Ponad połowa firm prowadzonych we Włoszech przez polskich imigrantów należy do kobiet – wynika z raportu „Femigracja 2.0” przygotowanego przez Muzeum Emigracji w Gdyni. To fenomen w skali europejskiej, zwłaszcza, że statystyki dotyczą kraju, w którym stereotypy dotykające roli kobiety w społeczeństwie trzymają się wyjątkowo mocno.
- Do Włoch wyjechałam, żeby studiować modę. Wcześniej pracowałam dla jednej z trójmiejskich firm z branży odzieżowej, chciałam mieć w tej dziedzinie włoski dyplom i potem wrócić do Polski – mówi Patrycja Lewicka, sopocianka, która blisko dwie dekady temu wyjechała z Polski, obecnie właścicielka salonów z bielizną w Rzymie, Neapolu i Mediolanie. – Ale na stałe we Włoszech zostałam właściwie dla… miłości! Ach, ci Włosi...! – dodaje z uśmiechem.
Patrycja Lewicka decyzję o założeniu firmy podjęła po narodzinach pierwszego dziecka – jak podkreśla, nie chciała, aby jej życie koncentrowało się wokół kuchni i szeroko rozumianych domowych spraw. - Z dyplomami polskiej skandynawistyki i włoskiej szkoły mody mogłam tylko marzyć, żeby zbierać przysłowiowe szpilki z podłogi w pracowni jakiegoś włoskiego projektanta. Nie miałam szans na pracę w tym sektorze bez odpowiednich znajomości. Decyzja o własnym biznesie zapadła ostatecznie po mojej podróży do Londynu – tam odkryłam brafitting i od razu wydało mi się to strzałem w dziesiątkę. Włochy to kraj Intimissimi, z pięcioma rozmiarami bielizny „na krzyż”, a Włoszki mają specyficzną budowę ciała, z przeważnie wąską talią i pokaźnym biustem… Od razu pomyślałam, że spróbuję ten anglosaski pomysł, z wieloma różnymi modelami ostrożnie dobieranymi do typu kobiecej sylwetki, wprowadzić w Italii – dodaje Patrycja.
Pochodząca ze Słupska Anna Maria Zamelska mieszka we Włoszech od 14 lat – od 8 jest właścicielką dobrze prosperującego przedsiębiorstwa. Jej Lashmania to 20 stałych współpracowników i blisko 100-osobowy team, którym w pośredni sposób kieruje. Lashamania to e-commerce, o ugruntowanej już na włoskim rynku pozycji, skupiający się na produktach do stylizacji brwi i rzęs oraz makijażu. Ale właścicielka firmy karierę w biznesie rozpoczynała nad Tybrem od branży odzieżowej.
- Do Włoch przyjechałam do pracy sezonowej, ale świat tutejszej mody szybko mnie zafascynował – mówi Anna Maria Zamelska. - To było 20 lat temu, w Polsce mało kto mógł sobie wtedy pozwolić na ubranie czy buty od projektanta, te produkty były generalnie słabo dostępne. We Włoszech można było kupić bardzo dobre gatunkowo ubrania za relatywnie niewielkie pieniądze, zaczęłam tu poznawać różne gatunki kaszmiru, jedwabiu, odwiedzałam małe pracownie kaletnicze. W końcu krążenie między Polską a Włochami mnie zmęczyło, no i poznałam swojego partnera, Włocha. Zdecydowałam się tu zostać – dodaje.
Kryzys z świecie mody zweryfikował w końcu plany Anny Marii i trzeba było szukać dla siebie nowej przestrzeni. Najlepiej niszy. – W końcu zdecydowałam się na branżę beauty, ponieważ świat zabiegów upiększających takich jak przedłużanie rzęs był wtedy we Włoszech w powijakach. Tak otworzyłam swoją pierwszą, całkowicie włoską firmę.
Femigracja 2.0
Według raportu „Femigracja 2.0 – przedsiębiorcze Polki we Włoszech” przygotowanego przez Muzeum Emigracji w Gdyni, ponad 70% wszystkich migrantów znad Wisły stanowią we Włoszech kobiety. Co nie dziwi, zważywszy na fakt, że jeszcze trzy dekady temu to głównie kobiety wyjeżdżały na południe Europy do pracy sezonowej czy opieki nad starszymi osobami. Ale stereotyp Polki – opiekunki powoli ustępuje miejsca innemu obrazowi. Bo dziś młode Polki biorą sprawy w swoje ręce, a ponad połowa firm prowadzonych nad Tybrem przez polskich migrantów należy właśnie do kobiet.
- Muzeum Emigracji w Gdyni od dłuższego czasu interesuje się tematem migracji kobiet – mówi dr Rafał Raczyński, z działu Historyczno-Badawczego MEG, koordynator projektu i współtwórca raportu o polskich przedsiębiorczyniach w Italii. - W ubiegłym roku zrealizowaliśmy projekt "Femigracja. Wysoko wykwalifikowane Polki za granicą". Ta inicjatywa spotkała się z zainteresowaniem Ambasady RP w Rzymie, która od lat wspiera Polki we Włoszech w zakładaniu i prowadzeniu działalności gospodarczych. Te wspólne zainteresowania zaowocowały realizacją wspólnego projektu – dodaje.
Włoski (nie)ład
Jak podkreśla Patrycja Lewicka (Patty Bloom), we Włoszech ogromnym problemem jest gigantyczna biurokracja, która na co dzień utrudnia życie wszystkim przedsiębiorcom i skalą abstrakcji często znacznie przewyższa to, z czym mamy do czynienia w polskich urzędach:
- Włoskie przepisy są bardzo skomplikowane, podatki zaś - wysokie, zawile i ciągle się zmieniają. Życie przedsiębiorcy to nieustająca walka z systemem podatkowym i emerytalnym. Nawet mój włoski księgowy mówi, że gubi się w tym systemie, a co dopiero zwykła, nieznająca się na podatkach osoba….
Oprócz kwestii związanych z przerośniętą biurokracją dochodzą też czynniki społeczne i kulturowe. Wbrew powszechnie panującej opinii, podsycanej dodatkowo przez popkulturę, Włochy to nie tylko raj płynący Aperolem. Szczególnie dla kobiet, które stają za sterami własnych firm.
- We Włoszech niewiele jest kobiet w biznesie, właściciele firm i managerowie to głównie mężczyźni. Poza tym, dużo przedsiębiorstw ma charakter rodzinny i na czele całej struktury najczęściej stoi właśnie ojciec – mówi Anna Maria Zamelska. - Włosi to bardzo tradycyjne społeczeństwo i przyznam szczerze, że w pierwszych latach mojego pobytu tutaj byłam tym bardzo zaskoczona - podkreśla.
Jeśli o założeniu firmy we Włoszech myśli się poważnie, trzeba te kulturowe różnice zaakceptować i jak najszybciej odnaleźć się w nowych realiach – Kobieta „imprenditrice” (w języku włoskim to żeński odpowiednik słowa „przedsiębiorca”- przyp. red.) bywa tu, delikatnie mówiąc, niedoceniana - przyznaje Anna Maria Zamelska. – Spotkanie biznesowe z kobietą zaczyna się często od komplementu, który w Polsce dziś na pewno uznalibyśmy już za niestosowny. Ja natomiast odpowiadam uśmiechem i szybko przechodzę do konkretów, bo komplementy to nie sposób na robienie ze mną biznesu. Jestem konkretną, rzeczową osobą i kontrahenci szybko muszą się do tego dostosować. Oczywiście, zdarzają mi się też zabawne sytuacje - może kiedyś napiszę o nich książkę…?
Polska mamma - businesswoman
Duża część respondentek, które zdecydowały się na udział w projekcie „Przedsiębiorcze Polki we Włoszech” przyznaje także, że kobieta – żona – matka i przedsiębiorczyni w jednym to ciekawe – i w dalszym ciągu kontrowersyjne zjawisko na włoskim rynku pracy oraz …we włoskim domu.
- We Włoszech bycie businesswoman to dość rewolucyjna rola. W mojej polsko – włoskiej rodzinie tradycyjne role się odwróciły, to był prawdziwy szok również dla naszych przyjaciół i znajomych – przyznaje Patrycja Lewicka. – W naszej rodzinie to mój mąż zajmuje się domem i dziećmi, a ja reprezentuję naszą firmę. Poza tym, w Italii bycie mamą-przedsiębiorczynią nie daje ci żadnych przywilejów, jakie należą się kobietom pracującym na etacie. Tak naprawdę nie możesz sobie pozwolić na urlop macierzyński, nie masz żadnej pomocy finansowej ze strony państwa... Zostałaś mamą i nie pracujesz? Twoja sprawa, twój problem – dodaje.
Mimo „zdziwienia” i umiarkowanego entuzjazmu, który towarzyszy przyzwyczajonym do tradycyjnego podziału ról Włochom w początkowych fazach działalności należących do ich żon przedsiębiorstw, stosunek najbliższego otoczenia – rodziny i przyjaciół - do kariery zawodowej uwzględnionych w raporcie kobiet jest w znacznej części pozytywny (blisko 80% badanych). Według wyszczególnionych w dokumencie danych, tylko niespełna 6 % respondentek spotkało się na tym tle z ostrą krytyką i zdecydowanie negatywnym nastawieniem ich najbliższego otoczenia. Dla kobiet i ich biznesowych projektów to ważne, bo wsparcie, którego udzielają im na miejscu ich partnerzy oraz członkowie rodzin jest nie do przecenienia. I nie chodzi tylko o emocjonalną warstwę takiego wsparcia – wiedza dotycząca lokalnych realiów oraz praktyczne wskazówki ułatwiają kobietom podejmowanie wyzwania, jakim w meandrach włoskich przepisów niewątpliwie jest prowadzenie własnej firmy.
Silna, zdeterminowana, zaangażowana
Kim zatem jest polska przedsiębiorczyni w Italii?
Z treści raportu opublikowanego przez Muzeum Emigracji w Gdyni wyłania się obraz kobiety silnej, zdeterminowanej i bardzo zaangażowanej w swoją pracę. Średnio 1/3 stwierdza, że pracuje ponad 50 godzin tygodniowo (jeśli wierzyć zapewnieniom, czasami jest to nawet 100 h tygodniowo!). Bardzo wysoki odsetek badanych deklaruje doskonałą lub bardzo dobrą znajomość języka (blisko 90%), co znacząco wpływa na ich poziom społecznej integracji i samodzielność, choćby we wspomnianych już włoskich urzędach. 40 % badanych posiada już podwójne obywatelstwo, zdecydowana większość, bo aż 69%, jest też w związkach (formalnych i nieformalnych), głównie z Włochami oraz wychowuje jedno lub więcej dzieci. Oznacza to, że Polki nad Tybrem umiejętnie potrafią łączyć rolę matki i żony ze swoją biznesową funkcją w firmie.
- Duży poziom integracji zarówno Polek w społeczeństwie włoskim, jak i ich biznesów na włoskim rynku pozytywnie nas zaskoczył – mówi Rafał Raczyński z MEG. – Ich firmy z reguły nie działają w tzw. niszach etnicznych, nie kierują swojej oferty głównie do klientów-Polaków, nie oferują produktów czy usług typowo "polskich", lecz skutecznie konkurują z innymi podmiotami na tzw. głównym rynku.
Kobieto, uwierz w siebie!
Na pytanie o kilka rad, jakich chciałyby udzielić kobietom planującym we Włoszech otworzenie własnej firmy, nasze rozmówczynie wskazują głównie na szlifowanie kompetencji językowych i otwartość na nowe modele biznesowe. Oraz…wiarę we własne możliwości!
Anna Maria Zamelska: - Wierzmy w siebie i nie bójmy się walczyć o realizację własnych celów w życiu prywatnym i biznesowym! Poza tym, szukajmy dla siebie niszy – na włoskim rynku jest jeszcze bardzo dużo brakujących produktów i usług!
Patrycja Lewicka: - Polacy są we Włoszech bardzo cenieni i lubiani, ciągle wspomina się tu naszego papieża, można powiedzieć, że z Włochami mamy taki specjalny… feeling! Jesteśmy znani ze swojej pracowitości i twardego charakteru. Ale jest też stereotyp Polaków, którzy przyjeżdżają do Italii za przysłowiowym chlebem i jedyne, co mogą robić to babysitting lub sprzątanie. Więc kiedy w towarzystwie przyznaję, że prowadzę własną firmę, nagle czuję się, jakbym była „podwójnie doceniona”. My, Polskie businesswomen jesteśmy we Włoszech prawdziwymi superheroines!