Z Michałem wśród zwierząt. Słonia na żyrafę zamienię

Oryks szablorogi

Kto myśli, że zoo służy tylko temu, by zapewnić zwiedzającym „rozrywkę”, ten jest w grubym błędzie. Działa ono także na rzecz ochrony dzikich gatunków zwierząt i zachowania ich bioróżnorodności. A wszystko to dzięki współpracy pomiędzy zrzeszonymi ogrodami zoologicznymi. O tym dokąd wkrótce wyjadą mali mieszkańcy oliwskiego Zoo, jak przewozi się słonie i jak rozróżnia się płeć u strusich piskląt opowiada dyrektor Michał Targowski.

Zoo w Gdańsku należy do Europejskiego Stowarzyszenia Ogrodów Zoologicznych i Akwariów EAZA, stąd, gdy pojawi się potomstwo często przekazywane jest do innych obiektów, które zgłaszają zapotrzebowanie na dany gatunek. Chyba niełatwo jest rozstawać się z maluchami?

Małe zawsze cieszą oko, bo zazwyczaj są rozkoszne. Kiedy rodzą się młode, razem z nimi pojawia się problem - zagęszczenie na wybiegu. Tak jest chociażby w przypadku wilków grzywiastych. Te drapieżniki z Argentyny to typowi samotnicy, łączący się w pary tylko, gdy samica ma ruję. Trzymanie na wybiegu większej liczby osobników powoduje, że z czasem zaczynają walczyć ze sobą o terytorium i dominację. Musimy więc z wyprzedzeniem zadbać, by potomstwo ulokować w innych ogrodach zoologicznych.

Jak wygląda taka wymiana? Czy to ogłoszenia typu - zamienimy słonia na żyrafę? 

Trochę tak (śmiech). Na stronie internetowej stowarzyszenia ogrody zoologiczne zamieszczają informacje, jakie gatunki występują u nich w nadwyżce, a jakich poszukują.

Jak wygląda transport zwierząt?

Pamiętam jeszcze z lat 90. ubiegłego wieku, kiedy to można było takiego osobnika przewieźć w zasadzie każdym samochodem, w obojętnie jakiej klatce. Teraz samochody, które przewożą zwierzęta muszą być wyposażone m.in. w klimatyzację i ogrzewanie. Zwierzę musi mieć także stały dostęp do wody, a jeśli jest to dłuższa podróż, musi mieć również zapewnioną możliwość przyjmowania pokarmu. Dla każdego gatunku istnieją też inne normy klatek transportowych. Uwzględniają one zarówno wielkość, jak i wagę osobników. Dlatego słonie, czy żyrafy przewozi tylko kilka firm w Europie. A pamiętam jeszcze czasy, gdy słonie do naszego Zoo przybyły w cyrkowych wozach…

W oliwskim Zoo pojawiło się ostatnio sporo malców. Które z nich wkrótce zmienią adres zamieszkania?

Wyjeżdżają wspomniane wcześniej dwa wilczki grzywiaste oraz samiec aguti oliwkowego. To sympatyczne gryzonie z Ameryki Południowej, trzykrotnie większe od świnki morskiej, które lubią żyć w większej grupie. Oddajemy również nadwyżkę hodowlaną strusi nandu. Choć samica zniosła w sumie 16 jaj, to tylko z 6 wykluły się pisklęta. Zawsze tak jest, że z tej ogromnej ilości jaj, które znoszą kury - bo taką nazwę właśnie noszą samice nandu, samiec - kogut wybiera tylko kilka, które wysiaduje. Zoo w Opolu już czeka na pisklęta od nas. Chcemy jednak najpierw sprawdzić, jaką mają płeć, by zostawić sobie jeszcze przynajmniej dwie kury.

Ciekawi mnie, jak bada się płeć u małych strusi nandu?

Najpierw pobieramy do badania pióra tych ptaków, które wysyłamy do badań genetycznych do laboratorium w Berlinie. W momencie pobierania piórka, wszczepiany osobnikowi mikrochip z przydzielonym numerem, któremu potem przypisuje się płeć. Dzięki tej metodzie nie musimy czekać aż małe dorosną. Dopiero bowiem po 2-3 latach widoczne są różnice w ubarwieniu. Samce są bardziej ciemne i mają czarne szyje, zaś samiczki są całe szare.

A jakie gatunki ostatnio przybyły do oliwskiego Zoo w ramach „transferu”? 

Niedawno z ogrodu zoologicznego w Opolu przywieźliśmy samicę antylopy afrykańskiej bongo. Przyjechała do pokrycia i będzie gościć tu do końca października. To gatunek ginący, objęty specjalnym programem, który posiada własnego koordynatora, odpowiedzialnego za hodowlę w europejskich ogrodach zoologicznych. W tej chwili dopiero zaczyna zapoznawać się z samcem. Gdy potwierdzimy, że krycie rzeczywiście nastąpiło, to po ok. 3 tygodniach zwierzątko wróci do Opola i tam spokojnie urodzi młode. Wszystko to ma na celu stworzenie puli zwierząt prężnych genetycznie. Coraz częściej realizuje się programy przywracania niektórych gatunków do terenów wolnościowych, aby ratować je przed wyginięciem.

Czy gdański ogród zoologiczny brał już udział w programach „Powrót do Natury”?

Swego czasu nasze osły somalijskie pojechały do Afryki i tam już żyją na wolności. W ubiegłym roku również oryksy szablorogie trafiły do naturalnego środowiska. Przewiduje się, że za kilkanaście lat przez degradację środowiska i kłusownictwo ten gatunek w ogóle może zniknąć. Braliśmy też udział w takim programie dla rysia polskiego i żbika. Rysie z naszej hodowli biegają już na Mazurach.