Obecnie rozmowy Polaków koncentrują się wokół rozliczeń poprzedniej władzy, czyli rządów Zjednoczonej Prawicy. W zasadzie nie ma osoby zadowolonej z postępów w tym zakresie, za wyjątkiem zwolenników PiS, Suwerennej Polski i Republikanów. Jednak według wielu autorytetów prawniczych nie najważniejsza jest szybkość, ani wysokość kary, a prewencyjnie działająca nieuchronność kary. Dlatego też pośpiech nie jest wskazany. Wręcz przeciwnie niech się boją ci, którzy nadużywali władzy, zawłaszczali środki publiczne lub wykorzystywali fundusze poszczególnych ministerstw oraz spółek Skarbu Państwa do finansowanie działalności partyjnej. Niech żyją w strachu otwierając każdego dnia telewizor lub gazetę licząc na to, że obecna władza jeszcze „nie dokopała” się do przestępstw w których uczestniczyli. Niech nasłuchują od szóstej rano każdego dnia, czy sprawiedliwość nie nadchodzi i nie puka do ich drzwi. Niedopuszczalne są jednak działania o charakterze odwetowym, przy wątpliwych dowodach. Każda wina musi być skrupulatnie udowodniona i udokumentowana tak, aby niezawisłe i niezależne sądy mogły sprawiedliwie ją osądzić. Rozliczenia będą zatem długie i bolesne i trwać mogą nawet do następnych wyborów parlamentarnych, aby w pamięci społecznej nie zatarły się wszystkie niegodziwości poprzedniej władzy.

Budzą jednak wiele niepokoju wypowiedzi przedstawicieli organów państwa w sprawach oczywistych dla większości społeczeństwa. Przykładowo na naszych oczach w okresie rządów Zjednoczonej Prawicy środki publiczne wykorzystywane były do nielegalnego finansowania wszystkich kampanii wyborczych. Powszechne było przekonanie, że wybory nie były uczciwe i równe. Jeden z komentatorów politycznych powiedział nawet, że „wybory na sterydach” były policzkiem dla społeczeństwa. Wiele bulwersujących przykładów codziennie, w okresach kampanijnych, przedstawiały Wolne Media. A dla Państwowej Komisji Wyborczej określenie jednoznacznego stanowiska wydaje się niezwykle trudne i skomplikowane. Z kolei przykładem z gospodarki mogą być pracownicy Grupy Azoty - państwowego giganta przemysłowego stojącego obecnie na krawędzi upadku. Bezskutecznie bowiem żądają rozliczenia osób, które doprowadziły do olbrzymiego 10 miliardowego zadłużenia firmy. Wiceminister Aktywów Państwowych rozkłada ręce, a ponad 15 tysięczna załoga boi się o los firmy i swoje miejsca pracy.

Trochę światła na prowadzone rozliczeniowe prace przygotowawcze rzucił premier D. Tusk omawiając działanie układu zamkniętego w systemie poprzedniej władzy. Niezwykłe wrażenie zrobiła kwota 100 miliardów złotych (!) niewłaściwie wydanych środków publicznych przez rząd PiS. Pełną parą pracują więc ministerstwa kończące audyty w swoich resortach, Krajowa Administracja Skarbowa oraz CBA i prokuratura. Dziesiątkom osób przedstawiono już zarzuty i otwarto setki postępowań karnych i administracyjnych. Na powyższą informację szybko zareagował Mateusz Morawiecki mówiąc o obsesji obecnie rządzących na temat PiS. Chyba jednak były premier zapomniał jak przez wiele lat cała Polska śmiała się z promowanej przez jego formację polityczną, przy każdej okazji, tak zwanej „winy Tuska”. Z kolei kompromitacją prezesa PiS było stwierdzenie, że Tusk przesadził ponieważ według niego takich wydatków nie było więcej niż 3 miliardy rocznie.

Politycy koalicji rządzącej muszą zdawać sobie również sprawę z nieuchronności kary jeżeli pójdą w ślady poprzedników. Dlatego też, aby zapobiec w przyszłości takim patologiom obecna władza powinna przede wszystkim zrealizować swoje zapowiedzi przedwyborcze, w tym między innymi rozdzielić funkcję prokuratora generalnego od Ministra Sprawiedliwości zapewniając możliwie pełną niezależność prokuratury, usprawnić funkcjonowanie całego systemu sądowniczego, odpolitycznić i przeorganizować CBA, uszczelnić i doprecyzować regulaminy wyborcze i przepisy dotyczące rozliczeń finansowych partii politycznych. Grzech zaniechania przynoszący szkodę społeczną może być również podstawą do wymierzenia kary, chociaż przeważnie tylko politycznej. Boleśnie taką reakcję elektoratu w kolejnych sondażach odczuła Polska 2050, której lider praktycznie pogrzebał swoje szanse w walce o prezydenturę rzucając swego czasu koło ratunkowe zachowawczo – konserwatywnemu PSL-owi, blokującemu teraz realizację obietnic czy zapowiedzi partii Szymona Hołowni.

Koalicja 15 października powoli jednak łapie równowagę po pierwszych miesiącach zadyszki, ale ciągle potyka się o własne nogi. Nie pomaga temu polityka informacyjna obecnej władzy, a w zasadzie jej brak oraz wielomiesięczny vacat na stanowisku rzecznika rządu. Narasta również frustracja wielu środowisk, które czekały wiele lat na możliwość realizacji słusznych i oczywistych dla nich propozycji, postulatów lub projektów. Oby nie wygasł entuzjazm, który pojawił się po wygranych przez opozycję demokratyczną wyborach parlamentarnych w 2023 roku. Był on porównywalny do tego co działo się po 1989 roku, kiedy nawet doskonale zarabiające na zachodzie osoby wracały do kraju, aby wesprzeć ojczysty kraj swoją wiedzą, doświadczeniem czy pieniędzmi wykorzystywanymi do tworzenia nowych firm i miejsc pracy. Od miesięcy wiele osób i organizacji przygotowuje swoje propozycje dotyczące różnych rozwiązań branżowych czy środowiskowych pisząc pisma, artykuły czy listy otwarte. Politycy koalicji demokratycznej powinni docenić tą wzmożoną aktywność społeczną i analizować przedstawiane propozycje ponieważ często mogą one być źródłem unikatowej wiedzy i rozwiązań, których nie wymyśli się przy ministerialnych biurkach.