Goldman Sachs oszacował, że około 25% ludzi na świecie straci pracę na rzecz sztucznej inteligencji. To tylko jedna z analiz, bo tych jest całe mnóstwo. Wraz z pojawieniem się AI rozpoczął się też wielki wyścig na analizy i prognozy jakie zmiany wywoła na rynku pracy. Trudno jednak dzisiaj przewidzieć, która się sprawdzi, bo to trochę jak wróżenie z fusów. Sytuacja jest tak dynamiczna, nieobliczalna, a możliwości rozwoju AI tak wiele, że trudno uznać jakikolwiek scenariusz za najbardziej prawdopodobny. O tym też mówili uczestnicy debaty zorganizowanej przez nasze wydawnictwo, MS Group, a którą relacjonujemy w tym numerze.
Jedno jest pewne – machina ruszyła i nic jej nie zatrzyma. Wielu ludzi zostanie zastąpionych przez AI, wiele zawodów zniknie, ale i też będą powstawać nowe. To naturalny proces – co zresztą podkreślała słusznie Honorata Hencel, szefowa Boeinga. Niby więc wszystko jest w normie, ale jednak nie do końca. Zawody zmieniają się od setek lat, ale zawsze te zmiany dotyczyły ludzi. Teraz – jak zauważył z kolei architekt Jan Sikora – sami stworzyliśmy sobie konkurencję, która może być od nas lepsza. Kto jest najsłabszym ogniem operacji chirurgicznej? Chirurg– pytał retorycznie prof. Maciej Śmietański, chirurg. Marta Moksa z O4 Coworking podkreślała z kolei jaką siłę mają ludzkie relacje, co daje przewagę nad maszynami. Pełna zgoda, co nie zmienia faktu, że rewolucji nic już nie zatrzyma.
Czy powstaną regulacje dotyczące AI? Z pewnością tak. I to całe mnóstwo. Czy będziemy w nich stawiać granice i bronić ludzi? Na pewno. Czy wszystkie kraje i wszystkie firmy będą je respektować? Można przypuszczać, że będzie jak z innymi przepisami i umowami. Jest ich mnóstwo, a świat nie może sobie poradzić ani głodem, biedą, korupcją, czy wreszcie krwawymi wojnami. Stąd nie ma żadnej przesłanki, by uznać, że do regulacji z AI podejdzie inaczej.
Tym bardziej, że celem każdego biznesu jest zysk.
Gdy wielkie organizacje uznają, że zastąpienie ludzi przez AI powoduje zwiększenie ich zysku, a do tego jeszcze rozwiązuje piętrzące się problemy jakie są związane z żywymi pracownikami (oczekują krótszego tygodnia pracy, chcą home office, socjali, chorują, dotyka ich wypalenie itd.) to wybór wydaje się prosty. No dobrze, ktoś wtedy zapyta – jest jeszcze odpowiedzialność: za świat, za ludzi, jest etyka, są idee. To nas różni od maszyn. Z§nów zgoda. Tylko ponownie wrócę do rzeczywistości, gdzie etyka i odpowiedzialność są najbardziej obecne w sferze idei, naszych oczekiwań i wielkich debat, a nie w sferze praktyki. Cel jakim jest osiągnięcie zysku jest niezmiennie realizowany za wszelką cenę, i nie wygląda na to, by to się zmieniło. Skoro najbogatsi tego świata rywalizują w realizacji swoich największych fantazji, np. budowaniu jachtów za 500 mln USD, stawianiu gigantycznych rezydencji ze zbędną przestrzenią, ściganiu się w wydawaniu pieniędzy na całkowicie zbędne rzeczy, robią to mając świadomość ile osób na świecie umiera z głodu, braku dostępu do leczenia to czemu nagle ma im zadrżeć ręka w sytuacji zastąpienia człowieka przez AI? Z powodów etycznych, moralnych, odpowiedzialności? No way. Może to nastąpić jedynie z obawy przed ewentualną masową utratą konsumentów i klientów. Czy to pesymizm? Nie. Myślę, że realizm. I szybko wyjaśniam – nie chodzi o zabranie komukolwiek prawa do bogactwa i luksusu, do którego doszedł on sam, czy też jego rodzina. Ani też o rozdawnictwo. Chodzi o umiejętność autoumiaru, o balans, a także spójność pomiędzy wydawaniem pieniędzy irracjonalne, horrendalnie drogie zachcianki, a filozofią odpowiedzialnego biznesu jaką głosi większość światowych firm.
W naszej branży, czyli medialnej też będą zmiany. Można je przewidzieć widząc jakie możliwości już dzisiaj ma AI. Jej zasoby są ograniczone do Internetu, do tego co się w nim znajdzie, a tworzenie wiadomości opiera się na istniejących już bazach danych. Stąd łatwo przewidzieć, że w pierwszej kolejności AI może zastąpić tych „dziennikarzy”, którzy ograniczają się do korzystania z tych samych baz, pobierania z nich informacji i ich przetwarzania. Tak działa wiele redakcji internetowych i „dziennikarzy” siedzących wyłącznie za biurkiem lub w domu. To także copywriterzy, agencje PR, blogerzy, „twórcy” w socjalach. AI te same informacje przetworzy szybciej i lepiej.
Inaczej jest z dziennikarzami (już bez cudzysłowia), który nie ograniczają się do chodzenia po googlu, stronach internetowych, socjalach, pobierania komunikatów prasowych i ich przetwarzania. Bo dziennikarstwo polega na aktywnym zbieraniu informacji u źródła, rozmowach, uczestnictwie w wydarzeniach, wizjach lokalnych, obserwacji. To szukanie i szperanie, zbieranie danych w świecie realnym (poza Internetem), a następnie konfrontacja z tym co daje Internet i gruntowna weryfikacja. Tym samym przetwarzanie danych, które dla wielu „dziennikarzy” jest dzisiaj głównym elementem ich pracy dla dziennikarza jest tylko ostatnim etapem pracy.
Piszę o tym z nadzieją na przyszłość, bo co miesiąc w Prestiżu, a co kwartał w Biznes Prestiżu właśnie tak staramy się pracować i przygotowywać dla Was dobre jakościowo i oparte o rzeczywistość materiały. Liczę, że Wasza ocena jest podobna. I zapraszam do lektury kolejnego wydania