Wydaje wam się, że pingwin to pocieszny, puchaty ptaszek rodem z „Happy Feet”? Nic bardziej mylnego. To krwiożerczy gangster o zapędach sadystycznych. No dobrze, trochę przesadziłam, ale fakty są takie, że w bitwie o pokarm i miejsce lęgu bywa bardzo zaborczy. Jest też świetnym przykładem na to, że związki partnerskie z równym podziałem obowiązków w przyrodzie też świetnie się sprawdzają. O zwyczajach pingwinów opowiada dyrektor oliwskiego Zoo Michał Targowski.
Panie dyrektorze, nasz redaktor naczelny wysłał mi ostatnio artykuł dotyczący pingwinich gangów i dziwnych zachowań seksualnych tych zwierząt. Czy rzeczywiście te ptaki są aż tak brutalne?
Bywają (śmiech). Zachowanie pingwinów może czasem wskazywać na to, że w ich społeczności dzieje się coś niedobrego. Przede wszystkim to jednak zwierzęta stadne, które lubią swoje towarzystwo. A, że czasem dochodzi do mniej standardowych zachowań, to już inna sprawa… Pingwin w naturze lubi gwar i chętnie dzieli się swoimi emocjami z innymi, samotny nie daje sobie rady i po prostu ginie.
Czy w Zoo również można takie zachowania zaobserwować?
Obecnie mieszka tu 67 osobników, choć ja z łezką w oku wspominam czasy, gdy dwa lata temu mieliśmy ich ponad 80. Część stada wyjechała jednak do ogrodu zoologicznego we Wrocławiu. Liczyliśmy, że szybko te pustkę wypełnimy, ale okazało się, że to nie takie proste. Zresztą opowiem o tym później. Co prawda, nie obserwujemy ekstremalnych zachowań, ale nie zmienia to faktu, że pingwiny w okresie lęgowym toczą bój o najlepsze miejsce do budowania gniazda. Czasem widok takiej walki może być dość zabawny, dla ptaka jest to jednak dramatyczna walka o miejsce, gdzie wspólnie z partnerką wychowa młode. Widzimy więc, jak pingwinie rodziny chowają się w kamiennych grotach, w skale lub w szklanym domku oddanym do ich dyspozycji i decydują, gdzie jest im najlepiej. Zwykle ptaki wracają każdego roku do poprzedniego miejsca gniazdowania, a wczesną jesienią dobierają się w pary i wspólnie budują gniazdo. Zbierają wszystko, co nadaje się na budulec – patyczki, liście i biegną swoim charakterystycznym „kaczym” chodem przez cały wybieg do kamiennej groty i tworzą dom. Bywają też spóźnialscy, którzy zbyt późno zdecydowali, gdzie zamieszkają. Często wykorzystują moment, gdy dana para idzie do lasu po budulec i wskakują na ich miejsce. Podkradają sobie więc wzajemnie apartamenty (śmiech). Czasem dochodzi do konfrontacji i słychać wówczas jazgot i trzepot skrzydeł. Prawdziwe „skrzydłoczyny”!
Czy pingwiny wracają na następny lęg do tych samych gniazd?
Większość gatunków ptaków ma w sobie chcę powrotu do swojego gniazda. Na obecną chwilę mamy 20 wyodrębnionych par. Jaja pojawiają się od listopada do grudnia i przez około dwa miesiące pingwiny siedzą na jajach. Pary są bardzo skoncentrowane na tej czynności, panuje cisza, a na wybiegu harcują tylko młode, „wolne” osobniki.
Kawalerowie na wydaniu!
Tak jest (śmiech)! Prawdziwe ożywienie następuje jednak w porze karmienia. Wówczas wszystkie pingwiny ustawiają się w kolejce i otrzymują ryby z ręki wprost do dziobów. Jeden pingwin zjada ok. 1 kilograma ryby.
Wspomniał pan, że w tym roku zdarzyła się pewna niebezpieczna sytuacja…
Kiedy w pierwszej dekadzie stycznia nastąpił atak silnych mrozów dochodzących do -20oC, mieliśmy 16 jaj i wszystkie zostały niestety zniszczone. Prawdopodobnie ptaki nie zdążyły ogrzać ich swoim ciałem. Kiedy czują, że zarodek nie żyje, to wyrzucają je na zewnątrz. Gdy temperatura wróciła do normy ok. 2oC, jaja zostały po prostu wyrzucone z gniazd. Pingwiny tońce, które u nas mieszkają, w naturze występują u wybrzeży RPA, stąd nie są przyzwyczajone do srogich zim. Ich domki – kamienne groty ocieplamy słomą, zresztą pingwiny mają bardzo grubą warstwę piór, nie jest mu więc zimno. Dla dorosłych osobników mróz nie jest uciążliwy, co innego dla zarodków. Natura jest jednak dla wielu ptaków łaskawa i zdarza się, że następuje powtórzenie lęgu, w przypadku, gdy doszło do jego gwałtownego utracenia. Nasza sikora potrafi mieć nawet 2-3 legi w ciągu sezonu. W tej chwili mamy 25 pingwinich jajek. Pod koniec marca pojawią się już pierwsze pisklęta. Musimy więc trzymać mocno kciuki!
Na koniec muszę przyznać, że podoba mi się równy podział obowiązków w pingwinich rodzinach.
Młode rzeczywiście wychowywane są przez oboje rodziców. Jakiś czas temu zdarzyło się tak, że jedna z naszych samic padła podczas wysiadywania jaj. Godnie zastąpił ją jednak samiec. Co więcej, dzielnie wykarmił małe. Swoją drogą takie karmienie jest dość specyficzne. Polega bowiem na tym, że rodzic przekazuje do pyszczka nadtrawioną śledziową papkę. Jeśli zaś chodzi o relacje damsko - męskie, to choć często po roku pingwiny łączą się w te same pary, to jednak z ich wiernością bywa różnie…