Autor projektów dla włoskiego biura Pininfariny, Alfy Romeo, Ferrari czy logo Fiata. Człowiek sukcesu, artysta, miłośnik kotów. Janusz Kaniewski to ktoś, kogo chce się poznać. Można to zrobić na wystawie Muzeum Miasta Gdyni z cyklu „Polskie Projekty Polscy Projektanci”. W tym roku mija sześć lat od jego śmierci.
Ze zdjęcia uśmiecha się mały blondas. To Januszek w 1975 roku. Nieco większy chłopiec z rodzeństwem. Nastoletni uczeń na lekcji łaciny. Zeszyt od polskiego. Dzienniczek z uwagami: „Janusz b. skutecznie przeszkadza nauczycielowi w prowadzeniu lekcji chemii. 14.04.89”. I pośród tego wszystkiego – rysunki samochodów.
Pierwszy to „Spójnia”, ulubiony pojazd-zabawka z połowy lat 70. Zdjęcie z początku lat 90., Janusz i jego pierwszy garbus – pomarańczowy, wyróżniający się na szarej polskiej ulicy. Towarzyszy im duży kudłacz, pies Boni. Dalej żaglówki. Rysunki, makiety. Listy, rzeczy do zrobienia, przemyślenia, wszystko w formie rysunków z opisami.
Z wystawy „Kaniewski” wyłania się kilka warstw twórcy. Ambitny projektant, który przebił się do trudnej branży, zawadiaka, przyjaciel, brat, syn, mąż, a wreszcie błyskotliwy futurolog i rysownik z poczuciem humoru.
Włoska kariera
To wszystko brzmi jak bajka. Są lata 90., Polska bardzo chce być wreszcie częścią zachodniego świata, a Janusz chce w nim odnieść sukces. Dostaje się na prestiżową uczelnię Istituto Europeo di Design w Turynie. Na studiach wysyła kartki do rodziców: „Kochani, prowadzę prawdziwe studenckie życie, nie mam trochę mieszkania, bardzo nie mam pieniędzy, ale uczę się języka. Z pracą jest ciężko, mam kolegów Japończyka i Meksykanina”. Albo do siostry: „Kanieska (sic!), mam dwa kotki, mam nowe mieszkanie, mam mało czasu, mam mało kasy, mam z okna widok na podwórko, mam czterech kumpli Japończyków, mam pięć litrów wina w zapasie. A ty od dwóch lat do mnie nie zadzwoniłaś. 0039 (...)”.
Swoją pracę dyplomową tytułuje „Koń przyszłości”. O przyszłości będzie myślał nieraz. Pólo co wchodzi do ekskluzywnego świata dizajnu samochodowego. Zaczyna pracować dla włoskiej Pininfariny, biura projektowego odpowiadającego za wygląd takich marek jak Ferrari, Jaguar czy Lancia. W swoich projektach odpowiada głównie za „twarz” samochodu – jego przód, w tym wygląd reflektorów. I tak Alfa Romeo Mito ma „twarz” kota. Na wystawie wisi rysunek głowy zwierzęcia, kociego oka, potem reflektora samochodu z charakterystycznym skośnym spojrzeniem. Dwa białe koty Kaniewskiego nazywają się Dolce i Gabanna. Widać je na wielu jego pracach.
Staje się „tym Polakiem, który zaprojektował logo firmy Fiat”. Przychodzą nagrody, uznanie, rozgłos. Zakłada w Polsce własne biuro projekowe. Przez czterdzieści jeden lat życia osiąga to, o czym wielu może tylko pomarzyć.
But z włosem, kufel piwa i książeczka o kotku
Na ulicy Grunwaldzkiej, na wysokości Uniwersytetu Gdańskiego, znajduje się stacja Orlen. W 2012 roku zdobyła tytuł „Stacji roku”. Autorem jej koncepcji jest Janusz Kaniewski. Projektuje też przedmioty codziennego użytku. Na przykład szklankę piwa „Żywiec”, sklepowy czytnik cen czy bankomat, dla którego znajduje inspirację w „kangurku, zwierzątku z torbą pełną dobrych rzeczy”.
Buty z ludzkimi włosami, pod którymi z powodzeniem podpisałby się Marcel Duchamp, to projekty firmy Kaniewski Haute Design. Tworzy je obok wielkich komercyjnych zleceń. Ale zaprojektowane na targi Slow Food w Turynie buty z pomarańczowej skórki są już czymś więcej niż artystyczną zgrywą. Za absurdalnym pomysłem kryje się refleksja nad sprawami ostatecznymi. – Założeniem projektu było zobaczyć, jak umierają pierwsze, a więc zaprojektować obuwie, które przetrwają krócej niż jego właściciel – tłumaczy Anna Śliwa, kuratorka wystawy.
Migawkowe przemyślenia Kaniewski uwiecznia też na humorystycznych rysunkach. Pop w szpitalnym łóżku. Podpis: „Popie łóżko”. Siedzący nad papierami sędzia i wysypujący się z progu tłum skazańców: „Kar nawał”. Paragon oprawiony w ramki, zawieszony na ścianie galerii sztuki: „Pani Zosia wystawiła rachunek”. Do tego jeszcze tworzy małe książeczki, na przykład o jego ukochanych kotach. Wydaje się, że autor tego wszystkiego nigdy się nie nudzi, że każdy stan umysłu przekuwa w działanie.
Przyszłość
W 2014 roku, na rok przed śmiercią, w wywiadzie dla RMF Classic Kaniewski mówi, że co trzydzieści lat światem wstrząsają zmiany, a teraz wchodzimy w kolejną fazę. Będziemy mniej podróżować, więcej pracować zdalnie. W 2020 roku jego słowa okażą się profetyczne. W swoich wypowiedziach jest mimo wszystko optymistą. Bo najlepszym sposobem na przewidywanie przyszłości jest jej tworzenie. „Przewagą nad ludźmi przyszłości – robotami – jest kreatywność.” W swoich wywiadach i wykładach przekonuje, że nie zdajemy sobie sprawy, jak wielki wpływ na przyszłość mamy my sami. Ma na myśli nie tylko projektantów, ale zwykłych ludzi, którzy codziennymi wyborami naznaczają kierunek zmian. – Był charyzmatycznym mówcą, świetnym PR-owcem i doskonałym rysownikiem – podsumowuje Anna Śliwa.
Interesuje go miasto: „Większy będzie patriotyzm podwórkowy niż miejski. Dla mnie to jest ciekawe, patriotyzm przyszłości.” W 2011 roku na zlecenie Prezydenta Miasta Gdyni Wojciecha Szczurka Kaniewski sporządza raport o estetyce miasta. Punktuje w nim dobre i złe kierunki, w jakich idzie gdyńska przestrzeń publiczna.
Mówi o transporcie publicznym. „Urbanistyka będzie tematem przyszłości. Co po samochodzie?”. Jednym z jego ostatnich projektów jest nie samochód, a tramwaj. A dokładnie – projekt tramwaju Moderus Gamma dla firmy Modertrans. Pojazdy jeżdżą dziś po poznańskich ulicach. Gdynia też skorzystała na myśli Kaniewskiego. Zniknął chaos reklamowy w centrum, miasto utrzymuje spójną estetykę.