Mimo że od premiery Volvo XC90 minęło już dziesięć lat, to śmiało można pokusić się o stwierdzenie, że ten model jest jak dobre wino - lata mijają, a on tylko zyskuje. Nie ma się jednak co dziwić, skoro samo zaprojektowanie tego ponadczasowego modelu pochłonęło 1 milion dolarów. Przez lata model uległ delikatnym zmianom stylistycznym, jednak prawdziwą rewolucję przeszło serce, czyli silnik. Dlatego tym razem testujemy XC90 w wydaniu T8 Recharge, czyli hybrydę all inclusive o łącznej mocy aż 455 KM.

Szwedzki koncern konsekwentnie imponuje szlachetnym podejściem do swoich flagowych modeli. Jednym z nich jest XC90 - nie bez powodu najczęściej nagradzany SUV w historii motoryzacji. Dlaczego mimo upływu dekady auto wciąż świetnie się sprzedaje? Odpowiedź wydaje się prostsza niż myślicie: Volvo wychodzi z założenia, że po co zmieniać coś, co jest ponadczasowe i piękne. Jak widać to dojrzałe podeście do motoryzacji naprawdę się opłaca.

Na przestrzeni lat tak naprawdę zmienił się przede wszystkim silnik, a raczej to, co dookoła niego. Dotychczasowe, najmocniejsze XC90 posiadało 325-konny silnik dwulitrowy, dziś natomiast rządzi T8 Recharge, czyli hybryda typu plug-in. Nasz testowy egzemplarz to odmiana, która wciąż bazuje na dwulitrowym R4, ale generuje systemowo aż 455 KM. To wszystko z połączenia wspomnianego silnika benzynowego o mocy 310 KM oraz motoru elektrycznego o mocy 145 KM. Warto zaznaczyć, że zastosowany tu system napędowy jest inny niż u większości konkurentów, gdzie hybrydy zachowują wszystkie elementy odmian z konwencjonalnym napędem, a jedynie dodają do nich motor elektryczny. Volvo natomiast całkowicie rozdzieliło źródła napędu, co w konsekwencji przełożyło się na niemal identyczną pojemność bagażnika jak wersje z klasycznymi jednostkami napędowymi (640 l) oraz niezmienioną pojemność baku (70 l).

Mimo pokaźnej masy - 2300 kg, ten luksusowy kolos przyspiesza od 0 do 100 km/h w 5,4 s. Jeżeli chodzi o spalanie to podczas naszego testu wyniosło ono średnio 6-7 litrów, natomiast zasięg jazdy na prądzie wyniósł ponad 60 km, co przy tak gabarytowym aucie wydaje się bardzo przyzwoitym wynikiem.

Jednak to nie silnik odpowiada za pierwsze wrażenie, a imponujący, ponadczasowy design. Linie, które składają się na sylwetkę tego pojazdu, są jednocześnie eleganckie i dynamiczne. Częściowo to na pewno zasługa czarnej tonacji - Charcoal, która dodaje mu niezwykłej wytworności. Zresztą co tu dużo mówić - XC90 to klasa sama w sobie.

Wnętrze, mimo dekady rynkowego bytu nie przeszło istotnych modernizacji. Nie zmieniła się nawet przestrzeń dla pasażerów, kabina jest tak samo obszerna jak była. O klasie i elegancji świadczy wykończenie wnętrza: wentylowana tapicerka ze skóry nappa czy obszyta kierownica - wszystko w tonacjach czerni. Elegancką linię samochodu podkreślają natomiast eleganckie 20-calowe felgi również w kolorze czarnym. Na komfort podróży z pewnością wpływa również zaawansowany system audio nowej generacji, bo w końcu jakie inne auto słynie z tak znakomitego pokładowego nagłośnienia jak XC90.

Bardzo istotna dla przyszłego właściciela jest również gwarancja. Standardowa to ochrona przez okres 2 lat. Można ją przedłużyć o rok, dwa lata lub trzy lata z odpowiednim limitem przebiegu (do 200 tys. km). Co ważne, gwarancja jest honorowana także przy odsprzedaży auta.

Przechodząc jednak do sedna, trzeba zadać pytanie: ile kosztuje nowe Volvo XC90 T8 Recharge? Cennik zaczyna się od 379 900 zł za wersję Core. Prezentowany w naszym teście model XC90 w wersji Ultimate to koszt 449 500 zł. Samochód do redakcyjnego testu udostępnił dealer Volvo Drywa z Gdańska.