Dzięki zwycięstwu nad Szwecją polska drużyna jedzie na mundial do Kataru. Radość z wygranej została jednak przyćmiona przez oryginalny spektakl jaki tego samego dnia zafundował widzom Czesław Michniewicz, trener polskiej kadry. Najpierw nie zrozumiał pytania dziennikarza więc go skrytykował, a następnie zaczął wypominać sceptycyzm towarzyszący wyborowi go na trenera. Po dziwacznej rozmowie Michniewicza połączono z innym dziennikarzem TVP – Mateuszem Borkiem. Tutaj rozmowa przebiegała już w innej atmosferze. Trener mówił „Mati”, a dziennikarz „Czesiu”. To nie koniec dziwów tej nocy. Nieco później Michniewicz swoje żale już na dobre wylał w „Kanale Sportowym” Krzysztofa Stanowskiego. W mocno w pogardliwy sposób wymieniał dziennikarzy, którzy śmieli zadawać mu trudne pytania lub też krytykować. W domyśle chodziło oczywiście o słynne związki z Ryszardem S. „Fryzjerem”, organizatorem korupcji w piłce, a z którym Michniewicza odbył 711 rozmów telefonicznych. Wyżywając się na innych dziennikarzach do gospodarza zwracał się per „Krzysiu”.

Z jednej strony mieliśmy pokaz frustracji człowieka, który nie rozumie z czym się wiąże sprawowanie funkcji publicznej i korzystanie z publicznych pieniędzy. Z drugiej – już po raz kolejny żenującej postawy niektórych dziennikarzy sportowych zajmujących się piłką nożną. Można powiedzieć, że są dokładnie odbiciem tego co dzieje się w piłce nożnej. Dzisiaj symbolem tego środowiska są „Mati” i „Krzysiu” od „Czesia”. W tym świecie nie ma dylematów etycznych. Dziennikarze fraternizują się, wikłają w dziwne relacje osobiste, finansowe i marketingowe, m.in. z zakładami bukmacherskimi. Kasa wydaje się tak nadrzędną wartością, że nie powstrzymuje nawet od wystąpienia w seksistowskich i prymitywnych spotach reklamujących walki („Mati”).

Przed nami na pewno niezwykle ciekawe widowisko pełne skrajnych emocji, znacznie większych niż przy innych mundialach. Standardowo będziemy liczyć na cud w wykonaniu naszej drużyny, ale reszta to już nowość. Tą nowością mogą być kolejne dziwne występy trenera, no i sam Katar oraz FIFA. Bo choć światowa federacja już od wielu lat jest skorumpowana to powszechna świadomość tego faktu rośnie z roku na rok. Kulisy przyznania organizacji mundialu Katarowi jeszcze bardziej to pokazały. Sporą rolę ma tutaj Giovanni Vincenzo Infantino, szef FIFA. Choć to nie on decydował o wyborze miejsca ponad 10 lat temu, to jednak jest entuzjastą katarskich pieniędzy do tego stopnia, że zamieszkał na stałe w tamtejszym luksusie, zbudowanym na pocie i krwi współczesnych niewolników. Dodatkowym elementem jest postawa FIFA wobec wojny w Ukrainie. Stąd z pewnością ten mundial będzie inny niż wszystkie.

Zamieszanie dotknęło też środowisko tenisowe. Rosyjscy i białoruscy sportowcy grają w turniejach, ale bez barw narodowych i podawania narodowości. Tą sytuację zdecydowali się przerwać dopiero organizatorzy Wimbledonu, najstarszego i najbardziej prestiżowego turnieju na świecie i jednego z czterech zaliczanych do Wielkiego Szlema. Jako pierwsi ogłosili wykluczenie ich z turnieju, co z kolei spotkało się krytyką władz ATP i WTA. Pojawiły się nieoficjalne informacje, że Wimbledon ma być za to ukarany. Sprawa ma być dyskutowana na forum obydwu organizacji.

A skoro jesteśmy w temacie wojny w Ukrainie to wreszcie mamy listę osób i firm objętymi sankcjami. To zakazy wjazdu, zamrożenie zasobów finansowych, uniemożliwienie działań. Wśród 50 pozycji ogłoszonych przez polski rząd są podmioty z siedzibą w Gdańsku. To Suek Polska Sp. z o.o., przy ul. Arkońskiej 6 w Gdańsku. Firma jest importerem węgla z Rosji, laureatem i uczestnikiem wielu rankingów biznesowych. Na liście TOP 100 Pomorza opublikowanej przez Dziennik Bałtycki w 2021 roku znalazła się na wysokim 31 miejscu. Wielokrotnie też znajdowała się wśród laureatów Diamentów Forbesa. Sankcjami objęto też właścicieli firmy - Andrieja i Aleksandrę Mielniczenko.

Kolejny podmiotem jest Eurochem (nawozy), należący do tego samego małżeństwa z siedzibą w Pruszczu Gdańskim.

No i KTK Sp. z o.o., której biuro jest przy ulicy Nowomiejskiej 3, tuż koło Europejskiego Centrum Solidarności. Firma zajmuje się hurtową sprzedażą węgla kamiennego. Jej właścicielem jest Michaił Gucerijew, kumpel Łukaszenki. Na niego dyktator zapisał swoją rezydencję. Warto zapamiętać te nazwy.