Ciepło uderza zdecydowanie i pozwala na rozkosz aktywności na świeżym powietrzu. Mnogość wyboru festiwali i imprez pod chmurką jest tak duża, że doba jest zdecydowanie za krótka, aby na wszystkich przybić piątkę ze znajomymi. Piękny to czas, kiedy można pozwolić sobie na luz i swobodę. Od małych targów śniadaniowych, po wielkie festiwale z decybelami i najlepszymi artystami. Jak kraj długi i szeroki można zanurzyć się w świat doznań kojarzony z motylami w brzuchu.

Letnią porą jesteśmy niezwykle aktywni, łapiemy chwilę rozkoszując się zimnym chmielowym trunkiem we wdzianku, które dawno zapomniało okres jesienno-zimowy. To najlepszy czas, aby odpiąć wrotki i poczuć wolność. Ja zanurzam się często w festiwale kulinarne, ten świat jest mi niezwykle bliski. Moje podróże sprowadzają się do poszukiwania wyjątkowych smaków, nietuzinkowych doznań, które pamiętam i mlaskam na samą ich myśl wiele miesięcy póżniej. Mamy taki kolektyw smakoszy, samych facetów, z którymi wybieramy się do świata gastronomii po różnych zakątkach świata. Ostatnia podróż do przecudownej krainy Basków była wybitna, takich miejsc jest na świecie jest niewiele. Celebruje się tam życie i przede wszystkim dba o jakość każdej chwili, szczególnie tych kulinarnych doznań. Zadziwia jedynie swoboda władz miast, odwrotnie proporcjonalna do naszej rzeczywistości. Poza granicami naszego kraju wystawcy mogą prezentować swój kunszt kulinarny w nieskrępowanej przestrzeni, jaką sobie stworzą. Nikomu nie przeszkadzają namioty w różnych kolorach, nikt nie zmusza do kuriozalnych wytycznych, które jedynie powodują zabijanie ducha społeczności. Odnosi się wrażenie, że to ludzie tworzą piękną tkankę miejską. Natomiast w naszym „piekiełku” często ludzie wybrani przez społeczeństwo zbyt szybko zapominają, że są dla ludzi. Bujają się od wyborów do wyborów z obietnicami, za które i tak wszyscy płacimy…

Nasze festiwale, czy pikniki bywają momentami przaśne, ale zdecydowana większość organizowanych imprez jest okraszona wyjątkowym smakiem i ofertą, która pokazuje, że duch w narodzie nie ginie. Uczestnicy odszukują stare receptury, i tak doskonale mieszają je w swoich garnkach z nowymi produktami, że często, aby spróbować wszystkiego trzeba nie lada talentu i wyczucia swoich możliwości. Zastanawia mnie jedynie, co będzie za kilka lat? Jak będzie wyglądało nasze odżywianie? Czy skończymy razem z rozwojem sztucznej inteligencji z pastylkami o smaku kotleta, czy ryby? Gdzie zaprowadzi nas ten pęd życia? Mimo wszystko mam jednak przeczucie, że tak samo mali producenci, jak i duże firmy zrozumieją, że pochodzenie produktu i doskonała jakość, idzie razem w parze ze świadomością konsumentów. Mimo szalejących cen ludzie szukają dobrego smaku, za który są skłonni zapłacić jeszcze więcej.

Musicie wiedzieć, że podczas imprez o charakterze kulinarnym odkryjecie wiele perełek i smaków, które zostaną w pamięci. Ja na samą myśl o tych odkryciach mam rogala na twarzy. Zostańcie prawdziwymi foodie, podczas imprez wszelakiej maści szukajcie nie tylko uniesień dla ducha, ale również zadbajcie o ciało. Tak samo jak lubicie świeże powietrze i piękne zapachy lata, tak samo powinniście zadbać o radość jelit, które są drugim mózgiem. Wiadomo, jak głowa zadowolona, to przez życie łatwiej się idzie. Jak bebzon napchany świństwem to całe ciało cierpi. Zatem smakujcie życie na całego, ale z umiarem i doskonałą jakością!