Piotr Myszka: Renault gwarantuje bezpieczeństwo
Jeden z najlepszych i najbardziej lubianych polskich windsurferów. W sierpniu będzie walczył o olimpijski medal w klasie RS:X. O żeglowaniu na desce z żaglem wie wszystko. Na pewno więcej niż o samochodach. Ale to właśnie o samochodach porozmawialiśmy z Piotrem Myszką, ambasadorem marki Renault Zdunek.
Jesteś wielkim fanem sportu, a że sport i motoryzacja mają ze sobą wiele wspólnego, to zapytam ile w tobie jest miłośnika dobrych samochodów?
Jak każdy facet lubię samochody, ale nie jestem motomaniakiem. Do motoryzacji podchodzę w sposób użytkowy. Na tym etapie życia, na którym jestem obecnie, najważniejsze jest dla mnie bezpieczeństwo i komfort. Mam rodzinę, żonę i małe dzieci, więc to jest absolutny priorytet.
Pasjonowałeś się samochodami w dzieciństwie i w czasach radosnej młodości? Miałeś jakieś swoje wymarzone samochody?
Nie da się ukryć, że ta radosna młodość to lata 90-te, więc nie było mowy o żadnym Ferrari czy Porsche. To były samochody poza wyobraźnią młodego chłopaka z Mrągowa. Pamiętam, że jak kolega przyjechał czerwonym Oplem Kadettem, to wszystkim opadły szczęki z wrażenia. Na tamte czasy, to był szczyt marzeń. Wzdychało się do aut, które posiadały alufelgi, miały oryginalny wygląd, do takich, które były widzialne i osiągalne, jak np. VW Golf 1.
Jak słyszysz hasło "dobry samochód", to co ci przychodzi do głowy?
Bezpieczeństwo przede wszystkim. O tym, jak bardzo jest to ważne przekonałem się osobiście. Jestem ambasadorem Renault Zdunek, a pierwszym autem jakie otrzymałem od firmy było Renault Grand Scenic. Niestety, moja żona prowadząc ten samochód miała czołowe zderzenie. Samochód na szczęście był duży, miał dużą strefę zgniotu i był po prostu bezpieczny. Żonie na szczęście nic poważnego się nie stało, podobnie jak kierowcy drugiego samochodu, który spowodował wypadek. Można powiedzieć, że Renault Grand Scenic uratował mojej żonie życie.
Pamiętasz swój pierwszy własny samochód?
Tego się nie zapomina (śmiech). Golf 4 kombi, srebrny metalic,alufelgi. Jak na tamte czasy, wyglądał bardzo dobrze, był w miarę bezpieczny. Potem był już wspomniany Grand Scenic, a następnie Renault Laguna. Jestem wysokim facetem, więc z czasem celowałem w wyższe samochody, dlatego później był Renault Kadjar, a następnie Espace, którym jeżdżę aktualnie.
Espace to duży samochód. Deska windsurfingowa się mieści?
Wszystko się do niego mieści (śmiech). Rodzina, rowery, deska. Rewelacyjny samochód, świetnie wygląda, bardzo komfortowy, znakomicie wyposażony. Renault Zdunek zapewniło mi najbogatszą wersję wyposażenia Initiale Paris. Skórzane oddychające fotele, masaże w tych fotelach, oczywiście automatyczna skrzynia biegów z bardzo ekonomicznym silnikiem, który zarazem jest bardzo zwinny i dynamiczny.
Jakim jesteś kierowcą? Lubisz bardziej przycisnąć, czy bardziej statyczna jazda?
To zależy. Raczej lubię dynamicznie jeździć. Chyba wynika to z tego, że uprawiam sport i trochę nie lubię stać w korku. Jak tylko mam okazje i widzę, że jest przestrzeń do wyminięcia, to od razu tam jestem. Z rodziną jeżdżę jednak bardziej zachowawczo.
Jak doszło do twojej współpracy z Renault Zdunek?
Mój kolega, który pracował w tej firmie skontaktował mnie z dyrektorem handlowym Krzysztofem Dudziakiem. Zaskoczyło od razu. Ludzie w Renault Zdunek czują sport, stwierdzili, że warto pomóc chłopakowi, który ma ambicje i jasno sprecyzowany cel. Ta współpraca ma dla mnie duże znaczenie, bo oni po prostu we mnie uwierzyli. Od 5 lat łączy nas pełne partnerstwo i dżentelmeńska umowa potwierdzona słowem, a nie świstkiem papieru. Mam nadzieję, że przypieczętowaniem tej współpracy będzie medal na olimpiadzie w Rio. Trzymajcie kciuki.