Spójrzcie na strzeliste, szklane budynki, łaskoczące puchate chmury swymi iglicami. Czy tak wygląda zwykłe miasto? Nic z tych rzeczy! Przed wami legenda, styl życia i jedna z najbardziej niesamowitych metropolii na świecie. Współczesny symbol postępu i luksusu. Dubaj to marka.
Bywają na świecie miejsca, do których wystarczy pojechać raz, aby nasycić się nimi w pełni. Dubaj do nich nie należy. Wiem to na pewno, bowiem pięć lat temu zwiedziłam to miasto, jak sądziłam, dość dogłębnie. Po pięciu latach trafiłam do zupełnie innego świata. Jeszcze bardziej nowoczesnego, kolorowego i szalonego. Do miasta, którego nie da się zatrzymać, które kochają architekci, pasjonaci nowoczesnych technologii, tropiciele kulinarnych inspiracji, pary decydujące się na wyjątkową scenerię ślubną i instagramerki poszukujące niebanalnych inspiracji. W Dubaju wszystko jest możliwe!
Piaszczysta kraina pereł
Chyba każdemu, kto trafia do największego miasta Zjednoczonych Emiratów Arabskich, trudno sobie wyobrazić połacie piachu, jakie zalewały ten obszar jeszcze pięćdziesiąt lat temu. Miasto bowiem wyrosło na pustyni. Dosłownie. Jego historię śmiało podzielić można na dwa etapy: przed i po odkryciu ropy.
Ropa przyniosła ze sobą bogactwo. Wcześniej o luksusie nikt tu raczej nie myślał. Mieszkańcy małego portowego miasteczka, stłoczonego na wybrzeżu Zatoki Perskiej na przecięciu szlaków handlowych, zajmowali się głównie wydobyciem pereł. Wymieniali je na żywność, narzędzia i odzież. Przemysł perłowy rozwijał się całkiem dobrze, aż do momentu, gdy w latach 50. XX wieku w Japonii wynaleziono sztuczne perły. Kryzys na rynku pereł zapewne zamieniałby stopniowo Dubaj w opuszczoną wioskę, gdyby w 1966 r. przypadkiem nie znaleziono tu ropy. Dzięki niej z małego skupiska osad na zatoką Dubai Creek, zaczął wyłaniać się nowoczesny ośrodek portowy, jedno z najbogatszych i najciekawszych architektonicznie miast świata. Skromna osada poławiaczy pereł stała się ultranowoczesnym i najbogatszym miastem Półwyspu Arabskiego również dlatego, że przedstawiciele rządzącej dynastii rozumieli, że rezerwy zasobów ropy nie są nieograniczone, w związku z czym rozwój gospodarki skierowali na handel, turystykę i rekreację.
Wokół orientalnej atmosfery
Szklane domy nie zawładnęły doszczętnie Dubajem. Wciąż jest szansa zobaczenia miasta sprzed lat. Wybrzeże Creek i starówka, choć to określenie brzmi nieco zabawnie w tutejszych warunkach, to kompletnie odmienny świat od tego, co widujemy na reklamowych folderach. Tu króluje orientalna atmosfera, a życie toczy się w rytmie slow, choć przed nowoczesnością nie da się całkowicie uciec. W starej dzielnicy na przystankach autobusowych, podobnie jak w całym mieście w metrze, taksówkach, sklepach i we wszystkich budynkach, zainstalowane są klimatyzatory. Chłodzone przystanki dla przybyszów są zaskakujące do tego stopnia, że traktują je jak jedną z atrakcji miasta.
Płynąc taksówką wodną zwaną tu "abra", wzdłuż Dubai Creek, dzielącej stare miasto na Deirę i Bur Dubai, wyobrazić sobie można, jak dawniej wyglądał ten zakątek. Drewnianą łodzią miejscowi i turyści za 1 dirhama przeprawiają się na drugi brzeg zatoki, na którym królują tradycyjne, arabskie bazary. Już sama podróż jest fascynująca. Abra przepływa obok dziesiątek podobnych, wypełnionych po brzegi ludźmi, mijając stare statki handlowe, na których wieczorami mężczyźni grają w karty. Z daleka widać labirynty wypełnione straganami pełnymi błyszczącego złota, orientalnej biżuterii, delikatnego jedwabiu i pachnących przypraw. Dokładnie tak, jak w Dubaju sprzed kilkudziesięciu lat. Stąd trafić można do skromnych jak się wydaje, dawnych siedzib władców emiratu. Trudno sobie wyobrazić, że jeszcze w pierwszej połowie XX wieku całe miasto mieściło się w granicy tej zatoki.
Świat widziany z góry
Niesamowity pokaz muzyki i świateł każdego wieczora serwuje kultowa Dubai Fountain, stanowiąca również w dzień spektakularne tło do zdjęć. Tu większość podróżników zaczyna prawdziwy romans z Dubajem. Poszukiwanie nowoczesnej architektury w tutejszej marinie, futurystycznej dzielnicy drapaczy chmur, jest zadaniem banalnym. Wystarczy podnieść głowę, by odnaleźć wzrokiem błyszczący Burj Khalifa o wysokości 828 metra, najwyższy budynek na świecie i diament Półwyspu Arabskiego. Budowa imponującej, strzelistej budowli trwała 6 lat. Wjazd na jej, najwyższy na świecie taras widokowy na świeżym powietrzu, zwany At The Top, pozwala spojrzeć na świat z góry. Ale przecież niecodzienną perspektywę serwuje tu nie tylko osławiony Burj Khalifa, ale też drapacze chmur, z których królowi dubajskich wysokościowców spojrzeć można niemal prosto w oczy. Szanse na to daje spacer po krawędzi nieba, czyli po platformie spacerowej na wysokości 220 m nad ziemią. Nie ma jednak co ukrywać, to atrakcja dla wielbicieli ekstremalnych rozrywek. Zresztą Address Sky View, w którym znaleźć można niezwykłą ścieżkę, oferuje więcej atrakcji dla prawdziwych twardzieli. Między piętrami (53 i 52) tarasu Sky Observatory osoby pozbawione lęku przestrzeni ślizgają się na Sky Glass Slide, czyli zjeżdżalni z całkowicie przeszklonymi ścianami. Niewiele jest takich miejsc na świecie, więc warto korzystać.
Niezapomniane emocje serwuje też tras widokowy The View, na poziomie 52 kultowej Palm Tower. Ze swymi gośćmi dzieli się oszałamiającymi widokami 360 stopni na usypaną z kamieni i piasku Wyspę Palmową, okrzykniętą rajem turystów i ósmym cudem świata. Z tarasu Palm Tower widać też dziewicze wody Zatoki Perskiej, Burj al Arab, jeden z najbardziej luksusowych hoteli, słynną plażę Jumeirah Beach i wiele wyjątkowych dubajskich atrakcji. Tu, z wysokości 240 metrów nad ziemią, można zdobywać świat.
Opowieść pisana smakami
Dubaj od początku swojego istnienia traktowały przybyszów z życzliwością i ciepłem. I choć przez ostatnie dziesięciolecia niemal wszystko drastycznie się tu zmieniło, ten element pozostał niezachwiany. Legendarna emiracka gościnność jest źródłem inspirującym wielu turystów, podobnie jak pełna smaków, zapachów i faktur kuchnia. Będące domem dla ponad 200 narodowości miasto, jest idealnym celem, w którym swoim kubkom smakowym podarować można jedzenie wybitne, i co istotne, niekoniecznie drogie. Tutejsza scena kulinarna wciąż ewoluuje. Na mapie miasta pojawiają się nowe restauracje, a już istniejące doceniane są przez prestiżowe przewodniki kulinarne, z Michelin na czele. Chcecie nie przepłacając spróbować dań w miejscu wyróżnionym jego gwiazdką? Zajrzyjcie do serwującej włoskie smaki restauracji Fi'lia w hotelu SLS. Tu też, na szczycie 75-piętrowej wieży, można spędzić szalony wieczór w barze usytuowanym tuż obok basenu infinity, uznanego przez Guinness World Records za najwyższej położony na świecie. Instagramowe wnętrza restauracji kuszą tak samo, jak autentyczne dania z niemal każdego zakątka świata. W zależności od kaprysu, poczuć się tu można jak w Tajlandii, Chinach, w USA albo na Bali. Tak jak w Seva, gdzie po łagodnej, porannej sesji jogi, zjeść można wykwintne śniadanie skomponowane z organicznych składników. Albo w Koko Bay na plaży Palm Jumeirah, serwującej nowoczesną kuchnię azjatycką z oszałamiającym widokiem na dubajskie szklane domy. Trudno o leprze miejsce do zdjęć z szeleszczącą palmą nad głową i szumiącą wodą pod stopami.
Smaki lokalnej, tradycyjnej kuchni arabskiej, wydaje się osobną opowieścią o Dubaju. Idealnym przykładem na to jest Arabian Tea House, usadowiona w historycznej dzielnicy Al Fahidi, serwująca autentyczną emiracką kuchnię od 1997 roku. Od lat pozostaje oazą ciszy i spokoju, do której z chęcią przyjeżdżają turyści, mieszkańcy i poszukujący pięknych wnętrz wielbiciele instagrama.
Obraz zachodzącego słońca Miejscowi przekonują, iż pobyt w Dubaju nigdy nie będzie pełny, jeśli nie poczujemy magii otaczającej miasto pustyni. Rzeczywiście coś w tym jest. Widok nieograniczonej ilości drobnego piasku, pozwala całkowicie odciąć się od miejskiego zgiełku, będąc zarazem niezmiennie jedną z największych atrakcji miasta.
Ten naturalny cud, ojczyzna setek białych niczym śnieg oryksów i gazeli, potrafi rozkochać w sobie do szaleństwa. Daje szansę na spokojną przejażdżkę na wielbłądach lub podniesienie poziomu adrenaliny podczas pokonywania wydm samochodem z napędem 4x4. Są tacy, którzy na pustynię przyjeżdżają na sandboarding, ekstremalną aktywność gwarantującą niezapomniane wspomnienia na całe życie. Idealnie zakończonym dniem, nawet całym pobytem w Dubaju, jest zjedzenie tradycyjnej arabskiej kolacji w pustynnej, ekskluzywnej restauracji. Gwarantuję, że do końca życia zapamiętacie obraz, jaki maluje zachodzące słońce nad pustynną panoramą.