W miejscu legendarnego Złotego Ula w Sopocie powstał Browar Miejski Sopot. To nowy lokal gastronomiczny właścicieli znanej i lubianej Tawerny Orłowskiej.
Pomimo zmienionej nazwy i wystroju, wszystko inne ma być jak za dawnych lat – gwarantują właściciele. W tak kultowym miejscu nie może przecież zabraknąć dobrej kuchni, wybornych napojów, a przed wszystkim tej niepowtarzalnej atmosfery lat 80 i 90.
– Stary, dobry duch Złotego Ula odżywa! – mówi jeden z właścicieli Roman Kamiński i zaznacza – My tu będziemy warzyć piwo!
Pomysł na własny minibrowar zrodził się w głowach właścicieli wiele lat temu, a zaczął się materializować w ubiegłym roku po wygraniu miejskiego przetargu na dzierżawę Złotego Ula.
– Od dawna chcieliśmy założyć swój własny mini browar restauracyjny. Jedyną przeszkodą, która nam to uniemożliwiała, był brak odpowiedniego lokalu. Złoty Ul idealnie spełnił nasze wymagania i cieszyliśmy się na sama myśl o przetargu. Jest to lokal o powierzchni ponad 500 m2 z czego 150 m2 przeznaczyliśmy na instalacje browarnicze potrzebne do warzenia piwa. Wszystko to o czym marzyliśmy dostało szansę na zaistnienie i to w jakim miejscu! – mówi Roman Kamiński.
W Browarze warzonych będzie pięć rodzajów piwa: ale, pszeniczne, lager, piwo ciemne i smakowe (miodowe). Recepturę smaków tworzył piwowar z Czech. On też będzie obecny w lokalu przez kilka pierwszych miesięcy i wraz z tutejszymi piwowarami zajmie się warzeniem piwa.
– Darzymy naszych pracowników dużym zaufaniem, wiemy na co ich stać i cenimy pasję, z którą warzą piwa. Dla nas ważnym jest, aby to co powstaje w naszym lokalu robione było z sercem i profesjonalizmem. Dzisiaj browary restauracyjne powstają jak grzyby po deszczu. My wierzymy, że nasze zaangażowanie sprawi, że klienci każdy kufel wypijać będą do dna z ochotą na jeszcze – deklaruje współwłaściciel lokalu.
Dawny Złoty Ul gromadził studentów, biznesmenów, bohemę, ważne osobistości z Trójmiasta. Lokal kierowany był do szeroko pojętej klienteli. Taki sam cel stawiają przed sobą właściciele Browaru Miejskiego Sopot. Chcą stworzyć atmosferę dawnych lat 80, w której odnajdzie się każdy potencjalny konsument. Wystrój lokalu utrzymany będzie w charakterze ceglanego loftu, będzie dość industrialny. Ważnym instrumentem tworzącym i dopełniającym charakter tego miejsca będzie pianino. Planowane są Open Night, gdzie każdy z gości potrafiący grać na pianinie będzie mógł swoim talentem umilić czas pozostałym.
Duże zmiany dotyczyć będą zewnętrznego wyglądu lokalu. Właściciele pozbędą się werandy i oranżerii, a w jej miejsce powstanie taras.
– Chcemy być dla ludzi, chcemy tworzyć pewną część Sopotu. Przy dźwiękach dobrej muzyki w niesztampowym miejscu, gdzie można smacznie i niedrogo zjeść zaczynając już od śniadania – snuje swoje plany Roman Kamiński. – Sam pamiętam jak wiele lat temu przychodziłem do Złotego Ula na śniadania. Wracamy do tej koncepcji. Lokal otwarty będzie od godzinny 9. Będziemy do usług mieszkańców Trójmiasta, jak również turystów od rana do późnego wieczora – gwarantuje Roman Kamiński.
Menu będzie skupione wokół kuchni pomorskiej z akcentami kuchni regionalnej, czyli kaszubskiej. Szefem kuchni będzie osoba, która specjalizuje się w kuchni etnicznej i mięsnej. W karcie znajdziemy dania z ryb i owoców morza, ale w przeciwieństwie do Tawerny Orłowskiej, tutaj królować będą mięsiwa. Skosztować będzie można królika, dzika czy sarnę. W każdy weekend serwowany będzie również pieczony prosiak. Ceny dań głównych średnio nie przekroczą 30 złotych.
Właściciele planują również dogadzać konsumentom częstymi promocjami i specjalnymi ofertami. Przy tym zalezy im bardzo na przejrzystości oraz powtarzalności, czyli takiej samej klasie piwa i takiej samej klasie wydawanych potraw za każdym razem, gdy trafiają na stół gościa. To jest bowiem fundamentem, który pozwala nie tylko zdobyć klienta, ale też go utrzymać. Właściciele wierzą, że w ten sposób zbudowany lokal będzie cieszył się popularnością nie tylko wśród turystów, ale przede zyska przychylność mieszkańców Trójmiasta.
– Miarą dobrego lokalu jest okres poza sezonem. Mam nadzieję, że w tym miejscu życie będzie tętniło przez cały rok! – kończy Roman Kamiński.