Najpierw sąd,potem ugoda

Zespół Kancelarii Nowosielski i Partnerzy Adwokaci i Radcy Prawni z siedzibą w Gdańsku, ul. Targ Drzewny 3/7 (adres: www.ng.gda.pl).

Banki proponują klientom ugody przed skierowaniem przez nich sprawy do sądu, ale te propozycje są bardzo niekorzystne. Z naszego doświadczenia wynika, że dopiero jak klient skieruje sprawę do sądu, to otrzymuje propozycje, które są bardziej adekwatne do rzeczywistości – tak oceniają przebieg konfrontacji pomiędzy „Frankowiczami”, a bankami Maciej Śledź i Michał Sowiński, adwokaci z gdańskiej kancelarii Nowosielski i Partnerzy.

W ostatnich miesiącach banki aktywniej niż dotychczas oferują swoim klientom zawarcie ugód. Czy to dla nich opłacalne?

Maciej Śledź: To prawda, banki są coraz bardziej aktywne w swoich programach ugodowych – praktycznie nie ma klienta, który by takiej propozycji ugodowej nie otrzymał. Co warto odnotować, aktualne propozycje banków są bardziej korzystne dla kredytobiorców niż jeszcze kilka miesięcy temu. Banki coraz rzadziej proponują przewalutowanie kredytu walutowego na złotówki, a coraz częściej pojawiają się propozycje rozliczeń, które za punkt wyjścia przyjmują nieważność umowy. To duży postęp w stosunku do sytuacji z ubiegłego roku.

Czy wobec tego frankowiczom nadal opłaca się kierować sprawy do sądów?

Michał Sowiński: Tak, zdecydowanie. Co prawda banki proponują klientom ugody przed skierowaniem przez nich sprawy do sądu, ale te propozycje są dla nich bardzo niekorzystne. Z naszego doświadczenia wynika, że dopiero jak klient skieruje sprawę do sądu, to otrzymuje propozycje, które są bardziej adekwatne do rzeczywistości.

Dlaczego tak się dzieje?

Michał Sowiński: Odpowiedź jest prosta – klient korzysta już wówczas z radcy prawnego lub adwokata. Profesjonalny pełnomocnik jest przygotowany merytorycznie i pod kątem rozliczeń do takich rozmów. Odpowiedzialny pełnomocnik z doświadczeniem w sprawach frankowych nigdy nie pozwoli klientowi na zaakceptowanie propozycji, która rażąco narusza jego interesy – przedstawi wszystkie „za” i „przeciw” z perspektywą, jaką daje klientowi zakończenie sprawy wyrokiem, a nie ugodą. W znakomitej większości przypadków to perspektywa na wygraną w procesie.

Czy wstrzymanie płatności rat przez sąd pomaga klientom w rozmowach ugodowych z bankiem?

Maciej Śledź: Od połowy ubiegłego roku sądy coraz chętniej wstrzymują płatności rat kredytów frankowych w trybie zabezpieczenia. To jest absolutne „must have”, które pełnomocnik powinien zapewnić Klientowi. W naszej praktyce w każdym pozwie wnosimy o zabezpieczenie procesu polegające na wstrzymaniu płatności rat kredytu przez klienta. Uzyskujemy takie zabezpieczenie praktycznie w każdym przypadku. Dla banku jest to sygnał, że sąd z dużym prawdopodobieństwem wyda wyrok korzystny dla kredytobiorcy, a dodatkowo zabezpieczenie wstrzymuje strumień pieniędzy płynący do banku. To często punkt zwrotny w rozmowach ugodowych z bankiem – ze strony banku pojawiają się wówczas propozycje rozliczeń przyjmujące za punkt wyjściowy nieważność umowy.

Na czym dokładnie polega ta zmiana?

Maciej Śledź: Przyjęcie za punkt wyjścia nieważności umowy kredytowej pozwala na poważną rozmowę o pieniądzach. Nadal jest to trochę jak rozmowa Dawida z Goliatem, ale już Dawida z procą, a więc z perspektywą wygranego procesu …. Większość kredytobiorców frankowych, po kilkunastu latach spłacania kredytu albo już spłaciło kapitał kredytu, albo posiada pokaźną nadpłatę ponad kapitał. Przyjmując, że umowa jest nieważna, kwota nadpłaty powinna wrócić do klienta stąd też pojawiają się ze strony banku propozycje zwrotu części nadpłaty, często jednak - na początku rozmów - niewielkiej części.

Jak prowadzić negocjacje z bankiem, żeby osiągnąć sukces?

Maciej Śledź: Gdańszczanie mają swoją paremię „nec temere nec timide” (odważnie, ale z rozwagą) i jako kancelaria z gdańskim rodowodem, tak te negocjacje prowadzimy. Pierwszym punktem jest oczywiście pozwanie banku i uzyskanie zabezpieczenia – jakiekolwiek rozmowy bez procesu w toku są pozbawione sensu. Same negocjacje trzeba prowadzić asertywnie, z uwzględnieniem precyzyjnych wyliczeń roszczeń. Z moich obserwacji wynika, że dosyć dynamicznie dochodzi do kolejnych postąpień ze strony banków, co jest dla klientów kluczowe, więc z pewnością odradzałbym akceptowanie pierwszych propozycji ze strony banku.

Na co trzeba uważać w rozmowach z bankiem?

Michał Sowiński: Przede wszystkim należy pamiętać, że rozmowy ugodowe, to nie tylko rozmowy o pieniądzach, ale też o treści ugody. Praktyka banków w tym zakresie jest różna – czasami w pierwszej kolejności ustalamy kwestię kwot, a dopiero potem treść ugody. Często zdarza się, że z konkretną ofertą bank przesyła także projekt ugody – często kilku lub kilkunastostronicowy. To jest kluczowy dokument, który trzeba bardzo dokładnie przeanalizować – sama treść ugody jest praktycznie nienegocjowalna, co jest dużą słabością programów ugód stosowanych przez banki. Niemniej, klient musi mieć pełną świadomość treści ugody. Niestety nienegocjowalność treści ugód jest często przeszkodą w ich zawarciu, nawet jeśli dojdziemy do porozumienia, co do poziomu rozliczeń kwot wynikających z umowy kredytowej.

Jaka jest przyczyna takiego stanu rzeczy?

Maciej Śledź: Z mojego doświadczenia wynika, że problemem są często zagadnienia natury podatkowej, które trzeba mieć na uwadze na każdym etapie rozmów z bankiem i rozliczeń umowy kredytowej. Tu sytuacja każdego z kredytobiorców jest inna, chociaż są pewne elementy wspólne. Co ważne, tylko niektórzy z kredytobiorców spełniają warunki, żeby skorzystać z ulgi podatkowej dla frankowiczów i ta grupa często decyduje się na zawarcie ugody. Niestety, po stronie banków nie ma otwartości, co do zakwalifikowania kwoty zwrotu nadpłaty na rzecz klientów nadwyżki, jako zwrotu nienależnego świadczenia wynikającego z nieważnej umowy – taka sytuacja powoduje niepewność po stronie kredytobiorców, co do skutków podatkowych ugód, a to z kolei w większości wypadków powoduje, że bardziej opłacalna staje się droga sądowa, ustalenie nieważności umowy oraz rozliczenie w tym trybie. W ten sposób klienci uzyskują rozwiązanie korzystne pod kątem podatkowym, nawet jeśli propozycja ugodowa w zakresie kwot oferowanych przez bank, wydaje się na pierwszy rzut oka atrakcyjna.

Czy roszczenia banków w stosunku do kredytobiorców są także obejmowane ugodami?

Michał Sowiński: W ostatnich latach banki masowo wysyłały pozwy przeciwko kredytobiorcom o zwrot kapitału kredytu, żeby zabezpieczyć swoje roszczenia przed przedawnieniem oraz o zapłatę „wynagrodzenia za korzystanie z kapitału” lub kwoty wynikającej z „waloryzacji” roszczenia. O ile w przypadku tych dwóch ostatnich pozycji, w wyniku orzecznictwa TS (UE) nie ulega wątpliwości, że roszczenia są bezzasadne, to w przypadku roszczeń o zwrot kapitału występuje inny problem - coraz częściej pojawia się zarzut przedawnienia roszczeń banków. Wydaje się, że w najbliższym czasie będzie to jeden z kluczowych problemów przed jakim staną sądy rozpoznające sprawy, a także banki w rozmowach ugodowych.

Pierwszy kredyt we frankach szwajcarskich na cele mieszkaniowe udzielono w Polsce pod koniec lat 90. Prawdziwy boom nastąpił w latach 2003 – 2007, gdy kurs szwajcarskiej waluty była poniżej niż 2 zł. Dzięki temu kredyty we frankach miały znacznie niższe raty niż te w złotówkach, a dzięki wymaganej niższej zdolności kredytowej, łatwiej było je też uzyskać. Tani i łatwy kredyt przyciągnął tłumy Polaków. Gdy w 2008 roku światową gospodarkę ogarnął kryzys, kurs franka poszybował do góry, diametralnie zmieniając sytuację „Frankowiczów”. Ich kredyty z bardzo tanich, stały się bardzo drogie. Drastycznie wzrosły raty, które dla wielu stały się wręcz niemożliwe do spłaty. Zdaniem „Frankowiczów” banki zachęcały ich do zaciągania kredytów frankowych, jednocześnie zbyt mało ostrzegając przed realnym ryzykiem kursowym. Rozpoczęły się sądowe batalie kredytobiorców z bankami, do których dołączyło państwo, a także UE.