Kamila Wenderlich i Łukasz Przybytek. Piękna i olimpijczyk
Ona - Miss Polski Widzów Polsatu 2015, Miss Ziemi Pomorskiej 2015, tancerka i cheerleaderka grupy Flex Sopot. On - żeglarz startujący w widowiskowej klasie 49er oraz reprezentant Polski podczas Igrzysk Olimpijskich w Rio. Z widzenia znali się od dzieciństwa, nie przypuczali jednak, że ich drogi kiedyś się przetną. Prestiżowi opowiadają o tym, jak odnaleźli siebie w Trójmieście.
Przede wszystkim zacznę od gratulacji z powodu zaręczyn. Pochwalcie się w jakich okolicznościach się to odbyło?
Kamila Wenderlich: Zaręczyny miały miejsce 24 września i były dla mnie totalnym zaskoczeniem. Łukaszowi udało się utrzymać to w tajemnicy. W sobotę odebrał mnie z pracy i zabrał na plażę. Tam mi się oświadczył. Sam wybrał pierścionek, który jest po prostu piękny!
Czy macie ustaloną już jakąś konkretną datę ślubu?
Kamila: Jeszcze nie, ale nie mamy zamiaru z tym zwlekać.
A jak długo jesteście razem?
Kamila: Ponad 4 lata.
Ale poznaliście się dużo wcześniej, prawda?
Łukasz Przybytek: To długa historia (śmiech).
Kamila: Znamy się z naszych rodzinnych stron, czyli z Dobrzynia nad Wisłą. Łukasz jest ode mnie 3 lata straszy, więc gdy razem chodziliśmy do podstawówki czy gimnazjum, nie za bardzo zwracał na mnie uwagę. Natomiast ja byłam w nim skrycie zakochana, co szczegółowo opisywałam w swoim pamiętniku (śmiech). Nasze rodziny również się znały. Łukasza mama była moją wychowawczynią, uczyła mnie także biologii i chemii. Natomiast sam Łukasz zwrócił na mnie uwagę dopiero, gdy trochę podrosłam (śmiech).
Łukasz: Tak naprawdę poznaliśmy się dopiero w Trójmieście.
Kamila: Łukasz zaprosił mnie do Sopotu na kawę. Rozmawialiśmy przez parę godzin nie czując upływającego czasu… i tak się zaczęło.
Jak znaleźliście się w Trójmieście?
Łukasz: Ja mieszkam w Gdańsku od 10 lat. Przyjechałem tu, bo oczywistym było, że nad morzem będę miał większe możliwości, aby uprawiać żeglarstwo. Najpierw rozpocząłem naukę w liceum sportowym na Żabiance, a później studiowałem na AWFie. Poza tym zawsze podobało mi się to miasto. Jeszcze bardziej, gdy sprowadziła się tu Kamila.
Kamila: Do Gdańska na studia przyjechałam zupełnie przypadkowo. Składałam papiery na uczelnie w różnych miastach, ale akurat dostałam się na kulturoznawstwo na Uniwersytecie Gdańskim. Zdecydowałam się spróbować. Znalazłam mieszkanie, dołączyłam do zespołu cheeleaderek Flex Sopot, o czym marzyłam, no a przede wszystkim poznałam Łukasza. Gdybym nie zdecydowała się na Gdańsk, to najprawdopodobniej minęłabym się z moją pierwszą miłością z lat dziecięcych.
A teraz będziecie brali ślub. To z pewnością przeznaczenie, nie przypadek. Jesteście bardzo zajętymi ludźmi. W ciągłych rozjazdach. Ty Łukaszu niedawno wróciłeś z olimpiady w Rio, Kamila zaraz wylatuje do Szanghaju na wybory miss. Jak w tak napiętym grafiku znajdujecie czas dla swojego związku?
Łukasz: To jest bardzo trudne. Przez 200-250 dni w roku jestem poza domem, daleko od Kamili. Kontaktujemy się przez Skype’a czy rozmawiamy przez telefon, a to jednak nie to samo. Jestem pełen uznania dla Kamili, że wciąż to wytrzymuje i zawsze na mnie czeka.
Kamila: Ciągle jestem sama w domu i bardzo mi brakuje pomocy Łukasza przy takich codziennych czynnościach. Nie zawsze też mogę się z nim skontaktować, wtedy kiedy tego chcę, np. ze względu na różnicę czasu. Kilka razy Łukasz zabrał mnie ze sobą na zgrupowanie za granicę. Tam też czekałam, aż skończy trening, ale wieczory spędzaliśmy razem.
Ale teraz po powrocie Łukasza z Rio macie trochę więcej czasu dla siebie?
Łukasz: Zgadza się. Mój załogant z którym startowałem podczas igrzysk, będzie miał niedługo operację, więc czeka nas półroczna przerwa. Potem powrócimy do treningów.
Kamila: Ja tak mówię, że nie wyobrażam sobie, żeby Łukasz pływał, ale tak naprawdę to nie wiem jakim byłby człowiekiem, gdyby nie pływał. Chcę żeby się realizował, bo dzięki pływaniu jest taki, jaki jest. Ma swoją pasję, robi to co kocha, a to przecież jest bardzo ważne. Teraz mamy kilka miesięcy tylko dla siebie, więc możemy się sobą nacieszyć.
W październiku wyjeżdżasz do Szanghaju na wybory Miss Tourism Queen of the Year International 2016. Zadam ci pytanie niemalże jak z wyborów – czym dla ciebie jest udział w wyborach miss?
Kamila: Sprawdzeniem siebie i swoich możliwości. Gdy w 2011 roku startowałam po raz pierwszy, byłam po prostu ciekawa, jak to wszystko wygląda od kuchni. Natomiast za drugim razem chciałam otworzyć sobie szerzej drzwi na rynek pracy w modelingu. Przede wszystkim jednak wzięcie udziału w wyborach Miss Polski w 2015 roku umożliwiło mi spełnienie największego marzenia - reprezentowanie swojego kraju podczas międzynarodowego konkursu.
Zawody żeglarskie, występy z cheerleaderkami Flex Sopot czy wybory miss odbywają się w różnych destynacjach. Jak udaje się wam znaleźć czas na wspólne podróże?
Kamila: W ciągu 4 lat, trzy razy towarzyszyłam Łukaszowi podczas zgrupowań. W większości jednak sami planujemy i organizujemy wyjazdy po to, aby odpocząć.
Łukasz: Kamila jest specjalistką w znajdowaniu tanich lotów w różne zakątki świata (śmiech).
Kamila: Tak, to zazwyczaj ja sugeruję kierunek. Zwiedziliśmy dużą część Europy, wspólnie już dwukrotnie odwiedziliśmy USA. Teraz podczas tej kilkumiesięcznej przerwy planujemy kolejną podróż, tym razem może do Azji.
Łukasz: Podczas tych naszych wycieczek najfajniejsze jest to, że spędzamy ze sobą każdą chwilę. Gdy wracamy do Trójmiasta, nie ma już tego komfortu, bo jak nie spotkania, to treningi itd. Zawsze jakieś obowiązki.
Kamila: Dlatego tak bardzo lubimy ze sobą wyjeżdżać. Nie ma telefonów, internetu i innych przyziemnych spraw. Jesteśmy tylko my i to co jest między nami.
Macie jakieś ulubione miejsce, do którego najchętniej wracacie?
Kamila: Nie, zawsze wybieramy nowe miejsca, żeby zobaczyć coś innego, poznać nowych ludzi i ich kulturę. Do tej pory najbardziej podobały nam się Stany, szczególnie zachodnie wybrzeże, gdzie spędziliśmy 3 tygodnie. Łukasz akurat po zgrupowaniu w Miami miał 3 tygodnie przerwy do Mistrzostw Świata, które również odbywały się w Miami, więc postanowiliśmy wykorzystać ten czas na intensywne zwiedzanie. Przejechaliśmy 4000 km samochodem, Łukasz jako kierowca, a ja jako pilot. Mieliśmy plan wycieczki, przemyślany dzień po dniu i dzięki temu zobaczyliśmy tyle pięknych miejsc, że aż czasami nie możemy w to uwierzyć.
Czy macie jeszcze jakieś inne pasje?
Kamila: Lubimy aktywnie spędzać czas. Jeździmy na rolkach lub chodzimy na squasha.
A kto gotuje?
Kamila: Łukasz.
Łukasz: Nieprawda (śmiech). Kamila ma ogromny dar do gotowania, który odziedziczyła po swojej babci.
Kamila: Nie mnie to oceniać. Łukaszowi smakuje, więc to jest najważniejsze. Prawda jest jednak taka, że najczęściej gotujemy razem. Postanowiliśmy sobie, że raz w tygodniu będziemy wychodzili do restauracji, a w pozostałe dni sami będziemy coś przygotowywać.
Wspieracie się nawzajem? Dopingujecie? Przeżywacie starty tej drugiej osoby?
Kamila: Nie ma ani jednego dnia bez telefonu czy kontaktu na Skype, a podczas startów są słowa otuchy i telefony z gratulacjami. Gdy brałam udział w wyborach Miss w Kozienicach oraz w Krynicy Zdrój, to Łukasz pokonał całą Polskę, aby zobaczyć mnie na żywo. To było dla mnie bardzo ważne.
Łukasz: Bardzo dużo wsparcia otrzymuję od Kamili. Wiem, że mi kibicuje i trzyma za mnie kciuki. Gdy mam trudne momenty, to zawsze mogę do niej zadzwonić i wiem, że ona na spokojnie wiele rzeczy mi przetłumaczy i pomoże zebrać myśli.
Kamila: Po prostu jesteśmy przyjaciółmi. Łukasz doradza mi, rozwiewa moje różne obawy związane z wyjazdami na wybory.
Macie receptę na tak udany związek?
Kamila: Rozmowa. My nie we wszystkim się zgadzamy. Ja mam bardziej wybuchowy charakter od Łukasza i czasami mogłoby dojść do jakiejś kłótni, ale wtedy on łagodzi sytuację mówiąc, że na spokojnie rozwiążemy każdy problem.
Co w sobie cenicie nawzajem?
Kamila: Ja w Łukaszu najbardziej cenię to, że jest moim przyjacielem, który potrafi ze mną rozmawiać, któremu mogę wszystko powiedzieć, który mnie wspiera mimo dzielących nas czasami 2000 kilometrów. Łukasz jest po prostu dobrym człowiekiem i za to cenię go najbardziej. W dzisiejszych czasach trudno spotkać dobrych ludzi. Mi się udało.
Łukasz: Ja cenię Kamilę za to jaka jest, za to że pokazała mi co to znaczy prawdziwa miłość oraz to, jak ważną wartością jest rodzina. Każda chwila z nią spędzona jest dla mnie bardzo ważna.
Macie jakiś wspólny cel?
Łukasz: Chcielibyśmy być po prostu
szczęśliwi.
Kamila: Myślimy też o kolejnych podróżach. Być może pod koniec roku odwiedzimy Indie lub Tajlandię. Teraz celem stało się również założenie rodziny.
A zawodowe plany?
Kamila: Chciałabym otworzyć własną firmę, najprawdopodobniej związaną z handlem. U mnie to rodzinne, bo i babcia i mama mają sklepy z ubraniami. Ja również zastanawiam się nad otwarciem butiku.
Łukasz: Żeglarstwo jest o tyle dobrym sportem, że można długo je uprawiać. Zdaję sobie jednak sprawę, że gdy założymy rodzinę, to powinienem więcej czasu spędzać w domu. Co wtedy będę robić? Poza żeglarstwem lubię fotografować, mam też idealną modelkę. Być może kiedyś ta pasja stanie się moim zawodem. Czas pokaże. Póki co cieszę się tym, co mam.