Największa wystawa rzeźb Igora Mitoraja została otwarta na Sycylii. Przez półtora roku, czerpiące z antyku monumentalne dzieła będą eksponowane w starożytnych Syrakuzach i na stoku wulkanu Etna. Dla koneserów sztuki, to wyjątkowa okazja na niekonwencjonalne spotkanie z Sycylią. W takiej scenerii, opus magnum polskiego artysty już pewnie nigdy więcej, nie uda się zobaczyć.

Pretekstem i celem niepowtarzalnych podróży bywają rzadkie i unikalne wystawy sztuki. Organizowane raz na wiele lat, mogą nie tylko uatrakcyjnić wyjazd, ale też pozwalają inaczej spojrzeć na twórcę i jego dzieła. Swoją pierwszą wyprawę z wyjątkowym artystą w tle, przeżyłam w Rzymie. Termin wyjazdu podporządkowany był wystawie dzieł Caravaggia, zorganizowanej z okazji 400. rocznicy śmierci artysty w galerii Scuderie del Quirinale. W Wiecznym Mieście zgromadzono i pokazano wówczas trzydzieści obrazów „genialnego lombardczyka”, sprowadzonych nie tylko z Europy, ale i ze świata. Inne dzieła najwybitniejszego twórcy wczesnego baroku, towarzyszyły wystawie w rzymskich kościołach i pałacach. Taki zbiór i konfrontacja jego obrazów, pozwalały na śledzenie rozwoju artysty i na wielowymiarowy ogląd jego twórczości.

Wskrzesiciel piękna

Podczas włoskich podróży trafiłam także na wystawy dzieł Andy Warhola, Banksy’ego, ale największe wrażenie wywarły na mnie plenerowe ekspozycje dzieł rzeźbiarza Igora Mitoraja. Uczeń Tadeusza Kantora, przez entuzjastów nazywany jest „wskrzesicielem piękna”, a przez sceptyków uważany jedynie za twórcę „reprodukcji piękna”. Uwielbiany we Włoszech, gdzie mieszkał i miał pracownię, w Polsce pozostał nieco na uboczu sztuki.

Monumentalne, okaleczone i pogruchotane torsy, obandażowane twarze i niewidzące oczy to charakterystyczne cechy rzeźb Mitoraja. Czerpiące z antyku dzieła z kamienia i brązu, trafiły do wielu muzealnych kolekcji i przestrzeni publicznych światowych metropolii, stając się obiektami konfrontacji współczesności z przeszłością. Na stałe też wrosły w miejskie tkanki Rzymu, Florencji, Mediolanu czy Lozanny, Paryża, Londynu i Madrytu. Trafiły także za ocean do USA i Japonii. W Polsce na krakowskim rynku pojawiła się głowa „Erosa Bendato” oraz „Icaro Alto” i sceny zwiastowania na drzwiach kościoła jezuitów w Warszawie.

Jak podkreślał twórca w wywiadach, jego rzeźby powstawały „z przeżyć, uczuć, stanów ducha, napływu wspomnień i nastrojów”. Był zafascynowany antykiem i kamieniem, którego oddech poczuł w Grecji i we Włoszech „jak uwodzący śpiew syren”. Trudnym, ale i ulubionym materiałem rzeźbiarskim był dla niego trawertyn. Cenił jego zgrzebność i chropowatość i uważał za kamień najbliższy ziemi, który żyje, oddycha i jest wręcz zmysłowy. Gigantyczne rzeźby związane z mitologią tworzył także z brązu, który jego zdaniem był łatwiejszy do kształtowania niż marmur. Tu z kolei artysta przeprowadzał wiele prób z oksydowaniem metali. Dzięki nim, na jego dziełach pojawiła się charakterystyczna kolorowa patyna - od brązów przez zielenie do błękitów.

Powrót do domu

Artysta cenił plenery i przestrzenie, które dawały nowe konteksty i możliwości kontaktu ze sztuką. Niwelowały bariery, które stawia przed odbiorcami ograniczona i pusta muzealna przestrzeń. Dotychczas zorganizowano we Włoszech kilka dużych wystaw Mitoraja. Każda inna, niepowtarzalna i prowadząca dialog z otaczającą i odmienną historyczną scenerią. Za życia artysta pokazał swoją ekspozycję w starożytnym Akragas (dzisiejsze Agrigento) na Sycylii. Po jego śmierci, powstała niezwykła wystawa w Pompejach, wkomponowana w architekturę miasta sprzed dwóch tysięcy lat, zniszczonego przez wybuch Wezuwiusza. Jego dzieła korespondowały także z nowożytną tkanką włoskich miast m.in. koło krzywej wieży w Pizie, na schodach katedry San Nicolo w barokowym Noto i w Pietrasanta, gdzie żył i tworzył.

Mitoraj marzył o wystawach w antycznych plenerach. Spełnieniem stała się prezentacja siedemnastu monumentalnych dzieł z brązu i trawertynu w otoczeniu ruin świątyń Agrigento. Była ona pierwszą dużą ekspozycją dzieł artysty, powstałą z jego udziałem i pierwszą z jaką się spotkałam. Zorganizowano ją w 2011 roku w dawnej, niezwykle bogatej greckiej kolonii na południu Sycylii. Z czasów największego jej rozwoju, pozostały ruiny siedmiu doryckich świątyń, które trwają od wieków samotne nad morzem. - „Chciałem wyrazić mój podziw i respekt dla Południa, gdzie rodziła się wielka kultura, cywilizacja i sztuka. Od starożytności greckiej po nasze dni Sycylia wiele mnie nauczyła. Ta cześć świata ma wielki, przyprawiający o zawrót głowy urok” – napisał wówczas w katalogu wystawy jej autor. I tak „Dolinę Świątyń” w Agrigento sprzed 2,5 tys. lat zaludniły postaci: Dedal, Ikar i Ikarie. Do nich dołączyli mityczny król Sparty Tyndareos i Eros. W starożytnym pyle, powróciły do krainy mitów i jak mówił Mitoraj – „powróciły do domu”. Do dziś, na rdzawej ziemi przed niekompletną świątynią „Concordii”, leży niekompletna postać z roztrzaskanymi skrzydłami „upadłego Ikara”. To dar rzeźbiarza dla Agrigento, a jednocześnie wspólny symbol losów mitycznego bohatera i ruin starożytnego miasta - od rozkwitu do upadku.

Z popiołów

Kolejny raz spotkałam kamienne i brązowe postaci Mitoraja w Pietrasanata, w niespełna rok po odejściu artysty. Tę pierwszą, pośmiertną wystawę zatytułowano „Mitoraj, mit i muzyka”, a zorganizowano w toskańskim miasteczku, gdzie artysta mieszkał, pracował i został pochowany. Leżąca u stóp Alp Apuańskich w pobliżu kopalni karraryjskiego marmuru miejscowość, kontynuuje od wieków tradycje rzeźbiarskie. Z licznymi odlewniami i pracowniami stała się mekką wielu twórców i nazywana jest „małymi Atenami”.

Nad nową ekspozycją Mitoraj pracował przed śmiercią, a jej ostateczną formę dokończono w Pietrasanta już bez niego. Kilkanaście rzeźb posadowiono przed Duomo na głównym placu miasteczka, wśród młodych drzew oliwnych oraz w budynku dawnego klasztoru Sant'Agostino. Zaprezentowano także obrazy i scenografie do spektakli operowych w mediolańskiej La Scali i Arenie w Weronie, które także w swojej karierze tworzył Mitoraj.

Po pięciu latach od sukcesu w Agrigento, doszło do kolejnego spotkania mitycznych bohaterów Mitoraja. Tym razem z umarłym światem Pompejów. Wystawa, która powstała z marzeń jej autora, została otwarta przez Prezydenta Włoch i uznana za jedno z najważniejszych wydarzeń artystycznych 2016 roku we Włoszech.

Dwadzieścia osiem dzieł eksponowano na terenie wykopalisk archeologicznych przez wiele miesięcy. Tuż po otwarciu wystawy trafiłam z tłumami turystów do miasta pod Wezuwiuszem o tragicznym końcu. Podczas wędrówek po labiryncie ulic i placów odnalazłam nowych mitycznych bohaterów, w tym niezwykłego Centaura patrzącego na wulkan z wysokości pompejańskiej agory. Okaleczone ciała, spękaną głowę ze spatynowanego brązu znalazłam na polu bitwy dawnych gladiatorów. Wyglądały jak szczątki gigantów, porzuconych wśród krwawych plam kwitnących maków. Niezwykłe było zderzenie pogruchotanych rzeźb z unicestwionym przez żywioł miastem, którego mieszkańcy pozostali jak cienie - w gipsowych odlewach, utrwalonych przez opadłe pyły wulkanu. Jeszcze bardziej niż odkopane miasto, pobudzały do refleksji nad kruchością istnienia i przemijaniem. Do dziś wejścia na teren „miasta umarłych” strzeże rzeźba Dedala, pozostawiona tu na pamiątkę wystawy.

Ikaria u źródła Aretuzy

Trzecia, plenerowa wystawa dzieł Mitoraja na Sycylii pt. „Mitoraj. Spojrzenie, Humanitas, Physis”, została otwarta na wschodzie Wyspy w kwietniu tego roku. To rejony, gdzie w starożytności przybiły pierwsze greckie nawy i rozwinęła się Magna Grecia. Od V w. p.n.e. Syrakuzy były uważane za najpiękniejsze, najbogatsze i najludniejsze miasto Sycylii. Miasto schronienia mitycznej Aretuzy, tyranów i spektakli Ajschylosa.

Blisko trzydzieści lat temu, w Syrakuzach nastąpiło pierwsze spotkanie dzieł Mitoraja z Wyspą. Dziś, po latach w syrakuzańskim Parku Archeologicznym Neapolis, mityczni bohaterowie powrócili w nowej i dużo większej odsłonie. Dwadzieścia pięć rzeźb umieszczono koło rzymskiego amfiteatru, teatru greckiego i w jaskiniach Latomii del Paradiso, dawnych kamieniołomach i miejscu kaźni tysięcy ateńskich więźniów.

Klamrę wystawy stanowią dwa kolejne dzieła. W Serra La Nave na wysokości 1700 m.n.p.m. z widokiem na krater Etny, umieszczono spękaną głowę Tezeusza (Teseo Screpolato). Południowy kraniec wystawy wieńczy zaś postać uskrzydlonej Ikarii, zapatrzonej w Morze Jońskie przy zamku Maniace na Wyspie Ortygii, sercu starych Syrakuz.

Wystawa powstała z okazji, przypadającej w tym roku dziesiątej rocznicy śmierci artysty, a rozpoczął ją, oparty na losach mitycznego Ikara spektakl, wyreżyserowany przez Gisellę Calì, z muzyką Lello Analfino. Ekspozycja rzeźb będzie dostępna dla widzów do końca października przyszłego roku. Na kolejną wiosnę zaplanowano zaś, otwarcie pierwszego muzeum artysty, które powstaje w Pietrasanta. Dla wielbicieli rzeźbiarza, będzie to kolejny pretekst na toskański kierunek podróży.