Maj w sercu mam zawsze, ale wytrwale czekam na ten kalendarzowy. W te przydługie noce i krótkie dni tęsknie za tym jak natura wystrzeli chlorofilem. Na szczęście mrok powoli znika, a natura przeciąga się podczas snu zimowego, żeby niebawem pokazać swoją prawdziwą moc. Osobiście czekam na rośliny, które mają swoje pięć minut i rządzą na talerzach, gdy lato wypycha wiosnę do kąta. Zdrowe i pyszne, smukłe o wydłużonym kształcie budzą skojarzenia falliczne. Zanim doczekacie się szparagów, które pobudzają żądze i spotęgują erotyczne konotacje, to w tym mroku szukajcie podobnych radości. Natura daje dużo podobnych smaczków powodujących, że ta tęsknota robi się naprawdę znośna. Co więcej, występują one w wersji zimowej i morskiej.

Skorzonera to moja miłość podczas mroźnych dni, znana rownież jako wężymord, i nazywana czasem zimowym szparagiem. To warzywo, które na pierwszy rzut oka wygląda jak coś, co zgubił hydraulik. Długi, czarny korzeń pokryty ziemią. Jednak nie dajcie się zwieść. Pod tym surowym wyglądem kryje się prawdziwy kulinarny skarb, który tylko czeka, by zaskoczyć wasze podniebienie. To gwiazda dobrej kuchni, która pod szorstką brunatną skórką kryje delikatny biały miąższ o subtelnym smaku. Pyszna i wyjątkowa, jednak jej obieranie to niezła jazda bez trzymanki. Zanim dotrzecie do jej delikatnego wnętrza, musicie stawić czoła wyzwaniu obierania. Wyobraźcie sobie, że próbujecie obrać śliskiego węgorza pokrytego klejem. Tak, to chyba najlepiej oddaje doświadczenie z skorzonerą. Jej mleczny sok potrafi zabarwić dłonie na odcień, który nawet Picasso uznałby za ekstrawagancki. Dlatego używajcie rękawiczek, a zaraz po obraniu korzeni wrzućcie do wody z dodatkiem soku z cytryny, aby zapobiec jej ciemnieniu. Po pokonaniu etapu obierania, wasze kubki smakowe zostaną nagrodzone delikatnym smakiem przypominającym szparagi, ale z lekką orzechową nutą. Białe korzonki dają pole do popisów kulinarnych. Gotowana, smażona, pieczona, czy surowa. Zadowoli miłośników witarianizmu jak i wybitnych szefów kuchni. Nie jest gwiazdą sklepowych półek, ale zdecydowanie powinna w okresie zimowym rządzić w każdym dobrym przybytku, gdzie twierdzą, że karmią sezonowo. Pokochacie ten delikatnie orzechowy smak i nie będziecie sobie wyobrażali chłodnych kilkugodzinnych dni bez tego smaku.

Teraz wyobraźcie sobie roślinę, która wygląda, jakby ktoś z dużą kreatywnością i brytyjskim poczuciem humoru skrzyżował kaktusa i skrzyp polny ze smakiem szparagów zanurzonych w bryzie morskiej. Niezły odlot, ale tak wygląda i smakuje soliród, który znany jest jako szparag morski. Ta niepozorna roślina, porastająca słone bagna i nadmorskie plaże, skrywa w sobie kulinarne tajemnice, które potrafią zaskoczyć nawet najbardziej wytrawnych smakoszy. Mięsisty, o soczyście zielonych pędach, wyglądem przypominającym mini kaktusa bez kolców. Chrupiący, o wyraźnie słonym smaku jest niebanalnym dodatkiem do potraw w niejednej kuchni z polotem. To nie tylko ciekawostka przyrodnicza, ale prawdziwy zielony klejnocik kulinarny. Pamiętajcie jedynie, że w Polsce jest pod ochroną i zbieranie na dziko może słono kosztować…

Bez względu na sezon, natura oferuje nam różnorodne smakołyki, które zaspokoją nasze żądze. Zatem jeżeli czekacie na ten powiew ciepłego powietrza i szparagi o kształtach jednoznacznie kojarzonymi z męską anatomią, to są dobre wieści. W te dni „do bani pogodowej” możecie zaopatrzyć się w substytuty szczęścia kulinarnego, w dwóch wariantach do wyboru. Amatorzy walki z ziemią i kleistością, oraz kucharze z poczuciem humoru wytrwają na pełnym luzie do sezonu szparagowego. Reszta niedowiarków musi poczekać, tylko po co? Przecież życie nie może stygnąć…