Pomorze liderem w transplantologii

Sylwia Mierzewska

Pomorze znajduje się w czołówce regionów pod względem liczby przeszczepień na milion mieszkańców. To efekt wielu lat pracy nad ludzką świadomością podejmowanej m.in. przez Uniwersyteckie Centrum Kliniczne w Gdańsku. O inicjatywach szpitala, a także osiągnięciach w dziedzinie transplantologii rozmawiamy z dr hab. n. med. Tomaszem Stefaniakiem, Dyrektorem ds. Lecznictwa i Lekarzem Naczelnym UCK.

Pomorze osiągnęło wysoki wskaźnik liczby dawców na milion mieszkańców: 25, podczas gdy średnia w Polsce wynosi 18,7. Jak to nas plasuje na tle kraju i co leży u podstaw tego sukcesu?

Aktualnie jesteśmy na miejscu czwartym, a wyprzedziły nas województwa świętokrzyskie, zachodniopomorskie i podlaskie. To przede wszystkim zasługa ciężkiej pracy zespołu zajmującego się koordynacją transplantacji, a zwłaszcza koordynatora wojewódzkiego, czyli pani Anny Mileckiej, która pracuje w naszym szpitalu. Powierzono jej zadanie koordynowania działalnością transplantacyjną, a przede wszystkim donacyjną, związaną z pobieraniem narządów i identyfikacją dawców. Poltransplant (Centrum Organizacyjno-Koordynacyjne do Spraw Transplantacji) powołuje takich koordynatorów wojewódzkich, żeby dbali o to, aby wszystkie szpitale wiedziały, co trzeba zrobić w przypadku stwierdzenia śmierci mózgowej u pacjenta.

Nie wszystkie szpitale identyfikują potencjalnych dawców, stąd niższe wskaźniki. Czy to wynika z braku wiedzy czy zaangażowania?

To jest trudne zadanie wymagające aktualizowania na bieżąco wiedzy, śledzenia trendów, a to dodatkowa praca dla tych osób zaangażowanych w opiekę nad pacjentem, które osobiście są poruszone faktem, że ta osoba umiera. Idąc dalej, wymaga to umiejętności psychologicznych, interpersonalnych, relacyjnych w rozmowach z rodzinami i czasem jest to bardzo ciężkie i nie wszyscy są na to gotowi. Nie zawsze i nie każdy potrafi taką rozmowę prowadzić. Z punktu widzenia medycznego dochodzą dodatkowe aspekty opieki nad dawcą, by umożliwić zespołom transplantacyjnym przybycie na czas i przeprowadzenie procedury pobrania narządów.

Czy prowadzicie działania edukacyjne w tym zakresie?

Jak najbardziej, to jest właśnie rola koordynatora wojewódzkiego, którego my, jako szpital, staramy się wspierać. Organizujemy spotkania dla wszystkich chętnych i zainteresowanych transplantacją. Takim największym wydarzeniem jest coroczna Gala Transplantacji UCK, na której omawiamy wyniki leczenia pacjentów za pomocą przeszczepień w różnych dziedzinach. Dodatkowo bierzemy czynny udział w happeningach związanych z popularyzacją transplantacji jak chociażby „Bieg po Nowe Życie” czy spotkania z młodzieżą na Ergo Arenie.

A w szpitalach?

Nasza delegacja, w tym zespoły transplantacyjne, regularnie jeździ też po szpitalach, po to, żeby nadawać sens temu dawstwu, żeby nie tylko akcentować, że trzeba identyfikować dawców i ich przekazywać, ale i po to, żeby zespoły w mniejszych szpitalach rozumiały, że mogą być zaangażowane także w proces związany z kwalifikacją biorców. To zwiększa, po pierwsze dostępność transplantologii dla pacjentów z różnych części województwa pomorskiego, a po drugie – świadomość, że ta praca, którą włożą w identyfikację dawcy, przełoży się może na wyleczenie biorcy, który został przez nich zidentyfikowany. A to już namacalny sukces.

I jak z tą naszą świadomością jest?

Warto podkreślić, że na Pomorzu mamy bardzo wysoki poziom świadomości na temat donacji i przeszczepień narządów. Do tego stopnia, że nasi mieszkańcy uczestniczą w procedurach transplantacyjnych w całym kraju. To efekt wieloletniej pracy i podkreślania tego, jakie to ważne, a przede wszystkim, że w ten sposób pomagamy sobie sami. Społeczność pomorska i kaszubska jest bardzo zintegrowana i scalona mentalnie i fakt, że nawzajem sobie pomagamy, ma tutaj kolosalne znaczenie.

Formalnie osoby niezgadzające się na pobranie narządów po śmierci powinny zgłosić taką informację do Centralnego Rejestru Sprzeciwów. W innym wypadku przyjmuje się domniemanie zgody. Jak to wygląda w praktyce? Czy to wystarcza?

Tak, w polskim prawie, w odróżnieniu od np. brytyjskiego, istnieje Centralny Rejestr Sprzeciwów, gdzie można zgłosić swój brak zgody dotyczący przekazania narządów. Jest to więc trudniejsze zadanie, bo wymaga pewnej czynności i w związku z tym nie opieramy się tylko na tym rejestrze, ale za każdym razem prowadzimy rozmowy z rodzinami. Teoretycznie założenie rejestru było takie, że, jeżeli pacjent nie wyraził swojej woli niepoddania się procedurom transplantacyjnym, to zespół transplantacyjny mógłby go wskazać jako dawcę. Niemniej jednak w związku z tym, że to sprawa bardzo delikatna i niezwykle ważna etycznie, która na każdym etapie musi być transparentna, to za każdym razem najważniejsza jest decyzja rodziny. W każdej takiej rozmowie, przynajmniej na terenie UCK, zawsze uczestniczy psycholog jako “element” wspierający. Dodatkowo zarówno zespół koordynacyjny, jak i zespoły związane z identyfikacją dawcy – czyli najczęściej z Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii – są regularnie szkolone w zakresie umiejętności komunikacji.

Jakie są procedury stwierdzające śmierć mózgową, czyli podstawę do przeprowadzenia pobrania narządu do przeszczepu?

Sama procedura jest bardzo dokładnie opisana i związana z udziałem ekspertów z różnych dziedzin, którzy oceniają, na ile istnieją przesłanki do stwierdzenia śmierci mózgu. Co więcej, osoby te muszą być wyłączone z jakiejkolwiek działalności transplantacyjnej w odniesieniu przynajmniej do tego dawcy. Dodatkowo w niektórych przypadkach niezbędne jest wsparcie tej decyzji za pomocą badań przepływu mózgowego. Procedura zależy od danej sytuacji, ale jest bardzo szczegółowo opisana. Poltransplantowi zależało na tym, aby to postępowanie było ultratransparentne. Zresztą Poltransplant i Ministerstwo Zdrowia przygotowały specjalne standardy oceniające ośrodki donacyjne, aby zadbać o to, żeby wszystkie procedury były wystandaryzowane, przejrzyste i mogłyby w każdej chwili zostać poddane ocenie.

Jakie rodzaje przeszczepów przeprowadzane są w UCK?

Dzielimy je na trzy pary. Pierwsza z nich to przeszczepy w obrębie klatki piersiowej, czyli serca i płuc, druga para to przeszczepienia w obrębie jamy brzusznej, czyli wątroby i nerek, a trzecia – to tzw. przeszczepy tkankowe, czyli rogówki i szpiku.

Czy każda z tych par wymaga osobnego pozwolenia?

Cały proces związany z uzyskaniem tzw. akredytacji transplantacyjnej, czyli zgody Ministerstwa Zdrowia, której operator to Poltransplant, jest bardzo złożony i długotrwały. Obejmuje on kwestie związane z identyfikacją i kwalifikacją biorców, zakresem badań, które muszą przechodzić, trzeba powołać specjalne poradnie, które się tymi pacjentami zajmują zarówno przed przeszczepem, jak i po nim. Dodatkowo bardzo ważna jest jakość samej opieki związanej z przeszczepieniem, bo nawet szczegóły mają wpływ na jego powodzenie. Istotna kwestia to także umiejętność uczenia się całego systemu opieki nad pacjentem transplantowanym. System ten musi cały czas podlegać doskonaleniu, zmieniać się, analizować to, co się wydarzyło, krytycznie to oceniać i starać się zrealizować jak najwięcej dobrych zmian, a także wyciągać wnioski z własnych niedoskonałości. Wszystko podlega rzetelnej ocenie zespołu audytującego powołanego przez Poltransplant z ramienia Ministerstwa Zdrowia w okresach 5-letnich i ostatecznie ośrodek otrzymuje certyfikat pozwalający na transplantacje.

Ile których przeszczepów udaje się Państwu przeprowadzić?

Na pewno liderem w tym zestawieniu jest przeszczep szpiku, który przeprowadziliśmy w 2024 roku 159 razy. Drugie miejsce zajmuje transplantacja nerek z liczbą 129, a potem mamy przeszczepienia wątroby (78) i rogówki (71). Idąc dalej, płuca (50) i serca (17). Wszystkie te zabiegi wymagają zaangażowania wielu podmiotów - w zależności od rodzaju przeszczepu, to Klinika Hematologii i Transplantologii, Klinika Nefrologii i Transplantologii, Klinika Chirurgii Onkologicznej, Transplantacyjnej i Ogólnej, Klinika Okulistyki, Bank Tkanek i Komórek, Klinika Gastroenterologii, Klinika Kardiochirurgii, Klinika Kardiologii, Klinika Pneumonologii czy też Klinika Chorób Zakaźnych w naszym bliźniaczym szpitalu w Uniwersyteckim Centrum Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni.

Transplantacja to praca zespołowa.

Tak, na tym zdjęciu widać, ile osób jest w nią zaangażowanych. Czasami liczba ta sięga setki.

I każdorazowo biorcę wskazuje Poltransplant?

Tak, są zdefiniowane kryteria i to bardzo ważne, żeby były one transparentne, spisane i jasne. Bezwzględnie w interesie polskiej transplantologii jest to, żeby zasady kwalifikacji były jak najbardziej jednoznaczne. Prace nad tym trwają i wymagają stałej aktualizacji, ponieważ zmienia się wiedza na świecie i kryteria kwalifikacyjne. I tak na przykład w przypadku przeszczepu wątroby, pojawiają się doniesienia uzasadniające go w przypadku nowotworów przerzutowych z jelita grubego. A kiedyś chorych onkologicznych od razu się wykluczało z transplantologii.

W swoim dorobku macie Państwo także skomplikowane podwójne przeszczepy.

To wielka zaleta programów realizowanych w szpitalach, w których jest wiele aktywności transplantacyjnych, bo to pozwala na połączenie tych działań. Z jednej strony to przeszczepienia płuca i serca, z drugiej - wątroby i nerki, czy też płuca i nerki, a także nerki i serca. Naszą przewagą jest fakt, że przez to, że mamy tak wiele specjalności w transplantologii, możemy już na etapie akademickim ściągać tu ludzi, którzy mają ambicje związane z tą dziedziną medycyny, wybitnych studentów, którzy chcą się w tym kierunku rozwijać. Właściwie poza wybitnymi szpitalami akademickimi nie ma możliwości nauczenia się tej sztuki, a to jest sztuka.

A, skoro o przewagach mowa, jakie są najnowsze osiągnięcia transplantologii w UCK?

Warto wspomnieć o wykorzystywaniu specjalnego sprzętu do podtrzymywania życia nerek celem ich przeszczepienia w nieco późniejszym czasie. Stosujemy specjalny jakby inkubator pozwalający na to, że nerka pobrana od dawcy może dłużej czekać na przeszczepienie, co więcej, wielką zaletą tego urządzenia jest polepszanie jakości narządu. To trochę takie SPA dla nerki, która dzięki temu urządzeniu przygotowuje się do życia w nowym organizmie. Podobne rozwiązanie już wkrótce będzie stosowane w odniesieniu do wątroby, a także w niektórych przypadkach i do płuca. Dzięki temu nasi biorcy otrzymują narządy lepiej przygotowane niż w momencie pobrania.

Mówimy o przeszczepieniach, pobranych narządach, a za każdym z nich stoi uratowane lub przedłużone życie. To musi napawać dumą.

Za każdym razem do przeszczepu kwalifikowane są osoby bardzo chore, które nie mają już alternatywy leczenia i w innym wypadku mogłyby umrzeć. Tego typu kryterium oceny aktywności transplantacyjnej jest także brane pod uwagę jako śmiertelność na liście oczekujących, która powinna być jak najniższa.

Istnieje także kryterium wiekowe w przypadku biorcy, czyli 65 lat, które się wydłuża w zależności od wieku biologicznego?

To jest ogólne kryterium, a do tego istnieje cały szereg programów dodatkowych np. Old to Old, gdzie osoby będące starszymi dawcami, także mogą być dawcami dla osób starszych. W ten sposób także wiek dawców się wydłuża i tworzy się większa przestrzeń na działania w transplantologii.

Czy sztuczna inteligencja ma wpływ na transplantologię?

Na pewno, począwszy od polepszenia doboru dawców na podstawie danych rozproszonych. Aktualnie takiego szerokiego wykorzystania w tym zakresie nie ma, gdyż nie posiadamy jeszcze bardzo dobrych baz danych – to wielka przyszłość. Pracujemy już nad rozwojem naszego CMC – Centrum Medycyny Cyfrowej, gdzie będziemy budowali banki danych, które pozwolą nam lepiej wykorzystywać AI i wówczas technologia cyfrowa będzie naszym sprzymierzeńcem.

Jakie są wyzwania współczesnej transplantologii?

Moim zdaniem najważniejsza jest dbałość o zwiększenie liczby dawców w znaczeniu identyfikacji dawców spośród osób, które mogłyby nimi być – a więc zwiększenie aktywności szpitali donacyjnych. Tak naprawdę każdy szpital, każdy oddział, zwłaszcza intensywnej terapii, mógłby taką aktywność podejmować.

Bardzo intrygujące są też kwestie związane z coraz większym technologicznym wsparciem dla transplantologii. Przykład to kondycjonowanie nerek, ale także tworzenie narządów syntetycznych, jak działania zmierzające do wytworzenia bionicznego serca. To kwestie wymagające kolosalnych nakładów finansowych i udziału wizjonerów.

Czy prowadzicie Państwo współpracę z zagranicą?

Tak, i to wielowątkową – po pierwsze, jeśli chodzi o dawstwo, gdy narząd nie znajduje biorcy na terenie Polski, to jest oferowany w ramach Eurotransplantu naszym sąsiadom np. Czechom i zdarza się, że przyjeżdżają do nas koledzy z zagranicy, aby ten narząd pobrać. Ta sama sytuacja dzieje się też w drugą stronę – pobieramy narządy na Litwie, Łotwie i w innych krajach Unii Europejskiej.

Czy macie Państwo plany rozwojowe programu transplantacji?

Szczerze mówiąc, na tę chwilę program jest na tyle rozwinięty, że wydawałoby się, że zmierzamy do jego stabilizacji i wykorzystania nowych technologii do zwiększenia jego potencjału. Chcemy być aktywni w kwestii pobierania narządów poza granicami kraju. Rozważaliśmy program związany z przeszczepianiem wysp trzustkowych w leczeniu cukrzycy, na ten moment jest on zawieszony, ale możliwe, że trzeba będzie do niego powrócić. Na pewno byśmy chcieli zwiększyć potencjał związany z przeszczepieniami rogówki, bo tutaj mamy najdłuższą listę osób oczekujących, ale także powinniśmy zwiększyć świadomość w województwie pomorskim, co do możliwości przeszczepiania wątroby.