Mój pokój w sercu Jerozolimy był z widokiem na złotą Kopułę na Skale. Widziałam ją codziennie, przez okno poprzez suszącą się bieliznę, zbiorniki na wodę, druty i anteny. Spotkanie ze starą Jerozolimą to zderzenie świętości z pospolitością, odległej historii z teraźniejszością oraz religijności z… dewocją.
Na ponad kilometrze kwadratowym, opasanym murami mieści się święte miasto trzech monoteistycznych religii, a także babizmu, bahaizmu i kilku pomniejszych wyznań. Liczne kościoły, synagogi i meczety funkcjonują pomiędzy sklepami, piekarniami i warsztatami. Całość wpisano na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Z pewnością to miasto i jego mieszkańcy zapadają w pamięć.
W świętym mieście
Stara Jerozolima zbudowana jest z kamienia jerozolimskiego, który nadaje miastu jednolitą beżową barwę. Obejmują ją blisko pięć kilometrów murów odbudowanych przez Sulejmana Wspaniałego. Można w nich odnaleźć fragmenty z czasów biblijnych, rzymskich czy wypraw krzyżowych. Za nimi skupia się religijne centrum świata - koncentracja wyobrażeń, historii i tradycji. Dawka jest tak silna, że powoduje czasem u chrześcijan objawy syndromu jerozolimskiego.
Wąskimi uliczkami starego miasta - jak na arabskim suku, przemieszczają się w pośpiechu ortodoksyjni Żydzi zdążający pod Ścianę Płaczu, pątnicy z krzyżami, zmierzający przez Via Dolorosa do Grobu Pańskiego, a wśród nich arabscy kupcy, klienci i turyści. Od świtu muezin śpiewnie nawołuje do modlitwy, w dzień biją dzwony, a o zmierzchu słychać gregoriańskie chóry. Nie ma chyba takiego miejsca na świecie, w którym tak istotne jest wyznanie i gdzie, tak różnorodnie ludzie obok siebie modlą się do swojego Boga.
Uliczki są wąskie, wyłożone kamieniem, wznoszące się stopniami w górę i opadające w dół, a komunikacja jest głównie piesza. Czasem pędzą nimi wózki, napędzane siłą ludzkich mięśni, wypełnione warzywno-owocowym towarem do sklepików, które usytuowane są głównie w arabskiej części miasta. W powietrzu mieszają się czasem aromaty palonej mirry, wschodnich przypraw, smażonych falafeli z komunalnymi odorami starego miasta. Po zmierzchu, kiedy znikają pątnicy i turyści, wąskimi, pustymi i ciemnymi uliczkami wędrują koty, poszukujące resztek ze spożywczych kramów. Jest trochę tak jakby cywilizacja została poza murami miasta.
W uliczkach, zakrytych przed słońcem dachami i płachtami, pomiędzy knajpkami, kramami z dywanami, pamiątkami i dewocjonaliami, mieszają się wyznawcy, których łączy inny, ale w sumie podobny religijny cel – modlitwa w świętym mieście. Tu, niemal każdy dzień jest ważny dla jakiejś religii. Obwiązują zakazy i nakazy, dotyczące stroju i zachowania. Bezpieczeństwa strzegą liczne posterunki wojskowe z ostrą bronią. Palce na spuście karabinów młodych żydowskich żołnierek i żołnierzy potęgują napięcie. Aby dostać się pod Ścianę Płaczu lub na Wzgórze Świątynne trzeba przejść kontrolę, jak na lotnisku.
Bramy do Raju
Zwiedzanie miasta warto rozpocząć wędrówką murami miejskimi, gdzie wytyczono trasy turystyczne, z których można spoglądać na dachy i podwórka w czterech dzielnicach: arabskiej, chrześcijańskiej, ormiańskiej i żydowskiej.
Do miasta prowadzi dziś siedem bram. Ruchliwa jest Brama Jaffy od Zachodu, powstała na ruinach zamku Heroda, piękna i wielka zaś Brama Damasceńska, prowadząca do miasta przez wielki wschodni bazar i w końcu mała – Brama Nowa, wykuta niedawno na potrzeby komunikacji z rozrastającym się wokół miastem. Na Górę Oliwną i Wchód można wyjść z miasta przez Bramę Lwów, nazywaną też Bramą Św. Szczepana, a Brama Gnojna, służąca kiedyś do wywozu nieczystości, prowadzi dziś do żydowskiego kwartału miasta.
Najbardziej tajemnicza jest ósma brama, nazywana Złotą, jedyna która prowadziła wprost na Wzgórze Świątynne i została zamurowana przez władców osmańskich. Przed nią modlili się wcześniej Żydzi, a muzułmanie tam chowali zmarłych. Zgodnie z Biblią, to przez nią powróci Mesjasz w dzień sądu i tu ma dobyć się wedle Koranu sąd Allaha nad światem.
Golgota, czyli czaszka Adama
Z dużym wzruszeniem wstąpiłam do Bazyliki Grobu Świętego z domniemanym miejscem męki, ukrzyżowania, złożenia do grobu i zmartwychwstania Chrystusa. Za jego czasów ten obszar znajdował się poza obrębem miasta i był miejscem egzekucji złoczyńców. Pierwszą, o wiele większą świątynię od obecnej, wybudował w tym miejscu Cesarz Konstantyn w IV wieku. Na przestrzeni wieków wielokrotnie była niszczona i odbudowywana. W jej centralnej części prezbiterium mieści się edykuł z Grobem Pańskim, a nieopodal kilka metrów wyżej skała Golgoty, uważana za miejsce posadowienia krzyża, na którym zmarł Chrystus, a przez Żydów uznawana za grób biblijnego Adama. Dziś Bazylika należy do kilku wyznań. Atmosfera we wnętrzu jest przejawem mieszanki religijności w różnych wymiarze.
Od samego wejścia spotyka się wiernych klęczących przy Kamieniu Namaszczenia, symbolizującego rytuał namaszczenia olejami ciała martwego Chrystusa. Wyznawcy nie tylko całują kamienną płytę, ale polewają ją olejami i pocierają tkaninami.
Nie ma godziny w ciągu dnia, żeby chętni nie stali w kolejce do odwiedzenia Grobu Pańskiego. Wejścia i porządku pilnują głośni arabscy strażnicy. Aby wejść do grobowej groty, czasem trzeba czekać kilka godzin. Podobnie, zawsze są chętni aby wejść na skałę Golgoty, gdzie w kaplicy pod ołtarzem znajduje się otwór w podłodze, przez który można dotknąć miejsca posadowienia krzyża Chrystusa. Reszta kamiennego wierzchołka białej skały, widoczna jest przez szyby umieszczone w posadzce.
W natłoku przejawów religijności, a czasem dewocji trudno mi było wydobyć z tego miasta autentyczność i skupienie. Odnajduję jednak atmosferę kontemplacji w blasku świec wśród mnichów studiujących pismo w skromnej kaplicy nad kopułą krypty św. Heleny. To klasztor etiopski z ascetycznymi eremami i małą kaplicą. Znajduje się na terenie dawnej świątyni Konstantyna, dziś już poza terenem Bazyliki. To jakby miejsce pierwszych chrześcijan…
Kontakt z miastem sprzed wieków odnalazłam też kilka metrów pod powierzchnią dzisiejszych ulic w Krypcie Narodzenia Maryi, czczonej dziś przez prawosławnych. Nieopodal bazyliki św. Anny i sadzawki Betesda pod ziemią znajdują się wykute w skale pomieszczenia antycznej siedziby z bijącym źródłem. Dziś domy Jerozolimy stoją kilka metrów nad dawnym miastem, a tak jak te groty wyglądały domy z czasów Chrystusa.
Mur Zachodni
Kontakt ze starym miastem Wschodu i tradycją można znaleźć też pod Ścianą Płaczu, uznaną za fragment Drugiej Świątyni na górze Moria, gdzie wcześniej przechowywano Arkę Przymierza. W noc szabatu obserwowałam Żydów, dla których to miejsce jest najbardziej święte. Dopiero kolejnego dnia mogłam podejść do wielkich bloków z beżowego kamienia, poukładanych kilkanaście metrów w górę i na podobną głębokość zasypanych w ziemi. Bloki ściany na wysokości człowieka są ciemniejsze i śliskie, wygładzone milionami dotknięć rąk pielgrzymów. Byłam przy ścianie w części, przeznaczonej tylko dla kobiet, a przez szpary w płocie mogłam jedynie zajrzeć do męskiej części. Obserwowałam kiwających się w modlitwie ortodoksyjnych Żydów w błyszczących chałatach, sobolowych kapeluszach i w powiewających na wietrze tałesach. Modlili się, przytulali do ściany, szeptali modlitwy, cierpliwie przywiązali rzemieniami na czole i ręce tefilin, czyli małe, skórzane pudełeczko ze spisanymi fragmentami Tory. Czasem także łączyli się z rodzinami przez… komórki.
Doceniam możliwość dotknięcia skały i zatknięcia osobistych pragnień w szczelinie między blokami. Kiedy zapisanych karteczek jest już za dużo, są zabierane przez rabina i zakopywane na Górze Oliwnej. Podobnie jak żydówki obok mnie, wycofywałam się tyłem z szacunku dla miejsca.
Góra Moria
Przez Most Mughrabiego, kilkanaście metrów nad Ścianą Płaczu niemuzułmanie mogą wejść na Wzgórze Świątynne. Strażnicy zwracają uwagę, aby nie okazywać sobie żadnych gestów bliskości i nie trzymać się za ręce. Nie wchodzą tam jednak Żydzi, aby nie zadeptać stopami świętego świętych. To tu stała najpierw ich Świątynia Salomona, a potem druga Świątynia, których ślady z pewnością kryją się pod ziemią. Nigdy jednak nie prowadzono na tym terenie regularnych prac archeologicznych, na które nie zgadzają się muzułmanie.
Na terenie wzgórza znajduje się ogromny meczet Al-Aksa i złota Kopuła na Skale, która kryje czubek góry Moria. Nie udaje mi się jednak ich zobaczyć. To miejsce sporu palestyńsko-żydowskiego, niedostępne dla niemuzułmanów, a zarazem ofiarowania Bogu syna Izaaka przez Abrahama. Wedle muzułmanów, to stąd Mahomet wstąpił do nieba, a grota znajdująca się pod skałą, nazywaną Studnią Dusz jest dla nich miejscem oczekiwania dusz zmarłych na sąd ostateczny. Pozostało mi tylko oglądanie finezyjnych błękitnych i turkusowych arabesek i kufickich znaków, stanowiących zewnętrzne dekoracje budowli w blasku kopuły.
Pod murami Wzgórza Świątynnego od Wschodu biegnie Dolina Cedronu, uznawana w kręgu religii judeo-chrześcijańskiej za biblijną dolinę Jozafata, gdzie nastąpi Sąd Ostateczny. Stąd zbocze pomiędzy Górą Oliwną, a murami wzgórza pokryte jest grobowcami czekającymi na koniec czasów. Żydzi chowani są tu od blisko trzech tysięcy lat, aby być jak najbliżej, w dniu w którym pojawi się Mesjasz. Ale to wyjątkowe miejsce pochówku jest dostępne tylko dla najbogatszych…