Wakacje na luksusowym statku wycieczkowym do niedawna kojarzone były ze snobizmem i burżujstwem. Nic bardziej mylnego. Cruising to coraz bardziej popularny i wcale nie tak drogi sposób na oryginalne wakacje.
Zbigniew Kąkol, właściciel biura podróży „Rejsclub.pl”, które specjalizuje się w tego typu wycieczkach, miłością do cruisingu zapałał wiele lat temu. Nic więc dziwnego, że jak tylko ma okazję to pakuje walizki i płynie w rejs. Ostatnią jego podróżą były Karaiby.
Nie ma czasu na nudę
– Gdy w Polsce zima sypała śniegiem, my spędziliśmy tydzień na gorących Karaibach, płynąc statkiem Ocean Dream należącym do hiszpańskiej linii Pullmantur – opowiada Zbigniew Kąkol. Statek z eleganckim wystrojem, wygodnymi kabinami oraz bardzo dobrą obsługą, gdzie panowała bardzo swobodna latynoamerykańska atmosfera. Wybraliśmy opcję all inclusive, która jest standardem u tego armatora, zatem niczego nam nie brakowało, nie nadwyrężyliśmy też naszego budżetu. Jedzenie było wyborne i w takich ilościach, że aby nie przytyć konieczna była wizyta w fitness clubie – dodaje.
Na statku podczas rejsu nie można się nudzić. Programy animacyjne, dyskoteki, karaoke, przedstawienia, pokazy sztuki kulinarnej, a nawet aukcje dzieł sztuki - każdy znajdzie tu coś dla siebie. Chcesz zadbać o urodę? Proszę bardzo - drzwi do salonu odnowy biologicznej z kosmetyczką, masażami i sauną, stoją otworem. Lubisz relaks i wyciszenie? Biblioteka zaprasza. Można też zwyczajnie poleniuchować przy basenie pijąc schłodzonego drinka. Pragniesz rozrywki? Na statku oferuje ją kino, teatr, klub nocny, liczne bary, można też spróbować szczęścia w kasynie, a także zrobić zakupy w sklepie wolnocłowym. Możliwości spędzenia czasu na pokładzie statku wycieczkowego jest naprawdę wiele, wszak są to pływające miasteczka, w których pasażerom niczego nie może brakować.
Atrakcje również na lądzie
Na pasażerów mnóstwo atrakcji czeka też na lądzie. Oferta wycieczek fakultatywnych jest bardzo szeroka - od tradycyjnych programów objazdowych, poprzez imprezy o charakterze przygodowym, do bardziej aktywnego spędzania czasu, jak np. nurkowanie.
– Trasa tygodniowego rejsu obejmowała karaibskie wybrzeże Ameryki Południowej i Antyle Holenderskie. Rozpoczęliśmy zwiedzanie od
Willemstad stolicy wyspy Curacao, najładniejszego z miast na Karaibach. To miasto jako jedyne w tym regionie wpisane jest na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO – mówi Zbigniew Kąkol. – Urzekły nas tam malownicze kolorowe domki, jakby wycięte z holenderskiego folderu. Curacao to oczywiście skojarzenie ze słynnym niebieskim likierem, którego nazwa pochodzi od wyspy, a wytwarzany jest ze skórek gorzkich pomarańczy. Kolejnym przystankiem na naszej trasie była Cartagena - jedno z najpiękniejszych kolonialnych miast Ameryki Łacińskiej z imponującą twierdzą San Felipe de Barajas, największą jaką Hiszpanie zbudowali w Ameryce Łacińskiej i starówką w obrębie murów obronnych – dodaje pan Zbyszek.
Plaże, wodospady i lasy tropikalne
Cartagena, której sama nazwa przywodzi już na myśl książki i filmy o piratach, nazywana była Złotymi Wrotami Ameryki. To stąd Hiszpanie wywozili skarby z Nowego Świata do Europy. Było to także jedno z największych miejsc handlu niewolnikami. Dziś to najbezpieczniejsze miejsce i wizytówka Kolumbii. Miasto zachwyca kolorową starówką, licznymi zabytkowymi budowlami, ale przede wszystkim atmosferą, którą najlepiej poczuć podczas spaceru po mieście czy siedząc w jednej z licznych kawiarenek. Santa Marta, kolejne miejsce w Kolumbii, które odwiedził bohater naszego tekstu, to najstarsze miasto kraju, a obecnie popularny kurort, zwłaszcza położone na południe od centrum miasta El Rocadero. Po wizycie na niewielkiej starówce pojechał do Parku Narodowego Tayrona, obejmującego porośnięte dżunglą wybrzeża z pięknymi plażami, podziwiając po drodze majestatyczne ponad pięciotysięczne szczyty gór Sierra Nevada.
– Po spacerze przez las tropikalny i krótkiej kąpieli pod ładnymi choć nie imponującymi wodospadami, resztę czasu spędziliśmy na plaży, chłodząc się zimnym i niezłym lokalnym piwem. W drodze powrotnej zahaczyliśmy o hacjendę, gdzie ostatnie lata życia spędził i gdzie zmarł bohater Ameryki Południowej Simon Bolivar - El Libertador (Wyzwoliciel). To dzięki jego działalności niepodległość uzyskało kilka krajów tego kontynentu – opowiada pan Zbyszek.
Z Kolumbii trasa wiodła do Colon, drugiego co do wielkości miasta Panamy, położonego na Wybrzeżu Karaibskim. Stamtąd wycieczka wyruszyła do stolicy kraju Panama City. Miasto ma dwa różne oblicza, nieco zaniedbana, ale sukcesywnie odnawiana malownicza i nastrojowa starówka i imponujące nowe miasto z lasem wieżowców nazywane Manhattanem Południa. To jedno z największych centrum finansowych na świecie i wielka strefa wolnego handlu. Będąc w Panamie nie można było pominąć wycieczki nad słynny Kanał Panamski, gdzie ze specjalnej platformy widokowej obserwuje się przepływające statki.
– Panama jest piękna, ale Aruba niczym jej nie ustępuje. Na Arubie zdecydowaliśmy się na objazd wyspy – mówi Kąkol. – Naszą przewodniczką była niezwykle sympatyczna pani, która pełniła funkcje kierowcy naszego busa, przewodnika, a jednocześnie była żywą reklamą swojego kraju. Aruba ma obecnie status kraju stowarzyszonego z Holandią. Uczyła nas także miejscowego języka papiamento, który powstał z mieszanki języków, którym posługiwali się koloniści i który jest obecnie jednym z oficjalnych języków Aruby. Następnie spędziliśmy kilka godzin na piaszczystej plaży kąpiąc się w krystalicznych i ciepłych wodach Morza Karaibskiego. Wieczorem natomiast z wielka przyjemnością pospacerowaliśmy po stolicy Oranjestad, które nie jest może tak urokliwe jak stolica Curacao, ale ma także widoczne holenderskie wpływy architektoniczne – dodaje.
Rejs miał początek i koniec w porcie Guaira, co pozwoliło na zorganizowanie wycieczki do stolicy Wenezueli Caracas. Okolice miasta to niestety bardzo charakterystyczne dla wielkich metropolii tego kontynentu dzielnice biedy usytuowane na wzgórzach. Caracas to zresztą bardzo rozległa metropolia, pełna kontrastów, z niewielką zabytkową dzielnicą kolonialną. Żegnani przez wielkie bilbordy z prezydentem Wenezueli Hugo Chavezem udali się na lotnisko, skąd pełni wrażeń przez Madryt wrócili do Polski.
Pływający hotel
Cruising, czyli podróżowanie na statkach wycieczkowych to wspaniałe wakacje na morzu, które pozwalają odpocząć, a przy okazji zwiedzić wiele miejsc. Jest to przede wszystkim bardzo wygodny sposób podróżowania. Statek to pływający hotel, który przemieszcza się wraz z nami, a my mamy możliwość podczas krótkiego okresu czasu zobaczyć wiele miejsc oddalonych od siebie. Trasy rejsów są specjalnie dobierane, tak aby umiejętnie łączyć miejsca bogate w zabytki z miejscami wypoczynku. Czyli elementy kulturowe i rekreacyjne. Rejsy to wspaniała forma turystyki, na pewno warta polecenia dla każdego.
Mariusz Skupień