prof. Wojciech Rogowski
Wyprzedzić raka
prof. Wojciech Rogowski
Wyprzedzić raka
Najpierw jest lekka zadyszka, nocne kaszlnięcie, zmęczenie zrzucane na pogodę albo stres w pracy. Dopiero później — szpital, diagnoza i pytanie: „dlaczego ja?”. W Polsce wciąż za późno trafiamy do onkologa. Mammografię robi tylko około 30 procent kobiet, cytologię mniej niż 15 procent, a kolonoskopię zaledwie 10 procent z nas. - Gdybyśmy reagowali wcześniej, moglibyśmy wygrać o wiele więcej – mówi prof. Wojciech Rogowski, onkolog, który zamiast czekać na lepsze czasy w systemie ochrony zdrowia, zainicjował ogólnopolską kampanię społeczno-edukacyjną „Wyprzedzić Raka”. Prowadzi ją ze swoimi współpracownikami z własnych środków, by dać ludziom wiedzę i drogowskaz wtedy, kiedy leczenie ma jeszcze sens.
Marta Dworak: Medycyna dokonała skoku cywilizacyjnego — mamy nowoczesne terapie, immunologię, leki celowane. A jednak wciąż przegrywamy tam, gdzie liczy się najwięcej: w momencie rozpoznania. Czy był w Panu taki moment buntu, sprzeciwu wobec tej bezradności?
Prof. Wojciech Rogowski: Takich momentów było wiele. W Polsce około połowa nowotworów diagnozowana jest dopiero wtedy, gdy możliwości leczenia radykalnego są już ograniczone. Oczywiście bywa tak, że pacjent ma po prostu pecha, bo choroba rozwija się bezobjawowo i trudno ją uchwycić na początku. Ale jestem przekonany, że ponad połowa chorych, mogłaby trafić do nas dużo wcześniej, gdybyśmy zwracali uwagę na symptomy, które mogą nam sygnalizować raka i pamiętali o badaniach profilaktycznych. Rak zwykle długo puka do drzwi — problem w tym, że często udajemy, że tego nie słyszymy.
Patrząc na skalę problemu, trudno było chyba pozostać tylko w murach uczelni i szpitala. Czy stąd wziął się pomysł ogólnopolskiej kampanii „Wyprzedzić Raka” — żeby z tą wiedzą wyjść do ludzi, zanim choroba ich dosięgnie?
Od ponad 30 lat jestem dydaktykiem uniwersyteckim i uczę onkologii przyszłych lekarzy. W zależności od kierunku studiów i programu nauczania, zakres materiału bywa bardzo różny — od podstaw związanych z rozpoznawaniem objawów na kierunkach licencjackich, po szczegółowe informacje o nowoczesnej diagnostyce i leczeniu, które w ostatnich dekadach wykonały milowy krok do przodu. I choć ta wiedza jest dziś ogromna, to nadal widzę, jak wiele zależy od wczesnego reagowania. Dlatego zacząłem myśleć o sposobie, by dotrzeć z tą świadomością szerzej niż tylko do studentów.
Mówi pan o milowym kroku medycyny. Co konkretnie zmieniło się w leczeniu raka?
W leczeniu operacyjnym pojawiło się wiele nowych technik, a sprzęt do napromieniania jest dziś dużo bardziej zaawansowany niż jeszcze kilkanaście lat temu. W onkologii klinicznej dysponujemy nowymi lekami, w tym immunoterapią, która potrafi pobudzić układ odpornościowy do samodzielnej walki z rakiem, oraz terapiami celowanymi, ukierunkowanymi na konkretne komórki nowotworowe. Ten postęp sprawił, że chorzy, którzy kiedyś żyli krótko z powodu rozsiewu, dziś często żyją latami. Gdy studia się kończą, lekarze zajmują się swoimi dziedzinami i domyślam się, że wielu absolwentów nie może pamiętać już szczegółów dotyczących nowoczesnych metod leczenia. Natomiast każdy z nich spotka w swoim otoczeniu osoby z wczesnymi, lecz ignorowanymi objawami chorób nowotworowych. Dlatego zawsze podkreślam: kluczowe jest to, by zwracać uwagę na sygnały, które mogą świadczyć o rozwijającym się raku.
Jakiego typu to objawy?
Przykładowo: zwykła infekcja górnych dróg oddechowych. Zazwyczaj mija po kilku dniach leczenia objawowego lub po antybiotykoterapii. Jeśli jednak przeciąga się o kolejne tygodnie czy nawet miesiąc, powinna zapalić nam się czerwona lampka, że być może kryje się za tym coś poważniejszego, na przykład rak płuca. Tak właśnie tłumaczę to studentom. Omawiając poszczególne narządy, podkreślam: możecie zapomnieć wiele szczegółów z dziedziny onkologii, ale pamiętajcie, jakie objawy mogą sygnalizować rozwój nowotworu. Ta uważność naprawdę potrafi uratować życie.cje i wiedzieć, gdzie się zgłosić, gdy pojawi się potrzeba.



