Miłość do kina i kuchni
Fot. Pixar Animation Studios, Walt Disney Pictures
Bywają takie momenty kiedy kino wpada w objęcia kuchni. To dla mnie połączenie wyjątkowo smakowite i nie jestem odosobniony, chociaż zapewne w mniejszości… Nie muszę mieć talerza przed nosem, żeby poczuć zapach i wyobrazić sobie jak smakują potrawy. Z jednej strony to przekleństwo, ale z punktu diety mój mózg daje sygnał, że ciało dostało odpowiednie pożywienie.
Powstało wiele produkcji filmowych, które rozgrzewają kubki smakowe i są inspiracją dla wielu osób. Magia kina wielokrotnie pokazała, że świat kuchni można pokazać tak zachęcająco, że wychodzimy z seansu filmowego potwornie głodni. W pamięci wielu zapisał się film, a raczej bajka pt. „Ratatuj”, gdzie kucharz-szczur przełamuje wszelkie stereotypy i udowadnia, że talent kulinarny nie zna granic, nawet jeśli nie jesteś zwykłym człowiekiem. W filmie ten gryzoń pokazuje piękno eksperymentowania w kuchni, to piękno gotowania w czystej postaci. Nie zawsze finał jest zachwycający, ale poczucie wolności to rzecz nadrzędna, jeżeli chcemy rozwijać swój kunszt kulinarny.
A co z „Julie i Julia"? Ten film to prawdziwy rollercoaster emocji! Kobieta stawia sobie za cel ugotowanie wszystkich przepisów z kultowej książki kucharskiej. To zabawna opowieść o tym, jak nuda i proza życia potrafi przy odrobinie samozaparcia zmienić życie o sto osiemdziesiąt stopni. Musicie wiedzieć, że to również idealna temperatura do pieczenia, ale to tylko tak na marginesie.
Jeżeli nie widzieliście filmu „Jedzenie”, to warto nadrobić. Jedyna rzecz, która łączy te luźno powiązane historie, to… właśnie jedzenie! To film, który sprawia, że poczujecie się głodni, nawet jeśli przed oglądaniem zostało wpałaszowane obfite śniadanie. Kto nie chciałby przejść takiej gastronomicznej odysei, gdzie każdy posiłek wydaje się bardziej epicki niż poprzedni?
To takie „rodzynki” kinowe, które strasznie lubię. Powstają nowe i coraz bardziej ujmujące produkcje. Filmy z motywami kulinarnymi są jak pyszne danie główne z twistem - zawsze zaskakujące, zawsze smaczne i zawsze zostawiające nas z uczuciem, że chcemy jeszcze jednego kęsa. Tylko proszę nie faszerujcie swoich organizmów wiadrami popcornu przed filmem. Szczerze tego nienawidzę, szczególnie jak amatorzy kukurydzy zapominają, że reklamy przed seansem się skończyły i opychają się podczas filmu. Idealnym rozwiązaniem będzie jak pójdziecie na głodnego i zarezerwujecie stolik w ulubionej knajpie zaraz po doznaniach z dużego ekranu.