Było dokładnie tak, jak w tytule i to kilka tygodni temu. Sprawa więc świeża jak ciepłe kapcie dziadka, ale po kolei.

Kilka tygodni temu patrzę na telefon, a tu nowa wiadomość. Patrzę i czytam jak zupełnie obca mi osoba zaczyna mi grozić. Na początku zaczęło się od wymieniania szczegółów z mojego życia, a potem nastąpiła próba zastraszenia: „jeśli ujawnisz komuś, że napisałem i mnie sprzedasz to po tobie”. Oczywiście było jak na filmach: popisywanie się wiedzą, którą znało nieliczne grono osób i budowanie nastroju tajemnicy i napięcia. Taki mniej więcej teatr rozgrywał się na połączeniach nerwowych mojego ciała i między rozdygotanymi neuronami. Teatr oparty jednak na pewnym banalnym i błędnym założeniu: zdobyta wiedza i osobiste fakty z życia mają jakąś wartość. Autor zdawał się do mnie mówić: „Zobacz: zdobyłem te informacje a nie powinienem tego wiedzieć. Zobacz: ja wiem, a ty się bój”.

Na początku byłem zszokowany, lekko podkręcony i wszedłem w dialog, by wyciągnąć jak najwięcej informacji: Co jeszcze wie ten człowiek? Kim on jest? Skąd się dowiedział prywatnych i aktualnych rzeczy o moim życiu? Oczywiście równolegle drugą ręką szukałem informacji, by dowiedzieć się z kim mam do czynienia.

Finalnie, po bogatej serii zwrotów zastraszających, dowiedziałem się, że ten człowiek, którego nie znałem, oferuje mi tak naprawdę swoją pomoc. Najpierw poczuł władzę i był przekonany, że „powalił mnie na łopatki”, a potem łaskawie wyciągnął rękę bym dzięki niemu się podniósł. Grubo.

How can it be so fucked up?

Jak byście zareagowali w takiej sytuacji? Co byście poczuli? Czy byście zagotowali się pełni złości? Wpadli w smutek? Przerażenie? A może by Was to rozbawiło?

U mnie wydarzyło się coś zaskakującego, czego absolutnie się nie spodziewałem: nastąpił zwrot akcji, który zepsuł ten felieton i całą intrygę, którą ziomek budował skrupulatnie. Nastąpił zwrot akcji dziwniejszy niż cała ta sytuacja.

Doznałem zachwytu. Po prostu.

Na przekór wszystkiemu.

To tak jakby uśmiechnąć się z pogodą ducha, gdy ktoś przykłada ci lufę do skroni. Pogodzony z losem w chwili przerażenia odnajdując spokój, gdzie nigdy się go się nie spodziewałem. A może było to współczucie?

NIezależnie od mojej reakcji, takie zachowanie jak tego ziomka jest niedopuszczalne. Dziesiątki osób codziennie pada ofiarą cyberstalkingu, stalkingu i często są to osoby nieletnie. Przemoc w internecie i każdej postaci jest niedopuszczalna. W dobie silnych napięć społecznych szczególnie ważne jest, byśmy nie odpuszczali w rzeczach drobnych, by normą nie stało się to, co często leży u podstaw większych problemów.