Czasomierz
powinien być rozpoznawalny
Czasomierz
powinien być rozpoznawalny
Zegarki jego projektu nosili w filmach m.in. Brad Pitt , Jamie Foxx, Matt Damon, Jude Law, czy Bradley Cooper. Potrafi zaprojektować czasomierz w kilka godzin, ale i… przez 10 lat. Tyle czasu zajęło mu tworzenie Portuguese Sidérale Scafusia, wyposażonego w mapę nieboskłonu, czas gwiazdowy, tourbillon oraz wieczny kalendarz. Inspiracje znajduje na całym świecie. Gdy tworzył linię Aquatimer zasięgał rad u Francine Cousteau, wdowy po Jacques'u-Yves’ie Cousteau. Dzięki temu kawałek drewna z legendarnego statku Calypso wstawiono do specjalnej wersji czasomierza. Gerd Plange, designer ze szwajcarskiej IWC, a ostatnio związany także z gdańską manufakturą Geroy opowiada o najnowszych trendach w czasomierzach.
Jakie zadanie spełnia projektant?
Rolą projektanta jest nadawanie martwej materii duszy. Ponieważ jakość wielu dostępnych obecnie na rynku produktów jest na mniej więcej tym samym poziomie, więc dla wytwórcy ważne jest, aby jego artykuły zdecydowanie odróżniały się od innych. Z towarami jest podobnie jak z ludźmi: w pamięci pozostaje ich niezwykły charakter. Jeżeli wprowadzany na rynek artykuł ma odnieść sukces, musi rozbudzać wyobraźnię i wywoływać emocje. Czasomierz powinien być rozpoznawalny. Znanym przykładem jest szwajcarski zegar dworcowy, który jest prosty, a mimo to tak charakterystyczny, że znany jest w całym świecie.
W jaki sposób zaczęła się pana przygoda z projektowaniem zegarków?
W czasie studiów oraz po ich ukończeniu zbierałem doświadczenia w projektowaniu w różnych pracowniach. Pewnego dnia zatelefonowano do mnie – na polecenie znajomego – z pewnej manufaktury zegarków w północnej Szwajcarii i zaproszono na spotkanie. Na zadane mi podczas rozmowy pytanie, czy już zaprojektowałem jakiś zegarek, odpowiedziałem: „Nie, ale wiele patelni.” „Jakby nie było coś okrągłego.” – zażartował dyrektor personalny i wręczył mi do podpisu umowę o pracę. Od niemal dwudziestu lat pracuję jako designer w firmie IWC Schaffhausen. Zaprojektowałem ponad sto modeli zegarków naręcznych. Od kilku miesięcy tworzę również zegary ścienne dla polskiej marki Geroy Clocks.
Czy doświadczenie w projektowaniu zegarków przydaje się w tworzeniu czasomierzy do wnętrz?
Potraktowałem to jak wyzwanie, ponieważ moim zdaniem jest to niestety smutny rozdział współczesnego wzornictwa. Czy kiedykolwiek słyszeliśmy, by ktoś zbierał nowoczesne zegary ścienne? Prawdopodobnie nie znajdziemy nikogo takiego na świecie, choć znamy kolekcjonerów zegarków naręcznych. Dzieje się tak, ponieważ większość produkowanych obecnie egzemplarzy ma nudny design lub kiczowaty wygląd. Takie zegary niewiele mówią o stylu życia właścicieli domu. Są nieme, nie mają nic do powiedzenia poza tym, jaka jest w danej chwili godzina. Inaczej jest w przypadku zegarków naręcznych, którym nie sposób odmówić stylu. Chcąc zaproponować rynkowi czasomierzy ściennych nowy impuls, należy nadać im więcej charakteru. Stworzenie interesującego zegara do wnętrz, który jest nie tylko piękny, ale także opowiada historię, to ciekawe zadanie, którego podjąłem się z radością.
Jakie trendy kształtują obecnie wygląd zegarków naręcznych?
Można zauważyć, że rynek zegarków dzieli się na dwa obszary. Pierwszy zajmują smartwatche, których sprzedaż ciągle rośnie. Zegarki tej kategorii są niedrogie, posiadają wiele funkcji. Jednak już po upływie krótkiego czasu przegania je pod względem technicznym kolejna generacja. Producenci tej grupy tworzą już obudowy zegarków z materiałów wysokiej jakości, zastępując nimi plastikowy look z poprzednich lat. Udanym designem przekonuje szczególnie Apple. Drugi obszar zajmuje szeroka oferta czasomierzy mechanicznych wysokiej jakości. Takie zegarki są co prawda o wiele droższe, a zdaniem niektórych – w epoce powszechności zegarków kwarcowych – anachroniczne, jednak stanowią pełne elegancji wspomnienie czasów minionych. W tej lidze jeszcze kilka lat temu poszukiwane były pokaźne średnice cyferblatów. Obecnie rosnącą popularnością cieszą się mniejsze formaty. W zegarkach sportowych pojawiają się nietypowe do tej pory dla tych modeli materiały: brąz, tytan i ceramika. Jeśli chodzi o kolory tarcz, to w ostatnim czasie dobrze sprzedają się granat i zieleń.
Jakich trendów możemy spodziewać się wkrótce?
W przyszłości prawdopodobnie niemal całkowicie zniknie z rynku sektor zegarków o średnich cenach. Nadal będą dostępne czasomierze do pięciuset euro oraz ekskluzywne egzemplarze o cenach przekraczających kwotę pięciu tysięcy euro. Na rynku przetrwają najprawdopodobniej tylko masa oraz klasa. Zaawansowane technologicznie materiały nadadzą zegarkom premium zupełnie nowy wygląd. Można przypuszczać, że popularność zyska tytan i ceramika. Nie spadnie popyt na klasyczne modele z kopertą ze szlachetnych metali. Znane marki zwrócą się ku historii, a na rynku pojawią się reedycje ikonicznych modeli z przeszłości.
Powrót do dawnych modeli to bardzo ciekawa tendencja. Czy to wynik nostalgii czy marketingowej kalkulacji?
Każdy słynny w świecie producent zegarków w swojej historii wprowadził na rynek jeden lub dwa legendarne modele, dzięki którym klienci identyfikują daną markę. Słysząc o Omedze, mamy przed oczami model Seamaster. Czytając o Cartierze, myślimy o wzorach Tank lub Santos-Dumont. Próby wprowadzania w ostatnim czasie do sprzedaży całkiem nowych modeli – oprócz wielu wariacji oferowanych od lat ikon – zakończyły się niemal bez wyjątku niepowodzeniem. To wyjaśnia, dlaczego znani producenci unikają formalnych innowacji jak diabeł święconej wody. Rolex, archetyp luksusowego zegarka, za trzydzieści lat będzie prawdopodobnie wyglądał tak samo jak ten zaprojektowany w 1960 roku.
Jak wygląda proces tworzenia czasomierzy?
Projektowanie zaczyna się - tak jak w przypadku innych produktów - od briefingu. Designer dowiaduje się, jaki mechanizm zegarowy będzie stanowił podstawę projektu. Oprócz danych technicznych, takich jak średnica, materiał obudowy itp. otrzymuje informacje na temat pożądanego stylu przyszłego modelu. Ze stworzonych następnie na komputerze dwu- i trójmiarowych projektów gremium decyzyjne producenta wybiera najlepsze. Na ich bazie powstają prototypy, z których następnie wykluwa się model seryjny. Tworzenie zegarka trwa od trzech miesięcy do roku. Długość tego procesu zależy nie tylko od złożoności projektu, ale także od struktury organizacji firmy. W tym czasie designer konsultuje się z konstruktorami, pracownikami działu zakupów i menedżerami produktu producenta czasomierza.
Czy w pana karierze zdarzyły się projekty, których czas realizacji wymknął się regule?
O tak, od zasad są odstępstwa. Zdarzyło się, że gotowy projekt powstał w ciągu jednego popołudnia. Zegarek, który stworzyłem w tak krótkim czasie, jest od piętnastu lat w ofercie firmy IWC i ciągle świetnie się sprzedaje. Pamiętam, że podczas projektowania nie musiałem iść na żadne kompromisy. Pracę ułatwiła też panująca w tamtych czasach w firmie mniejsza niż obecnie hierarchiczność. Nad pewnym projektem pracowałem jednak aż dziesięć lat. Było to spowodowane wielokrotnie zmieniającymi się założeniami technicznymi. Zegarek Portuguese Sidérale Scafusia, bo o nim mówię, wyposażony jest w mapę nieboskłonu prezentującą gwiaździste niebo w miejscu zamieszkania właściciela, wskazuje czas gwiazdowy, posiada także tourbillon oraz wieczny kalendarz. Pracował nad nim zespół złożony z inżynierów, menadżera produktu i profesora fizyki teoretycznej. Moim zadaniem było nadanie temu niezwykle skomplikowanemu mechanizmowi odpowiedniej formy, współgrającej ze stylem IWC.
Domyślam się, że ten zegarek jest produktem wyjątkowo ekskluzywnym.
Zgadza się. Rocznie można wyprodukować maksymalnie pięć jego egzemplarzy. Zegarek kosztuje siedemset pięćdziesiąt tysięcy franków. Wykonywany jest jedynie na zamówienie, a jego produkcja trwa rok. Premiera prasowa miała miejsce w 2011 r. w Chile na pustyni Atakama. Dziennikarze mediów branżowych po raz pierwszy zobaczyli zegarek na konferencji zorganizowanej na terenie Europejskiego Obserwatorium Południowego – na wysokości dwóch tysięcy sześciuset metrów nad poziomem morza. Dodam, że goście premiery nocowali w położonym na Wzgórzu Paranal hotelu ESO, znanym z bondowskiego filmu „Quantum of Solace”.
Gdzie znajduje pan inspiracje?
Projektując zegary i zegarki, warto szukać źródeł inspiracji w przeszłości oraz przyszłości. Książki o dawnych czasomierzach, historia sztuki oraz wzornictwo i grafika minionych epok to niezwykle żyzne pola. Inspirują mnie reklamy starych samochodów, samolotów i maszyn. To fascynujące tropy z przeszłości. Jeżeli zaś chodzi o inspiracje dotyczące przyszłości, to z zainteresowaniem badam raporty na temat najnowszych materiałów i tworzyw, poznaję nowe trendy kolorystyczne. Impuls inspiracji może objawić się jednak w wielu miejscach i sytuacjach.
W jakich ciekawych okolicznościach objawił się ów impuls u pana?
Podam kilka przykładów. Podczas projektowania nowej generacji zegarków lotniczych bardzo długo pracowałem nad typografią. Styl cyfr, który mnie zachwycił, znalazłem w muzeum samolotów w Dübendorf w Szwajcarii – w kokpicie brytyjskiego odrzutowego myśliwca De Havilland Vampire. Szukając inspiracji do klasycznej serii zegarów ściennych marki Geroy, zwróciłem się w stronę mojej pasji, jaką jest dawna motoryzacja. Przeglądałem zdjęcia, zrobione przeze mnie podczas różnych zlotów oldtimerów i wizyt w muzeach. Wpadły mi w oko eleganckie wnętrza aut późnych lat czterdziestych dwudziestego wieku. Projektując zegary, stworzyłem takie zestawienia kolorystyczne i cyfry w stylu Art déco, które nawiązują do wyglądu wskaźników w kokpitach dawnych packardów, cadillaców i tuckerów. Kiedy w Gdańsku zwiedzałem Sołdka, moją uwagę zwrócił piękny zegar na pokładzie tego zabytkowego statku. Stał się on inspiracją do nowej linii morskich zegarów ściennych, która już wkrótce pojawi się na rynku.
Fascynują pana ornamenty. Widać to w ostatnich projektach zegarów ściennych.
Ornamentami zainteresowałem się podczas pracy nad pewnym zegarkiem naręcznym dla świata arabskiego. Ponieważ Koran zalecał, aby unikać wiernych naturze odwzorowań, więc w krajach muzułmańskich rozwinęła się szczególna estetyka dekorowania. Owe fantazyjne wzory tak mnie zafascynowały, że postanowiłem bliżej im się przyjrzeć. Potem przyszło zainteresowanie ornamentami z innych kręgów kulturowych oraz z różnych epok. Zainspirowały mnie one na tyle, że postanowiłem zaprojektować linię zegarów ściennych, łączących uwspółcześnioną interpretację owych niezwykłych wzorów ze stalą i szlachetnym drewnem.
Z jakich projektów jest pan szczególnie dumny?
Jeśli chodzi o zegarki, to jestem dumny z tych, które osobiście mi się podobają – na przykład z pewnego chronografu IWC, który przed laty zaprojektowałem dla firmy Barozzi z Mediolanu. Podczas jego tworzenia nie byłem zmuszony do podejmowania jakichkolwiek kompromisów. Dziś jest on poszukiwanym przez kolekcjonerów przedmiotem. Z sentymentem i dumą wspominam projekt kolorystyki zewnętrznej pewnego samolotu. Mój pracodawca jest od wielu lat sponsorem zabytkowego samolotu Junkers Ju 52, wchodzącego w skład zasobów szwajcarskich sił powietrznych. Zależało mi na tym, by z nieszczególnie ładnego ptaka uczynić ucztę dla oka każdego entuzjasty lotnictwa. Nowy wygląd maszyny spotkał się z wyjątkowo pozytywnym oddźwiękiem, z czego jestem bardzo dumny.
W dotychczasowej karierze designera znalazł się pan pewnie w interesujących sytuacjach.
Pracując dla IWC, miałem zaszczyt spotkać wielu ciekawych ludzi. Wśród tych osobowości byli znani aktorzy i sportowcy. Niektórzy z nich byli ambasadorami marki. Kiedy zaczynałem pracę, poznałem w Monako człowieka, który wywarł na mnie ogromne wrażenie. Był nim słynny projektant zegarków Gérald Genta. Ten zmarły dziewięć lat temu designer zdobył sławę jako twórca legendarnych modeli. Do zaprojektowanych przez niego zegarków należą między innymi: Royal Oak manufaktury Audemars Piguet, Nautilus marki Patek Philippe oraz Ingenieur firmy IWC. Genta był nie tylko niezwykle kreatywnym geniuszem, ale także wyjątkowo szarmanckim i pełnym humoru człowiekiem.
Nie jest tajemnicą, że wiele zaprojektowanych przez pana zegarków pojawiło się w znanych filmach – na przegubach słynnych aktorów.
Tak, z radością oglądałem swoje realizacje w kinie. Zegarki mojego projektu nosili między innymi: Brad Pitt w filmie „Pan i Pani Smith”, Jamie Foxx w „Miami Vice”, Matt Damon w „Ocean's Thirteen”. Pojawiły się one również na przegubie Jude’a Lawa w „Agentce”, i Bradleya Coopera w obrazie „Witamy na Hawajach”. Ostatnio zaprojektowany przeze mnie zegarek nosił Rowan Atkinson w komedii „Johnny English: Nokaut”. Na marginesie: ten wspaniały aktor jest koneserem zegarków i wielkim miłośnikiem tych z logiem IWC.
Jakie ciekawe historie, związane z pana projektami, zapadły panu w pamięć?
Opowiem o dwóch szczególnych sytuacjach. Podczas pracy nad projektem linii zegarków Aquatimer zasięgałem rad u Francine Cousteau, wdowy po Jacques'u-Yves’ie Cousteau. W wyniku naszych rozmów kawałek drewna z legendarnego statku Calypso wstawiono do specjalnej wersji czasomierza. Tę historię wspominam z sentymentem. Wiele razy proszono mnie o narysowanie portretu osoby, której potem dawano zegarek w prezencie. Dodam, że podobiznę obdarowanego umieszcza się na jego spodzie. Do tych osób należała między innymi Ursula Andress, pierwsza dziewczyna Jamesa Bonda. Opowiadano mi potem, że aktorka bardzo ucieszyła się z zegarka.
Zegarki pana projektu pojawiły się na przegubach piłkarzy reprezentacji Niemiec.
Tak, wielokrotnie miałem zaszczyt tworzyć zegarki dla tego zespołu. W 2012 roku członkowie narodowej reprezentacji Niemiec w piłce nożnej wybierali faworyta z wielu przedstawionych modeli. Otrzymałem potem jeden z projektów z podpisami wszystkich piłkarzy i uwagą: „Chcemy ten zegarek... i tytuł!”.
Co jest największą nagrodą dla projektanta zegarków – oprócz wyróżnień w konkursach i wygranych w plebiscytach?
Najpiękniejszym doświadczeniem dla designera zegarków jest udana prezentacja jego projektów na targach – na przykład w Genewie. Radość przynosi także widok swoich „dzieci” w witrynach sklepów przy reprezentacyjnych ulicach dużych miast. Te chwile sprawiają, że zapomina się o pracy, wysiłku i zwątpieniach, jakie pojawiają się podczas projektowania.
Jakie są pana plany na przyszłość?
Projektant na zawsze pozostaje projektantem – przez całe życie. Jestem przekonany, że na polu zegarków będę miał jeszcze sporo do zrobienia. Jeżeli zaś chodzi o czasomierze do wnętrz, to obejmując patronat nad projektem stworzonym przez moich gdańskich przyjaciół, potraktowałem to jako szczególne wyzwanie. Poza tym w najbliższej przyszłości chciałbym jeszcze intensywniej niż do tej pory poświęcić się szkoleniu przyszłych designerów. Edukowanie młodego pokolenia projektantów przynosi mi wiele satysfakcji.