Pamięć społeczna jest krótka i pozwala odejść w zapomnienie wielu grzechom popełnionym przez polityków, którzy utracili władzę. W okresie rządów Zjednoczonej Prawicy prowadzona była polityka informacyjna przypominająca system nachalnej propagandy. Politycy PiS otrzymywali przekaz dnia i wszyscy potarzali go setki razy utrwalając dany pogląd, chociażby radykalnie mijał się z rzeczywistością. Dodatkowo zmieniano znaczenie wielu słów i określeń. Opowiadano o niezwykłej światowej pozycji naszego kraju i wielkich możliwościach finansowych wydając często pieniądze bez opamiętania. Jednocześnie dobrze wypełniający swoją rolę rzecznik rządu Piotr Müller potrafił, będąc w ciągłej gotowości, wyjaśnić każdą wpadkę władzy przedstawiając ją jako niezwykły sukces. Realnie jednak pozostały tylko wspomnienia o wielkich obietnicach dotyczących fabryki samochodów elektrycznych, olbrzymiego portu lotniczego czy polskiej floty budowanej w szczecińskiej stoczni. Pozostał także chaos i różnego rodzaju zbędne fundacje, fundusze celowe czy instytuty oraz długi, zobowiązania i budżet państwa, który należało już dwukrotnie nowelizować wobec ciągle otwierających się drzwi kolejnych szaf z których z głośnym hukiem wypadają trupy.

Niedługo będziemy obchodzić rocznicę rządów koalicji demokratycznej i w wielu środowiskach mówi się o niedoborze informacji, a brak wiedzy rodzi plotkę, domysły, teorie spiskowe i stwarza miejsce na dezinformację ze strony przeciwników politycznych. Dlatego też warto przypomnieć, że polityka informacyjna państwa odnosi się do ogółu działań komunikacyjnych podejmowanych przez rządzących w celu bieżącego wyjaśniania obywatelom pojawiających się istotnych zbiorowych problemów. Podstawą tego procesu jest wyjaśnianie istoty podejmowanych decyzji, umożliwienie ich zrozumienia i w efekcie uzyskanie poparcia społecznego dla przedsięwzięć realizowanych przez decydentów. Przekazywaniu informacji musi towarzyszyć umiejętnie prowadzony dialog z obywatelami zapobiegający konfliktom i kwestionowaniu decyzji władz. Oczywiście komunikaty oparte na wiarygodnych informacjach muszą być przekazywane w atmosferze szczerości i otwartości, zapewniając systematyczne wzmacnianie wzajemnego zaufania. W efekcie tego typu działań kształtuje się pożądany wizerunek instytucji państwa budując jednocześnie właściwe relacje pomiędzy obywatelami a organami władzy publicznej. Swobodny i sprawny przepływ informacji jest nie tylko zabezpieczeniem demokracji, ale ma strategiczne znaczenie w podejmowaniu szybkich i trafnych decyzji oraz wskazuje na jakość procesu zarządzania państwem. Narzędziem realizacji tej polityki powinien być cały system porozumiewania się rządzących ze społeczeństwem, w tym indywidualny kontakt bezpośredni władz z obywatelami (eventy, spotkania, imprezy masowe), kanały komunikacji zewnętrznej, takie jak media masowe (Internet, prasa, radio i telewizja) lub za pośrednictwem swoich rzeczników prasowych.

Od grudniu 2023 roku, czyli od początku funkcjonowania nowego rządu, komunikacją z Polakami zajmuje się osobiście premier Donald Tusk, a stanowisko rzecznika prasowego rządu pozostaje nieobsadzone. Premier na bieżąco komentuje wydarzenia krajowe i międzynarodowe w mediach społecznościowych korzystając z portalu X oraz osobiście przemawia na konferencjach prasowych poświęconym decyzjom rządu i najważniejszym dla obywateli sprawom. Oczywiście taka forma komunikacji rządu ze społeczeństwem może się sprawdzać w krótkiej perspektywie czasowej, ale po roku sprawia wrażenie braku polityki informacyjnej państwa. Faktem jest, że premier dysponuje wyjątkowymi predyspozycjami w zakresie komunikacji społecznej, ale wydaje się sprawą pilną powołanie rzecznika rządu dostępnego dla mediów, a tym samym obywateli przez tzw. 24 godziny. Jest to konieczne ze względu na koalicyjny charakter rządu sprawiający, że jego przedstawiciele często, kierując się interesem własnej partii, prezentują sprzeczne oceny tej samej sytuacji czy decyzji. Zwoływane, z własnej inicjatywy, przez poszczególnych polityków konferencje prasowe pogłębiają tylko chaos informacyjny. Podczas ostatniej powodzi komunikacja rządu ze społeczeństwem była momentami chaotyczna, a media narzekały na brak jednego miejsca, w którym można byłoby otrzymać najnowsze informacje. Dopiero premier ustabilizował przekaz informacyjny, co skutkowało koniecznością jego pobytu w miejscu tragedii przez całą dobę.

Generalnie społeczeństwo jest aktualnie niedoinformowane i nie rozumie pewnych sytuacji i zjawisk wymagających stałego wyjaśniania. Przykładowo w ochronie zdrowia były przez ostatnie lata coraz większe pieniądze i szpitalom płacono tzw. nadwykonania, czyli wykonane procedury medyczne ponad limity określone w kontraktach zawartych z Narodowym Funduszem Zdrowia. Nikt nie tłumaczy, że rosnące wynagrodzenia rozsadziły system ochrony zdrowia, którego deficyt stale rośnie. Kiedy koalicjanci obozu rządzącego przedstawiali kolejne propozycje obniżenia składki zdrowotnej, opublikowano raport, z którego wynika, że w ciągu trzech lat deficyt Narodowego Funduszu Zdrowia może wynieść nawet 160 miliardów złotych. I podobnie jest w innych dziedzinach naszego życia. Dlatego też prawdopodobnie czeka nas okres zaciskania pasa, wdrażania wielu programów oszczędnościowych oraz walki z deficytem. Już dzisiaj niektórzy eksperci straszą nas koniecznością wprowadzenia przez rząd dodatkowych podatków typu katastralnego oraz od spadków i darowizn. Wszystko to powoduje, że nadchodzi ostatni moment na przyjęcie przez rząd polityki informacyjnej państwa zapewniającej obywatelom bieżący, wszechstronny i pełny dostęp do informacji.