Chcesz nauczyć się języka angielskiego, naprawdę dobrze się przy tym bawiąc? Poznać urok, czar i klimat Wielkiej Brytanii? Takie miejsce istnieje. Niedaleko Teatru Muzycznego, przy ul. Wybickiego, powstała angielska kawiarnia That English Place, która pełni jednocześnie rolę niekonwencjonalnej szkoły językowej.
Odkąd angielski funkcjonuje jako lingua franca nowoczesnej Europy, szkoły nauczające tego języka z jednej strony cieszą się ogromnym zainteresowaniem, a z drugiej stoją przed niełatwym zadaniem wybicia się na konkurencyjnym rynku. W tej sytuacji można albo zwiększyć natężenie wypróbowanych środków promocji, albo spróbować zupełnie innej drogi. That English Place zdecydowanie należy do tej drugiej grupy. O swoim pomyśle, pasji i miłości do swojego kraju opowiada właścicielka lokalu, Sandra Oxley.
Połączenie kawiarni i szkoły językowej to unikat. Skąd ten pomysł?
Jest to pierwsze tego typu miejsce w Polsce. Chcieliśmy stworzyć taki mini teleport, przekraczasz próg i nagle czujesz powiew prawdziwej brytyjskiej atmosfery. Są tu angielskie magazyny, angielska herbata, angielska muzyka, a wszystko otaczają szczegółowo dobrane tematyczne dodatki. Odkąd pojawiłam się w Polsce zaczęłam uczyć języka angielskiego. Na początku umawiałam się z ludźmi w pobliskiej kawiarni i najzwyczajniej w świecie praktykowaliśmy. Po jakimś czasie wpadłam na pomysł, że może zdobędę jakieś kwalifikacje – jak pomyślałam, tak zrobiłam. Później ktoś rzucił, że powinnam czerpać z tego zyski i założyć własny biznes. Sama na początku nie wiedziałam jak… w szkole? Nie bardzo. Zadałam sobie pytanie: gdzie czuje się najlepiej? Odpowiedź była prosta – w Anglii, w jakiejś klimatycznej kawiarni. To właśnie postanowiłam zrobić w Polsce, założyć własną , która będzie w pełni oddawać brytyjski klimat.
Jaka jest filozofia tego miejsca?
Należy pamiętać, że w pierwszym rzędzie jest to kawiarnia, a my dajemy po prostu dodatkową opcję w postaci nauki języka. Panuje taki dziwny stereotyp, że jak człowiek nie mówi po angielsku, to nie ma tu czego szukać. Jest całkowicie odwrotnie. Można porozmawiać z obsługą po angielsku, jeśli ktoś ma na to ochotę, ale nie jest to koniecznie. Z drugiej strony, to miejsce ma też przybliżyć angielską kulturę. Chciałabym żeby Polacy nauczyli się przełamywać barierę językową, bo to stanowi największy problem. To, że ktoś robi błędy to rzecz ludzka, przychodzimy i rozmawiamy tu tylko w przyjaznej atmosferze, nie ma się czego bać!
Jak ta inicjatywa przyjęła się w naszym trójmiejskim środowisku?
Gdy ludzie już dowiedzą się o naszym istnieniu, nie mogą uwierzyć, że jest takie miejsce, tu w Polsce. Gdynia tego potrzebowała. Szczerze, nie słyszałam ani jednej złej opinii, a to daje bardzo pozytywnego kopa. Jestem pewna, że w przeciągu roku zaczną powstawać podobne miejsca, ale dla mnie ta kawiarnia jest osobistym spełnieniem, to tu czuję się jak w domu i wiem, że robię to, co naprawdę sprawia mi radość.
Czy odbywają się tutaj cyklicznie jakieś kursy językowe?
Każdy znajdzie coś dla siebie. Od lekcji indywidualnych, w parach, po zajęcia grupowe. Są także lekcje skierowane do najmłodszych, w tym wypadku kładziemy nacisk przede wszystkim na naukę poprzez zabawę. Mamy specjalne miejsce, tzw. kącik dla dzieci, one się bawią, robią to, co zwykle z tą różnicą, że rozmawiamy tylko w języku angielskim. Nic w tym miejscu nie przypomina nauki w szkole. W środy pojawia się u nas grupa zupełnie niezależna, która przychodzi po prostu porozmawiać. Cieszy mnie każda taka inicjatywa, dlatego z przyjemnością udostępniamy miejsce. Ponadto specjalizujemy się w angielskim języku biznesowym oraz na życzenie klienta przygotowujemy go do rozmowy kwalifikacyjnej.
Z tego miejsca bije pasja, to chyba jakaś niewidzialna siła napędowa…
Uwielbiam mówić i uczyć innych. Nie robiłabym tego, gdybym czuła, że nie jestem w tym dobra. Lubię to i widzę, że jest to przez moich studentów, uczniów doceniane. Chciałabym zaznaczyć, że to rodzinny biznes, promujemy swój lifestyle. Mój mąż, Andrew, bardzo mnie wspiera, w zasadzie cała nasza rodzina jest idealnym dopełnieniem tego miejsca. Konwersacja, relaks, ogrom wydarzeń przybliżających kulturę kraju, spotkania dla dzieci, aukcje charytatywne, cokolwiek robię w tym miejscu, to rzecz dla której żyję. Promujemy zdrowy tryb życia, stąd m.in. event z Kasią Dziurską, który cieszył się ogromnym zainteresowaniem. To wszystko ma jakiś głębszy sens.
Cena?
Lekcje indywidualne to kwestia 75 zł/h, dla par 100 zł/h, a od grup w zależności od tego, z ilu osób się składa, ceny wahają się w granicach 35-45 zł/h. To są lekcje prywatne. Oferujemy także lekcje publiczne, tzn. raz w tygodniu odbywa się spotkanie, na które przychodzą przypadkowi ludzie, niezorganizowani w żadne grupy i bez względu na to, czy są to dwie czy sześć osób, cena takiej lekcji wynosi 40 zł/h. Chcemy, aby każdy miał możliwość nauki.
W przyszłości planujecie rozbudować That English Place w jakąś większą sieć?
Bardzo byśmy chcieli, jednak zobaczymy, co przyniesie czas. Myślę, że takie miejsca są w Polsce potrzebne. Nie każdego stać na kurs języka za granicą, tu staramy się mieć zbliżone warunki jednak z dużo bardziej ekonomicznym podejściem. Na chwilę obecną głównym celem jest uczenie co najmniej jednej grupy każdego wieczoru, ale na to oczywiście jeszcze potrzeba czasu.
Miejsce ma potencjał, więc sukces to kwestia czasu. Tego Pani życzę!
That English Place • Gdynia, ul. Józefa Wybickiego 3/1 • Tel: 512 807 719