W jednej z kamienic w gdańskim Wrzeszczu, z dala od szybkiego rytmu wielkomiejskiego życia, powstają ubrania, które nie chcą krzyczeć — chcą być blisko. SUM SUMUS MUS to niewielka, jednoosobowa pracownia odzieżowa, w której każdy element — od pierwszych szkiców po ostatni szew — tworzony jest ręcznie. Nie ma tu miejsca na masową produkcję, kompromisy jakościowe czy sezonowe trendy. To rzemiosło w najczystszej postaci.

Za marką stoi Hanna Petsko — artystka, magister historii sztuki i muzeolog, która w 2021 roku na Białorusi zdecydowała się zbudować swój świat od nowa. W 2023 roku przeniosła swoją pracownię do Gdańska. Dziś SUM SUMUS MUS rozwija się na styku sztuki, codzienności i tekstylnej kontemplacji. I nie chodzi tu tylko o ubrania, lecz o sposób myślenia o przedmiotach, o czasie, o relacji między ciałem a tym, co je otula.

- To projekt, w którym dobrze jest wiedzieć, kto uszył sukienkę, którą się nosi. Bo ubranie to rzecz najbliższa ciału — towarzyszy nam każdego dnia — mówi Hanna Petsko, właścicielka SUM SUMUS MUS.

Już sama nazwa marki jest intrygująca. SUM SUMUS MUS to łaciński palindrom, który tłumaczy się jako „Jestem najsilniejszą myszą” — z jednej strony przewrotny, z drugiej pełen cichej determinacji. To zdanie jak manifest, idealnie oddający filozofię marki: skromną, ale zdecydowaną. SUM SUMUS MUS nie promuje nowości, promuje trwałość. Nie podąża za trendami, lecz za materiałem, konstrukcją i ludzką potrzebą komfortu.

Projekt rozwija się w trzech kierunkach. Pierwszy z nich to kolekcja bazowa — bluzki, spodnie, sukienki i spódnice szyte z niebarwionego lnu oraz bawełny o różnej gramaturze. Naturalne tkaniny nie tylko świetnie się starzeją, ale z czasem nabierają jeszcze większego uroku, niczym dobrze noszone jeansy czy ulubiona sweter po ojcu.

Drugi kierunek to limitowane serie — najczęściej sukienki i kołnierzyki, wykonywane z delikatnych batystów i bawełnianych tkanin zdobionych roślinnymi nadrukami. Tu paleta kolorystyczna jest odważniejsza, ale produkcja pozostaje kameralna, ponieważ wiele modeli powstaje tylko w jednym egzemplarzu. To rzeczy z charakterem i historią.

Najbardziej wyrafinowaną odsłoną SUM SUMUS MUS jest trzecia linia — minimalistyczna odzież z cienkiej, wysokogatunkowej wełny oraz naturalnych jedwabi: twillu, buretowego, dzikiego shantungu. Te ubrania przyciągają spojrzenie nie ekstrawagancją, lecz dotykiem, szlachetnością tkaniny, precyzją wykończenia. Dla wielu to właśnie one stają się garderobianymi talizmanami — towarzyszami codzienności, ale i wyjątkowych chwil.

Za wszystko, od projektu, przez szycie, aż po pakowanie i wysyłkę, odpowiada jedna osoba. Ręczna praca widoczna jest tu w każdym detalu: w wycinanych metkach, w papierze pakowym, w osobistych wiadomościach i limitowanych kartkach dołączanych do zamówień. Klientki nie kupują tu „produktu”. Kupują relację, proces, opowieść. I właśnie ten ludzki wymiar przyciąga najbardziej.

- Sukienka dla mnie to symbol, artefakt życia, nośnik wspomnień. Można ją nosić przez lata. Poprzez SSM staram się podnosić kulturę konsumpcji i promować bardziej świadome podejście do przedmiotów codziennego użytku. Ten projekt to nie tylko marka odzieżowa. To mój sposób bycia, moja forma istnienia. Każdego dnia tworzę sukienki, odmierzając nimi czas. A potem trafiają one do swoich właścicielek, żyją dalej, przynoszą radość, i to daje mi największe szczęście — podkreśla Hanna Petsko.

SUM SUMUS MUS rozwija się organicznie, przede wszystkim na Instagramie, gdzie wokół pracowni tworzy się zaangażowana społeczność kobiet ceniących rzemiosło, jakość i indywidualność. To przestrzeń pełna ciszy, tkanin i rozmów — czasem o szwach, a czasem o życiu. Nie ma tu marketingowych sloganów ani presji zakupowej, w zamian jest zaufanie i szczerość.

Instagram: @sum_sumus_mus