W świecie mody pojawiła się stosunkowo niedawno, a już zdążyła w nim mocno namieszać i mocno zaznaczyć swoją obecność. Nie uznaje modowych kompromisów, jej projekty przyciągają uwagę. Nie wszystkim się podobają i... nie muszą - twierdzi Katarzyna Królak, trójmiejska projektantka. Utalentowana, mądra i niezwykle skromna kobieta.
Co najbardziej kręci Cię w zawodzie projektantki ?
- Kolor, nieprzewidywalność, zmienność. Współpraca z kreatywnymi osobami, możliwość kreowania choć w minimalnym stopniu rzeczywistości, która mnie otacza. Niepewność czy rzeczy znajdą odbiorcę o podobnej wrażliwości. A najbardziej póki co cieszy zobaczenie kogoś na ulicy mającego na sobie moje ubrania.
- A jaką projektantką jest Katarzyna Królak?
- Cały czas się nią staję i narazie oswajam się z tym mianem, bo projektantami w moim wyobrażeniu są Yosji Yamamoto, Tom Ford , Iris van Herpen - osoby, które mają już określony styl i filozofię, są zdefiniowani. Jestem aktualnie w fazie poszukiwania swojej modowej tożsamości. Na razie daję sobie czas i przyzwolenie na eksperymenty. Kiedy poczuję, że osiągnęłam spójność w projektach napiszę sobie przed nazwiskiem projektantka przez duże „P” .
- Kim jest Katarzyna Królak po godzinach pracy… co Cię pasjonuje – poza modą. Co wzrusza, co porusza?
- Mam na szczęście ten komfort bycia nadal sobą. Bardzo spodobała mi się wypowiedź Leosa Caraxa, reżysera, który po 12 latach nieobecności w świecie filmowym, powrócił ze swoim nowym filmem „ Holly Motors”. Leos zapytany, co robił przez ostatnie lata odpowiedział: „spałem, jadłem śniadania, podróżowałem, zakochiwałem się. Żyłem dokładnie tak jak wy”. I to tak trochę jest, że moje życie „po godzinach” nie różni się specjalnie od życia innych osób. Na pewno wzruszam się przy dobrej muzyce, odbieram świat głównie przez barwy i zapachy. Aktualnie jestem zafascynowana Japonią i jej byciem w ciągłym procesie „stawania się”. Widmo kolejnego tsunami, trzęsień ziemi stale wisi nad Japończykami. Oni muszą budować swój świat co chwilę od nowa, nauczyli się dostrzegać piękno w przemijaniu bardziej niż w wieczności. Ta filozofia jest żywą definicją mody – tu też mamy do czynienia z kultem tymczasowości – w tym przypadku trendów, gustów, surowców i jej wkomponowaniem w przestrzeń – klimat, czas, wydarzenia kulturalne i polityczne.
- Joanna Klimas w jednym z wywiadów powiedziała, że moda w Polsce nie jest traktowana jako część kultury, a jako część życia towarzyskiego. Faktem jest, że w Polsce o modzie pisze się niemal w kontekście towarzyskiego wydarzenia, gdzie główną rolę grają nie tyle projektant i jego kolekcje, a celebryci na tle sponsorskiej ścianki…
- Nie rozumiem tego ściankowego trendu. Dla mnie najlepszym komentarzem do tego jakie są priorytety w wydarzeniach modowych, była sytuacja, kiedy to podczas jednego z pokazów, Katarzyna Świeżak – szefowa działu moda Wysokich Obcasów, musiała usiąść na tyłach widowni, ponieważ jej miejsce w pierwszym rzędzie zajęły siedzące w ścisku serialowe gwiazdki. Nic dodać nic ująć.
- Co jest siłą Twoich projektów, jak myślisz?
- Że są szczere, nie tworzone pod publikę.
- W jakim stopniu trendy mają wpływ na Twoje projekty? Śledzisz tzw. ”masthevy”, czy jesteś ponad tym i stawiasz na własną intuicję?
- Nie kieruję się trendami, być może to błąd. Ale głównym moim drogowskazem jest faktycznie intuicja. I czasem dzięki niej potrafię wyprzedzić trend, dotyczy to zwłaszcza kolorów i faktur. Czasem mam po prostu silną potrzebę noszenia jakiegoś konkretnego koloru, obcowania z nim.
- Na facebook’owej stronie marki czytamy, że cytuję: „jej założeniem jest tworzenie ubrań nieoczywistych, ale funkcjonalnych.” Co rozumiesz przez słowo „nieoczywiste”; ubrania nieoczywiste, czyli jakie?
- Dla mnie nieoczywiste znaczy nieoczywiste – i kropka. Ale internetowy słownik języka polskiego ku mojej uciesze dał taki komentarz: „nieoczywiste” - dopuszczalne w grach. Piękne drugie dno prawda?
- To co mnie osobiście udarze, zdumiewa i zachwyca to dojrzałość Twoich kolekcji, a przecież w branży mody pojawiłaś się niedawno. Skąd czerpiesz inspiracje, wizje tego, jak w finalnym etapie Twoje projekty mają wyglądać? I jak wygląda proces tworzenia kolekcji?
- A mnie zdumiewa, że odbierasz je jako dojrzałe, bo są tworzone na ogół pod wpływem impulsu, a impulsywność nieszczególnie kojarzy mi się z dojrzałością. Ale cieszę, się, że tak je oceniasz, bo raczej nie jestem w tej kwestii obiektywna. Sam proces tworzenia kolekcji zależy od inspiracji, a z nią jest różnie: raz jest to kolor i tkanina – i tu panował chaos twórczy, kolejną inspiracją był sam proces tworzenia - i tu każdy projekt był przemyślany, wyliczony, ułożony w jedną spójną całość. Teraz inspiracją są kolory i kultura Peru – więc jest i chaos twórczy i spójność sylwetek. Proces tworzenia kolekcji jest prosty: inspiracja, materiały, rysunek bądź upinanie na żywo czyli praca z manekinem, szycie. Potem zaczyna się najlepsze – wizja sesji, od modelki przez stylizacje, po wybór fotografa i, co ważne muzyki, stanowiącej podkład do oglądania efektów pracy. I gotowe.
- Portret psychologiczny kobiety noszącej ubrania sygnowane marką Katarzyna Królak?
- Dynamiczna, odważna, wiedząca czego chce, lubiąca eksperyment z kolorem i tkaniną, ale też kobieta, której tych cech brakuje, bo za sprawą ubrań można je w sobie odnaleźć. Jednym słowem nie ma granic. Moda to pokora i arogancja zarazem. Powinna być łatwa w odbiorze, ale i tajemnicza. A przede wszystkim nie powinna drażnić. W projektowaniu kieruję się tym, żeby każda rzecz była zauważalna, żeby nie dało się koło niej przejść obojętnie. Może się ona podobać lub nie, ale będzie zwracała uwagę.
- Twoja twórczość to synonim projektów na światowym poziomie. Czy wobec tego masz pomysł na ekspansję marki za polską miedzą?
- Póki co gromadzę klientelę w Polsce, ale nie ukrywam, bardzo bym chciała spróbować wypuścić serię ubrań na rynek azjatycki. Mam tu konkretnie na myśli Japonię. Zobaczymy, mam nadzieję, że się uda.
- Gdzie jesteś teraz – gdzie chcesz być za 5 lat?
- Teraz jestem w swoim mieszkaniu w Gdyni, a za 5 lat o tej porze chciałabym być na lotnisku w drodze na swój pokaz do Tokio.