Najpierw była fotografia. Potem latanie. Filip Wolak połączył jedno z drugim i dziś jest jednym z najbardziej cenionych fotografów lotniczych na świecie. Świadczą o tym nie tylko nagrody, ale przede wszystkim zjawiskowe zdjęcia. Można je oglądać w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie na wystawie „Ponad Zimą”. Zobaczymy świat, w którym rzeczy przyjmują niecodzienne kształty, kontrastujące z czystym tłem ośnieżonej ziemi. Z Filipem Wolakiem rozmawia Paulina Błaszkiewicz.

Lubisz patrzeć na świat z góry i właśnie tak go pokazywać? 

Nie lubię. Kocham. 

Jak się wtedy czujesz? Jakie emocje temu towarzyszą? Łączysz w końcu dwie pasje.

Latanie jest samą w sobie manifestacją wolności, oderwaniem się od ziemskich problemów i treści. Z natury jestem samotnikiem i bycie sam na sam z przestrzenią bardzo mi odpowiada. Do tego też dochodzi poczucie spełnienia misji - tam „u góry” zawsze jest wiele do zrobienia - komunikacja z kontrolerami, monitorowanie lotu, przygotowanie do lądowania itp.

Fotografowałeś nocne, klubowe życie Nowego Jorku oraz jedzenie. Obie te rzeczy na zdjęciach wypadają bardzo atrakcyjnie. Co się stało, że postanowiłeś zmienić swoje zainteresowania?

Temat życia nocnego był dla mnie motorem rozwoju przez wiele lat. Była fajna ekipa, były fajne miejsca, fajne imprezy. To wszystko trochę przeminęło - z jednej strony Nowy Jork nie jest już tym miastem, którym był dziesięć lat temu. Sporo osób wyjechało, życie nocne skomercjalizowało się i oscyluje bardziej wokół intoksykacji, a nie tworzenia czegoś wyjątkowego czy też ciekawego. Z drugiej strony, ciężko jest mi balować do czwartej nad ranem w niezupełnie trzeźwym stanie (jak inaczej?), kiedy następnego dnia kolejny projekt rozpoczyna się o dziesiątej rano, lub gdy muszę zasiąść za sterami samolotu. 

Lubisz się wyróżniać? Uciekasz, kiedy coś staje się masowe, gdy robi to coraz więcej osób? 

Zdecydowanie tak. Jest trochę tak, że generalnie unikam robienia zdjęć rzeczy popularnych, aczkolwiek zawsze można obrać inny, nowy punkt widzenia. Podróżując, staram się unikać zdjęć standardowych, koncentrując się bardziej na momencie. Zauważyłem, że ludzie doceniają bardziej oryginalność niż perfekcyjność. Mnie osobiście perfekcyjnie doskonałe zdjęcia troszkę nudzą. Często mam wrażenie, że patrzę na „desktop background”, czyli efekt pracy retuszera, a nie fotografa.

Jakie znaczenie mają dla ciebie prace, które składają się na wystawę „Ponad Zimą”, którą od 22 września można oglądać w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie?

Jest to manifestacja moich największych pasji. Latanie i fotografowanie jest czymś bardzo specyficznym - w obu przypadkach mamy do czynienia z czymś bardzo technicznym, a z drugiej strony też i bardzo poetyckim. Bycie ponad wszystkim nie tylko otwiera nowe horyzonty i możliwości spojrzenia na świat z innej strony, lecz przede wszystkim wprowadza mnie w stan pewnej medytacji. To wtedy zaczynam widzieć rzeczy, które ze stanu  codzienności wchodzą w stadium niezwykłości. Światło, kąt padania cieni, widoczność, wiatry, moja pozycja wobec ziemi - wszystko to podlega ciągłym zmianom, co daje możliwość spojrzenia na te same obiekty z zupełnie innej, wciąż zmieniającej się perspektywy. 

W kwietniu wygrałeś prestiżowy konkurs fotograficzny Sony World Photography Awards 2016, tym samym zdobywając tytuł najlepszego fotografa świata. Co ci dało to wyróżnienie?

Tytuł najlepszego fotografa brzmi nieźle, ale jest oczywiście bardzo mocno przesadzony. Jest to bardziej marketingowy chwyt niż rzeczywistość. Zauważ, że w tych czasach wszystko jest najlepsze, największe, najszybsze, etc. Sam fakt dostrzeżenia mojej pracy w tym ogromie nadesłanych jest rzeczywiście niezwykły. Dla mnie największą nagrodą jest radość z dobrego zdjęcia. W przeciwieństwie do nagród „nadanych” ta radość nigdy nie przemija. Jest uniwersalna. Jak miłość.

 
Filip Wolak

Filip Wolak urodził się w Toruniu, z którym jest bardzo związany. Od roku 2000 mieszka w Nowym Jorku, gdzie rozpoczął swoją przygodę lotniczą, zdobywając zawodową licencję pilota. Dziś pracuje jako fotograf, a jego prace są publikowane w największych światowych tytułach. Wyróżniony tytułem Coolest Nightlife Photographer (Najfajniejszy Fotograf Sceny Klubowej) przez magazyn Time Out New York, oraz ‚Most Influential’ (Najbardziej Wpływowy) przez Lens Magazine - za serię reportaży z klubów nocnych Nowego Jorku. Fotografia ośnieżonego Central Parku zwyciężyła w konkursie Sony World Photography Awards 2016 w kategorii „Architektura”. To największy na świecie konkurs fotograficzny, do którego ostatniej edycji zgłoszonych zostało ponad 230,000 zdjęć. Filip Wolak zajął także drugie miejsce w edycji polskiej tego konkursu.