Aleksandra Kosiorek
Nie mam chęci się ścigać, bo
w wyścigu zamyka się oczy na współpracę
Aleksandra Kosiorek
Nie mam chęci się ścigać, bo w wyścigu zamyka się oczy na współpracę
Maciej Sandecki: Nikt się nie spodziewał, pani chyba także, że wybory samorządowe w Gdyni zakończą się pani zwycięstwem ...
Aleksandra Kosiorek, prezydentka Gdyni: Pracowaliśmy ciężko przez dwa lata i po takim czasie pracy oczekuje się wręcz jakiegoś zwycięstwa, ale faktycznie jego skala była nawet dla nas zaskoczeniem. Myśleliśmy, że w drugiej turze mierzyć się będę z panem prezydentem Wojciechem Szczurkiem, a tymczasem okazało się, że skład drugiej tury był inny. Uważam, że wyborcy dali wyraz tego, iż zauważyli ciężką pracę Gdyńskiego Dialogu na rzecz miasta.
Jaki pani myśli, dlaczego prezydent Wojciech Szczurek odpadł już w pierwszej turze. Co zdecydowało o takim wyniku?
Myślę, że zdecydowały dwie ostatnie kadencje, a ostatnia miała już bardzo determinujący wpływ na to, że pan prezydent Szczurek do tej drugiej tury nie wszedł. Niezadowolenie dotyczyło między innymi inwestycji prowadzonej na węźle Karwiny. Mieszkańcy mają w sobie wyrozumiałość dla prac remontowych na drogach, ale te utrudnienia, plus brak sprawnej komunikacji i jakichkolwiek widocznych działań zmierzających do poprawy sytuacji, powodowały, że sytuacja tam stała się krytycznie zła. A drugi - moim zdaniem - powód, to brak komunikacji z mieszkańcami. My gdynianie, czuliśmy się w pewien sposób odgrodzeni od władz naszego miasta i niewysłuchani.
Chodziło tylko o te dwa czynniki?
Może też ogólnie o brak inwestycji, które były przez lata obiecywane, a nie realizowane jak na przykład lodowisko, obwodnica Witomina, basen olimpijski i wiele innych. A z drugiej strony pojawiały się inwestycje nie do końca zrozumiałe dla mieszkańców, które nie wydawały się tymi pierwszej potrzeby.
O inwestycjach jeszcze porozmawiamy, ale chciałem jeszcze zapytać, jak pani się odnajduje w urzędzie? Co pani tutaj zastała? Coś panią zaskoczyło? Gdyński Dialog zapowiadał przed wyborami, że zrobi audyt finansów i inwestycji miejskich.
Audyty wewnętrzne zleciłam i one jeszcze trwają. Z kolei audyty zewnętrzne dopiero się rozpoczną, zbieramy oferty na ich przeprowadzenie. Wiceprezydent Bartłomiej Austen przeprowadza wewnętrzny audyt inwestycji i przygotowuje opracowanie na jakich etapach jesteśmy, jakie trudności napotykamy w różnych inwestycjach. Próbujemy też zebrać i zweryfikować wszystkie projekty Budżetu Obywatelskiego, które nie zostały zrealizowane. I tutaj jest pewien kłopot, bo niektóre z nich to są inwestycje jeszcze z lat 2018/19, czyli z dzisiejszej perspektywy już dawno temu.
Ale właściwie po co sprawdzacie stare budżety obywatelskie?
Żeby wiedzieć na czym stoimy. Patrzymy na te niezrealizowane projekty, żeby sprawdzić czy one się jeszcze dzisiaj nadają do realizacji, bo jeżeli nie, to trzeba to powiedzieć mieszkańcom. Oczywiście jest mnóstwo takich drobnych spraw w urzędzie, które mnie zaskakują, ale to chyba normalne dla kogoś, kto nigdy nie sprawował funkcji prezydenta miasta.
Co konkretnie?
Przede wszystkim ogromna ilość korespondencji, która przechodzi przez sekretariat prezydenta. To są godziny czytania, zapoznawania się z dokumentami, ale już wszyscy zaczynamy się wdrażać i sprawnie działać. Z zachwytem obserwuję pracę moich wiceprezydentów, którzy z dużym impetem weszli w swoje obowiązki i weryfikują zadania podległych sobie jednostek - zarówno te, które są w toku i jak i te, które są planowane.
A jak się pani układa współpraca z urzędnikami, którzy pracują w urzędzie od wielu lat? Czy coś panią zaskoczyło w samej pracy urzędu? A może już coś odkryliście niepokojącego, bo jak przychodzi nowa władza to zawsze chce rozliczać tę poprzednią.
Są obszary, w których chcemy przygotować raporty otwarcia, żeby mieszkańcy wiedzieli, że będziemy się mierzyć z trudnymi tematami w przyszłości i że jest to wynik zaniedbań poprzedniej władzy. Ale będziemy o tym mówić wówczas, gdy będziemy mieć już gotowe raporty. Natomiast już odkryliśmy jakieś drobne rzeczy np. umowy zawarte z naruszeniem przepisów przez pracownika, który odchodził z pracy i podpisywał je w Boże Ciało ze złamaniem regulacji ustawowej.
A czego te umowy dotyczyły? To jakieś poważne sprawy?
Nie, na szczęście nie są to bardzo poważne sprawy, one dotyczyły warunków zatrudnienia tutaj w urzędzie.
A jak się pani układa praca z urzędnikami? Już pani wszystkich poznała?
Nie miałam szansy wszystkich poznać, bo w magistracie pracuje ponad tysiąc osób. Spotykam się głównie z naczelnikami. Bardzo liczę na to, że ta współpraca się nam poukłada. Mam w sobie dużo zrozumienia, bo po 26 latach zmiana musi wywoływać trudne emocje, więc one tutaj są, ale staram się podchodzić do tego z wyrozumiałością. Po kolei, w następnych tygodniach i miesiącach będę poznawać kolejnych pracowników.
Czyli jakieś konflikty się pojawiły?
Nie powiedziałbym, że konflikty, ale na pewno jest nieufność ze strony części urzędników do mojej osoby. Ja to rozumiem i czekam na moment, kiedy zbudujemy sobie zaufanie, ale na szczęście to są bardzo wyjątkowe sytuacje.
A jak się pani układa współpraca z Koalicją Obywatelską? Mieliście zawrzeć koalicję po wyborach, ktoś z KO miał objąć stanowisko wiceprezydenta, a na razie nie ma jednego i drugiego.
Oferta wciąż leży na stole. Ja moją obietnicę zrealizowałam i przedstawiłam Koalicji Obywatelskiej propozycję objęcia stanowiska wiceprezydenta. Negocjacje były twarde, stanowisko KO jest takie, że chcą dwóch wiceprezydentów. Dlatego dzisiaj pracujemy w składzie trzech wiceprezydentów, żeby Koalicja Obywatelska widziała, że droga do porozumienia z naszej strony jest otwarta. Stanowisko czwartego wiceprezydenta im obiecane wciąż jest aktualne i jak będą gotowi to do rozmów wrócimy. Teraz mamy mniej wiceprezydentów niż miał Wojciech Szczurek, dlatego, że ten jeden był obiecany KO. Mam nadzieję, że Koalicja Obywatelska będzie chciała współpracować, bardzo na to liczę, bo w mieście można robić dużo dobrych rzeczy, natomiast na pewno można zrobić znacznie więcej, kiedy ta współpraca będzie pełna.
W trakcie kampanii wyborczej Gdyński Dialog dużo mówił o tym, że ograniczy wydatki na promocję miasta, które waszym zdaniem były zbyt duże i były polem do nadużyć. Czy w tym obszarze już podjęliście jakieś działania?
Takim polem nadużyć były plakaty na 100-lecie Gdyni z wizerunkiem pana prezydenta, o których mówiliśmy już w kampanii wyborczej. To taka promocja, którą uważam za nadużycie. Niedawno miałam spotkanie z osobami, które wejdą do zespołu koordynującego stulecie Gdyni i prosiłam, żeby identyfikacja wizualna na stulecie Gdyni nie zawierała w ogóle wizerunku prezydenta, bo wzbudziło to we mnie duży niesmak. Uważam, że to jest święto mieszkańców, a nie prezydenta. A te budżety na promocję w różnych wydziałach są i z pomocą nowego skarbnika będziemy sprawdzać, czy tam się wszystko odbywało lege artis.
A kiedy poznamy nowego skarbnika miasta?
Został ogłoszony konkurs. Teraz trwa zbieranie CV, a potem będą rozmowy z kandydatami, którzy się tutaj zgłoszą. A jak już jesteśmy przy konkursach to muszę powiedzieć, że z przyjemnym zaskoczeniem obserwujemy, że zgłasza się dużo chętnych w konkursach na stanowiska na przykład naczelnika Wydziału Edukacji czy Wydziału Komunikacji Społecznej i Informacji. Mam również duży nabór na stanowisko radcy prawnego, ponieważ odchodzi na emeryturę pani mecenas, która zajmowała się gospodarką nieruchomościami, a także w konkursach na dyrektorów szkół, których do tej pory mieliśmy trzynaście i zostały przeprowadzone w nowej formule, która obiecywaliśmy w kampanii, czyli były otwarte dla publiczności.
Pojawiły się w tych konkursach osoby, które wcześniej się nie zgłaszały i to jest pewna jakościowa zmiana. I co mnie bardzo cieszy, pojawili się również przedstawiciele innych samorządów, żeby zobaczyć jak można przeprowadzać taki konkurs w formule otwartej.
Chciałbym teraz zapytać o kilka spraw gospodarczych. Wiem, że jest pani w urzędzie od dwóch miesięcy, a Port Gdynia jest instytucją państwową, ale można odnieść wrażenie, że przeżywa on pewien kryzys, gdy porówna się go na przykład z Portem Gdańsk, który w ostatnich latach rozwijał się prężnie. Gdynia powstała wokół portu, więc jak pani widzi jego przyszłość i rozwój w najbliższym czasie?
Port Gdynia oczywiście musi się rozwijać, musi zostać zbudowany port zewnętrzny, ale powiedzmy sobie szczerze - jeśli nie będziemy mieli Drogi Czerwonej i połączeń kolejowych, to chociażby powstały najlepsze przestrzenie portowe to port nigdy nie będzie wykorzystywany w sposób optymalny. Dlatego cieszy mnie, że pojawił się u mnie niedawno przedstawiciel Ministerstwa Obrony Narodowej, który zapowiedział, że ministerstwo chce wpisać Drogę Czerwoną do strategii obronności kraju, co ma szansę bardzo przyspieszyć jej budowę.
Padły jakieś konkrety, kiedy ruszy budowa?
Ministerstwo Obrony Narodowej jesienią ma przedstawić harmonogram prac. Jestem umówiona z przedstawicielami MON na kontakt w ciągu wakacji i jesienią - budowa tej drogi jest kluczowa dla rozwoju Portu Gdynia. Ale musimy też mówić o rozwoju linii kolejowej, bo raczej trzeba stawiać na kolej niż na tiry. I tu wracamy do inwestycji na Karwinach, która nie zawierała tego kluczowego dla rozwoju portu elementu, czyli poszerzenia wiaduktu, żeby można było tam przeprowadzić nową linię kolejową. I tu ze smutkiem stwierdzam, że będziemy musieli powrócić do tematu inwestycji na węźle Karwiny.
Czyli uciążliwe dla mieszkańców remonty na tym węźle tak szybko się nie zakończą?
Trzeba będzie przeprowadzić drugi etap tej inwestycji, który będzie również uciążliwy dla mieszkańców, co mówię z bólem serca, bo sama widziałam sytuację na węźle Karwiny i nieraz mnie ona dotknęła, ale bez tej inwestycji nie pomożemy portowi. To trzeba było zrobić za pierwszym razem, raz a dobrze, ale nie zostało zrobione i będziemy musieli to poprawiać. Jesteśmy w trakcie rozmów z marszałkiem województwa, który również podkreśla znaczenie tej linii kolejowej dla portu, dla regionu i dla kraju. Będę więc rozmawiała na ten temat i z marszałkiem, i z władzami państwowymi.
Nie wiadomo jeszcze, kto miałby tę inwestycję sfinansować?
Nie chce się na ten temat wypowiadać, bo jesteśmy dopiero na początku rozmów. Natomiast jeżeli mówimy o porcie i jego rozwoju to musimy mieć świadomość, że poszerzenie wiaduktu na Karwinach jest konieczne.
A jak pani ocenia finanse miasta? Czy jest gorzej niż się pani spodziewała czy lepiej?
Jest dokładnie tak jak mówiliśmy w kampanii wyborczej. Miasto jest bardzo zadłużone, ale przy gospodarce racjonalnej, która nie będzie powodowała następnych inwestycji, do których musimy dopłacać, jesteśmy w stanie finanse miasta poprawić w następnych latach. Nie możemy na razie budować obiektów, które potem będą nas drogo kosztowały w utrzymaniu. Wszystko z rozwagą. Cieszę się, że w przetargu na budowę obwodnicy Witomina wystartowali wykonawcy, którzy zaoferowali cenę niższą niż nasza szacunkowa, więc jest szansa, że na tej inwestycji zaoszczędzimy.
Pani konkurent w wyborach Tadeusz Szemiot z PO zgłaszał w kampanii pomysł promu do północnych dzielnic miasta.
Myślę, że to jest pomysł nierealny. Przez kilkanaście lat obserwowałam z bliska jak działa Port Marynarki Wojennej w Gdyni i nie wyobrażam sobie, żeby tam była szansa faktycznie zorganizować regularne przeprawy promowe przez cały dzień, bo to jednak bardzo ingerowałoby w funkcjonowanie portu wojennego.
Natomiast problemy komunikacyjne północnych dzielnic Gdyni muszą być rozwiązane w optyce tej kadencji i przyszłej, bo tak naprawdę to co dzisiaj zaczniemy planować ma szansę wydarzyć się dopiero w przyszłej kadencji. To są długotrwałe procesy. Myślę jednak, że to jednak połączenia kolejowe, a nie promowe są przyszłością północy Gdyni.
Prawda jest też taka, że musimy poprawić siatkę komunikacyjną połączeń autobusowych i trolejbusowych w Gdyni, bo ona nie była odświeżana od wielu lat. I tutaj razem z ZKM-em będziemy analizować jak to poprawić. Już zrobiliśmy drobne korekty, przesunęliśmy jeden z przystanków autobusowych, który stwarzał niebezpieczeństwo dla pasażerów, a ja sama rozmawiałam z przedstawicielami policji jak usprawnić ruch przy remoncie na Unruga i policja zadeklarowała gotowość przystąpienia do ręcznego sterowania ruchem w razie takiej potrzeby.
Przed wyborami marszałek województwa zadeklarował budowę kolei do północnych dzielnic miasta. Czy coś tu się posuwa do przodu?
Będziemy o tym rozmawiać z panem marszałkiem podczas najbliższych spotkaniach. Eksperci muszą przeanalizować jeszcze, który wariant poprowadzenia tej linii jest najbardziej optymalny, bo to musi być zrobione w najlepszy sposób, jeśli ma służyć nam na lata.
Wiele się mówiło także w ostatnich latach o przebudowie ścisłego centrum Gdyni - Świętojańskiej, terenów wokół mariny. Miało powstać Forum Kultury, ale sprawa rozbiła się o własności gruntów.
W ogóle problem własności działek jest w Gdyni dużym problemem. Tak faktycznie rzecz się miała z Parkiem Rady Europy. Forum Kultury było planowane, ale nie powstanie, bo to częściowo nie są już miejskie grunty. Od kilkunastu lat trwa również spór własnościowy o Park Królewski w Orłowie i nie wiemy, kiedy się zakończy. Natomiast jeżeli chodzi o Świętojańską i część skweru oraz cały rejon Śródmieścia, to tutaj musimy myśleć kompleksowo. Musimy też odpowiedzieć sobie na pytanie - czy Gdynia ma być z powrotem miastem bardziej kupieckim, czy miastem, które kładzie nacisk na rozwój turystyki? Ja uważam, że rozwój turystyki jest pożądany, ale w sposób bardzo zrównoważony, bo miasta na Zachodzie sprawdziły już jak działa model stawiania tylko na turystykę i jest on bardzo niebezpieczny. W perspektywie najbliższych lat na pewno trzeba zaplanować i wykonać remont Skweru Kościuszki i Bulwaru Nadmorskiego.
Pojawiają się też nowe problemy, które wcześniej nie przenikały do dyskusji publicznej. Miałam niedawno spotkanie z przedstawicielami Agencji Mienia Wojskowego, która alarmuje w sprawie klifu na Babich Dołach, który grozi osunięciem i trzeba zdecydować co w związku z tym Gdynia może poczynić. Klif nie jest nasz, jest Agencji Mienia Wojskowego, z kolei Agencja nie posiada kompetencji do przeprowadzenia prac w zakresie ochrony środowiska. Działania trzeba więc podjąć na szczeblu kilku instytucji, i to są właśnie takie tematy, które nagle się pojawiają i trzeba próbować je rozwiązać. Klif jest obecnie ogrodzony przez Agencję Mienia Wojskowego i przy okazji apeluję, żeby na niego nie wchodzić, bo grozi osunięciem. Podobnie zresztą jak klif orłowski. Proszę uszanować siły przyrody i własne zdrowie.
W kampanii wyborczej wiele się mówiło także o tym, że Gdynia się wyludnia, że w mieście brakuje mieszkań komunalnych, że ceny rynkowe nowych mieszkań są bardzo wysokie. Jak można poprawić sytuację w tym zakresie?
Niedawno brałam udział w konferencji miast siostrzanych Gdyni i tematem wiodącym były problemy związane z budownictwem komunalnym. Z tym, że te miasta są już o krok dalej i te mieszkania budują, a rozmawiają o problemach związanych z procesem decyzyjnym i zarządzaniu zasobem miejskich nieruchomości. My jesteśmy krok z tyłu, ale dzięki temu możemy czerpać z ich doświadczeń. Ja nie mam wątpliwości, że budownictwo komunalne musi być przyszłością i takie plany będziemy na pewno czynić. Zrobię wszystko, aby budownictwo komunalne w Gdyni ruszyło, ale pamiętajmy też, że jesteśmy w trudnym momencie finansowym.
Przed wyborami mówiła pani, że chciałaby pani pozyskać na ten cel środki z państwowego funduszu.
Tak, te środki są, ale one nigdy nie będą 100 - procentowe, musimy więc znaleźć ten balans, a proszę też pamiętać, że w tym roku pracujemy na budżecie przyjętym przez poprzedników, więc dopiero w przyszłorocznym budżecie będziemy szukać miejsca dla ewentualnych inwestycji, które my uważamy za konieczne. Dziś popychamy inwestycję obwodnicy Witomino i bardzo się z tego cieszę, że ma szansę zostać zrealizowana, ale została zaplanowana przez poprzedników. To nie jest przytyk, tylko chcę podkreślić, że jesteśmy w pewnym procesie i te procesy, jeżeli chodzi o inwestycje, są długoletnie.
Czy poznała się już pani z prezydentkami Gdańska i Sopotu? Macie jakieś plany na szerszą współpracę metropolitalną? Ustawa metropolitalna dla Trójmiasta ma być znowu głosowana w Sejmie.
Tak, oczywiście poznałam się już z panią Aleksandrą Dulkiewicz i panią Magdaleną Czarzyńską-Jachim i rozmawiałyśmy o tej współpracy. Moim pełnomocnikiem do Obszaru Metropolitalnego jest wiceprezydent Bartłomiej Austen i niedawno rozmawiał z przedstawicielami Gdańska i Sopotu o ustawie metropolitalnej i priorytetach, które chcielibyśmy uzyskać z tej ustawy.
Do niedawna Trójmiastem rządziło trzech mężczyzn, a teraz są trzy kobiety. Pani zaistniała w polityce dzięki protestom Strajku Kobiet. Czy zamierzacie współpracować również w kobiecych sprawach? Wiele się na przykład mówiło o tym, że samorządy mogą finansować całodobową opiekę ginekologiczną dla kobiet.
Jeśli chodzi o sprawy kobiece, to właśnie jako prezydentki Gdańska, Gdyni i Sopotu przystąpiłyśmy do współorganizacji Kongresu Kobiet w Trójmieście, który będzie dużym wydarzeniem dla całego regionu. Odbędzie się na jesieni i to jest właśnie ten element współpracy trzech miast i trzech kobiet zarazem. Natomiast, dla mnie jako prawniczki, która do tej pory zajmowała się prawem medycznym i prawami kobiet, problem na przykład ginekologii dostępnej 24 godziny na dobę nieco zmalał po wprowadzeniu wizyt online, więc nie jest tak ważny, jakim był kilka lat temu, kiedy protesty kobiet się zaczynały. Niemniej jednak dostępność świadczeń zdrowotnych dedykowanych kobietom jest wciąż niedostateczna.
Pan wiceprezydent Tomasz Augustyniak, który posiada bardzo duże doświadczenie w obszarze ochrony zdrowia, robi przegląd programów profilaktycznych w Gdyni i muszę powiedzieć, że tych programów prowadzi się w Gdyni bardzo dużo. Tyle, że mieszkańcy o nich nie wiedzą. Byliśmy zaskoczeni jak duża jest oferta, a jak niewiele osób z niej korzysta, bo miasto o tej ofercie nie informowało. Dlatego będziemy chcieli to zmienić.
W trakcie kampanii wyborczej Gdyński Dialog dużo mówił o poprawie komunikacji z mieszkańcami, otwarciu się na mieszkańców. Co w tym temacie planujecie? Będzie pani się spotykać z mieszkańcami na otwartych spotkaniach?
W Gdyni działa Laboratorium Innowacji Społecznych, które ma duże doświadczenie w tym zakresie i dobre sprawdzone mechanizmy, dlatego będziemy chcieli je wykorzystać do lepszych konsultacji społecznych. Niedawno odbył się okrągły stół w sprawie rad dzielnic, bo ostatnie wybory do rad dzielnic miały bardzo niską frekwencję, a same rady przeżywają ostatnio pewien kryzys. Kiedyś działały bardzo prężnie, ale zawsze skarżyły się na różne problemy, przede wszystkim, że mają za mało środków, ale w ostatniej kadencji najważniejszym podnoszonym problemem był fakt, iż władze miasta ich nie słuchają. Przykładem była choćby redukcja niektórych linii autobusowych, czym rady dzielnic były zaskoczone, bo to do nich mieszkańcy często kierowali o to swoje pretensje.
Sama byłam na posiedzeniu jednej z rad, gdzie sfrustrowani mieszkańcy kierowali te emocje w stronę radnych dzielnicowych. Musiało to być dla radnych przykre doświadczenie, bo nie mieli żadnego wpływu na podjęte przez miasto decyzje. Dlatego nie dziwi mnie fakt, że nie chcieli ponownie kandydować do rady.
Planujemy przeprowadzenie konsultacji społecznych, dotyczących przebiegu ścieżki rowerowej w Orłowie, bo ten temat budzi duże kontrowersje i napięcia. Dlatego w trybie konsultacyjnym chcemy znaleźć jakieś rozwiązanie.
Czy planuje pani takie otwarte spotkania z mieszkańcami poszczególnych dzielnic?
Planuję, ale czekamy na zakończenie okresu wakacyjnego, bo obecnie wielu mieszkańców jest na urlopach. Chciałabym wrócić do tradycji spotkań prezydenta z mieszkańcami, ale apeluję też do wszystkich radnych, żeby pozostawali w ciągłym kontakcie z mieszkańcami, a nie ograniczali się do okresów kampanii wyborczej.
Prezydent Wojciech Szczurek objawił się mieszkańcom na Facebooku na dwa miesiące przed wyborami. Czy będzie pani chciała rozwijać media społecznościowe, „ścigać się” na liczbę fanów i lajków z Aleksandrą Dulkiewicz i Magdaleną Czarzyńską-Jachim?
Będę chciała komunikować się z mieszkańcami za pomocą mediów społecznościowych, ale nie zamierzam tam pokazywać mojej diety, ani jak się kąpię na plaży. Staram się tam umieszczać ważne informacje dla mieszkańców. Nie mam chęci ścigać się z paniami prezydentkami w czymkolwiek, bo uważam, że w wyścigu zamyka się oczy na współpracę.