Najcieplejsze miejsce na ziemi - Barbados, rajska wyspa marzeń Antyli Małych i prawdopodobnie jedno z niewielu miejsc gdzie mieszkają tylko uśmiechnięci ludzie.
Postanowiłem zakończyć rok razem z żoną Paulą w miejscu wyjątkowym. Zwykle podróżujemy rodzinnie, tym razem syn Dawid został z opiekunkami. To były tylko „nasze” Antyle Małe – mówi prof. Rafał Kurzawa
Dla doktora Tomasza Bączkowskiego to był pierwszy tak daleki i długi urlop tylko z żoną od 13 lat. – To był dla nas niezapomniany, powtórny miesiąc miodowy – cieszy się.
Barbados to państewko, które zajmuje tylko jedną wyspę na wschodnim krańcu archipelagu Małych Antyli. Mieszka w nim 280 tysięcy ludzi. Większość mieszkańców to Afroamerykanie, biała ludność stanowi tylko około trzech procent społeczeństwa.
– Odsetek przestępczości jest niewiarygodnie niski, oscyluje dosłownie wokół kilku procent. Autochtoni są świetnie wykształceni, mówią biegle po angielsku, mają oczywiście swój dialekt. Szkolnictwo jest tutaj bezpłatne tak jak opieka medyczna. Państwo też wyjątkowo dba o edukacje swoich obywateli. No i co przeurocze, dzieci chodzą do szkół w mundurkach – opowiada Kurzawa.
– Te mundurki robią wrażenie. Zresztą na Barbados wrażenie robi wiele rzeczy. Choćby fakt, że wszyscy mieszkańcy wyjątkowo dbają o swoje afrofryzury. Fajnym elementem egzotycznym byli miejscowi w mikołajowych czapkach – dodaje Tomasz Bączkowski.
Mikołajowe czapki to jeden z ulubionych symboli świąt Bożego Narodzenia na wyspie. Choć Barbados to jedno z najcieplejszych miejsc na ziemi – przed świętami można tam zobaczyć przystrojone choinki i ciemnoskórych Mikołajów. Zima nie jest sroga, ale o tej porze roku występuje ryzyko cyklonów. Wyspa otoczona jest przepięknymi rafami koralowymi – jednak Barbados bardziej zaskarbiło sobie sympatie miłośników surfingu niż nurkowania. To miejsce nie tylko wyjątkowe ze względu na faunę i florę, ale również ze względu na miejscową ludność – wszyscy są uśmiechnięci, uprzejmi, pomocni. Wzdłuż całej wyspy jeżdżą taksówki nazywane „ZR” i ten sposób zwiedzania wyspy jest najchętniej przez turystów wybierany.
– Na wyspie jest mnóstwo jaskiń, przepiękna przyroda i egzotyczne zwierzęta. Małpki biegają wokół turystów jak w Polsce koty w nadmorskich smażalniach, no i oczywiście słynne już barbadoskie żółwie. Same widoki wyspy zapierają dech w piersiach – wspomina Bączkowski.
Historia wyspy niestety nie zostawiła po sobie zbyt wielu zabytków z czasów pierwszych zamieszkujących ją ludności. Cztery tysiące lat temu wyspę zasiedlili Indianie Arawak, w pierwszej połowie XVII wieku na Barbados pojawili się Anglicy. W 1966 roku wyspa uzyskała niepodległość, ale dalej jest członkiem brytyjskiej Wspólnoty Narodów. Stąd formalnie głową państwa jest monarcha Wielkiej Brytanii, którego na wyspie reprezentuje gubernator generalny. Powierzchnia Barbados wynosi 430 km2, kraj ten należy do najgęściej zaludnionych miejsc na świecie, a produkt krajowy brutto na jednego mieszkańca jest niemal identyczny jak w Polsce.
Od samego momentu lądowania turysta jest traktowany po królewsku. Podobnie w hotelach, których na wyspie nie brakuje. Ceny za nocleg wahają się od $40 nawet do $1600 za noc. Turyści bardzo często wynajmują usytuowane na samej plaży ekskluzywne domki z niezapomnianym widokiem na ocean. Turystyka jest obok uprawy trzciny cukrowej jedną z głównych gałęzi przemysłu na wyspie.
– Cóż mogę dodać, kapitalna obsługa i restauracje. Daniem regionalnym jest machi machi – to mięso z delfina – mówi dr Bączkowski.
– Na machi machi się jednak nie skusiliśmy, jestem zdania, że delfiny powinny być pod szczególną ochroną. Na szczęście powoli mięso delfinów jest zastępowane mięsem z miecznika – opowiada prof. Kurzawa
Nie tylko jedzenie kusi zapachami świeżutkich frutti di Mare. Barbados to wyspa rumów – można je pić na plaży i w miejscowych knajpach. Zdaniem naszych podróżników najlepiej smakują w klubach reggae.
– Próbowaliśmy bardzo mocnego, jest tak dobry, że pije się go saute z kieliszka. Rumy karaibskie i z ameryki środkowej to ambrozja szczególne walory smakowe maja rumy z Gwatemali – te pije się w konikówkach – wspomina Kurzawa
Najwięcej rumu na Barbados wypija się w miejscowość St. Lawrence Gap – to centrum rozrywki, dyskotek, nocnych barów. Przed zabawą warto wybra się do stolicy Bridgetown. To centrum finansowe, turystyczne i kulturalne wyspy. Najstarsza miejscowość, która stanowiła kiedyć pierwszy port to Holetown. Z kolei jeśli chcemy znaleźć pamiątki po stacjoonujących tu wojskach brytyjskich to najlepiej wybrać się do Needham’s Point.