Świat schodzi na psy, kobiety przestają gotować. Twierdzą stanowczo, że nie sprawia im to radości. Rewolucja, która ma miejsce, bo inaczej tego nie można nazwać, powoduje, że wielu przedstawicieli płci brzydszej spełnia się w kuchni. Dla jednych mężczyzn to przyjemność, dla innych to pomysł na „lepsze jutro” rodziny, lub… zwyczajna chęć przypodobania się kobietom.
Role się odwracają, i to jest piękne. Zdaję sobie sprawę, że wiele kobiet gotowało z „przymusu społecznego”, a ten stereotyp rani wiele istnień płci żeńskiej i męskiej. Domowa kuchareczka nie jest wymarzonym schematem kobiet, musicie to delikwenci wreszcie zrozumieć. To tradycja zakorzeniona od wieków powodowała, że kobiety powinny gotować, a mężczyźnie nie przystoi. Durne to, ale prawdziwe. Przyjemnością jest próbować, smakować i czasami coś spieprzyć bez względu na płeć. Gotowanie to nie żadna sztuka, to chęć zaspokojenia potrzeb dobrego smaku. Umiejętność przygotowania posiłku nie powinna być uwarunkowana płciowo. To przywilej dla każdego człowieka, natura dała nam wolność i mnogość produktów, z których możemy przygotować najlepsze posiłki. Na szczęście podział na gotujące kobiety i czekających na posiłek mężczyzn odchodzi do lamusa.
Podziały są niesmaczne. Nie istnieje mózg kucharki, czy kucharza. To kolejna z umiejętności do wykształcenia poprzez mnogość prób, spowodowanych spaleniem, czy turbulencjami żołądkowymi. Droga na skróty nie istnieje. Bez względu na to czy jesteś mamą kilku pociech, singielką, wolnym ptakiem, rozwodnikiem, czy wdowcem - nigdy nie jest za późno, aby stereotypy wywalić na śmieci. Zatem każdy, kto może, ma odrobinę wyobraźni powinien zacząć próby na sobie i swoich bliskich.
Kobiece kubki smakowe nie różnią się od męskich, odczuwamy smaki podobnie. Te opowieści, że faceci to wyśmienici szefowie kuchni i kobiety im nie dorównują, to obrzydliwe farmazony, niegodne współczesnego świata. Różnimy się jako ludzie kulinarnym DNA. To taki szkielet, który został ukształtowany przez smaki z dzieciństwa. Nie jest ważne czy lubicie ostro, czy łagodnie, każdy wyjątkowy posiłek i tak finalnie kończy się w łóżku. Nie chodzi tutaj o fetysz kulinarnych uniesień związany z laską wanilii, dobre jedzenie samo w sobie jest pysznym początkiem niejednej znajomości z udanym finiszem. Ale! Dosyć już z seksualnymi podtekstami… po prostu - bez względu na płeć - nie omijajcie szerokim łukiem zakamarków kuchennych.
Kobiety! Przestańcie być kuchareczkami w zaciszu apartamentowca z przymusu, gotowanie to nie obowiązek, a przyjemność. Faceci! Bądźcie bardziej gastro-seksualni, zdolności kucharzenia mogą być dodatkowym atutem dla zdobycia partnerki, jednocześnie możecie zaskakiwać obecne kobiety, którym z niedowierzania szczęka spadnie i cudem będzie, jak szczęka nie rozbiję się o podłogę. Nie przekonuję więcej wyzwolonych kobiet i przyszłych gastro-macho. Kobiety - pie*** szmatą, przestańcie pielęgnować domowe melepety w spodniach. Dziarscy dżentelmeni - ochoczo szorujcie do garów. Uwierzcie, że wszystkim te drobne zmiany wyjdą na dobre.