625 konny bolid nie zbiera się i nie rozpędza, lecz wyskakuje jak rollercoaster. To nie koniec niespodzianek. Funkcja Launch Control podwyższa moc do 680 KM, a moment obrotowy do 850 Nm. Wtedy możemy już poczuć się niczym startujący z lotniskowca myśliwiec. Oto w pełni elektryczne Porsche Taycan Turbo.
Każdy kto prowadził sportowe auto wie jakie uczucie towarzyszy szybkiemu startowi. Intensywnie wciskamy pedał gazu jednocześnie puszczając sprzęgło i auto rycząc zrywa się do biegu. W przypadku automatów wystarczy mocne depnięcie gazu. O osiągach decyduje moc silnika, odpowiedni moment obrotowy i masa pojazdu. Nie ważne czy to diesel czy benzyna.
W Porsche Taycan Turbo ten rytuał wygląda identycznie, ale doznania już nie. Najpierw dźwięk, trudno go zdefiniować, to coś pomiędzy Pendolino, a myśliwcem US Navy. No i uczucie startu. Jest tak niesamowite, że aż uzależniające. Niby takie samo jak w równorzędnym benzynowcu, ale jednak zupełnie inne. 625 konny Taycan nie zbiera się i nie rozpędza, lecz wyskakuje jak rollercoaster. To nie koniec niespodzianek. Funkcja Launch Control zmienia moc na 680 KM i moment obrotowy na 850 Nm. Funkcję uruchamia się przy jednoczesnym wciśnięciu do deski pedału gazu i hamulca. Wtedy naprawdę możemy już poczuć się zupełnie jak pilot myśliwca F/A 18 Super Hornet startujący z atomowego lotniskowca „Nimitz”. Dla startów w Taycanie naprawdę można stracić głowę. Producent podaje, że do setki rozpędza się w 3,2 s., 160 km osiąga w 6,9 s., a 200 km/h w 10,6 s. Prędkość maksymalna to 260 km/h.
Wyciszony kokpit
Taycan to pierwszy produkowany seryjnie samochód elektryczny Porsche. Jego pierwowzorem był model koncepcyjny Mission E pokazany po raz pierwszy w 2015 roku na Frankfurt Motor Show. Ostatecznie wersją produkcyjną modelu niemiecki koncern pokazał w 2019 roku, by w 2020 roku wprowadzić go do sprzedaży.
W tym modelu nie tylko osiągi są wyjątkowe, ale także właściwości jezdne. Taycan dosłownie klei się do drogi, m.in. dzięki nisko umieszczonemu środkowi ciężkości i skrętnej tylnym kołom. Do wybory mamy 3 stopnie twardości zawieszenia. Mimo sportowej destynacji i niskiego zawieszenia podczas jazdy po trójmiejskich ulicach na których nie brakuje dziur czy też tzw. „hopków” nie czuć dyskomfortu charakterystycznego dla wielu sportowych aut.
Wnętrze Taycana przypomina kokpit samolotu. Wszystko jest regulowane elektrycznie. Nie ma ani jednego elementu, który można ręcznie przesunąć. Nawet wywiewki powietrza sterowane są komputerowo. Do dyspozycji mamy dwa główne wskaźniki: 16,8 calowy zakrzywiony ekran, który oferuje do pięciu różnych widoków oraz środkową konsolę dotykową. Termoizolacyjne szyby dźwiękochłonne są za dopłatą, ale efekt wyciszenia jest mocno odczuwalny. I znów trudno uniknąć porównań z samolotem. Przednie fotele mają aż 14 regulacji. Wnętrze wykończone jest gładką skórą. Podobnie sportowa kierownica. Nad głową dach panoramiczny.
Ładowanie w 5 minut
Taycan to auto na wskroś miejskie i przeznaczone raczej na krótkie dystanse. Idealne dla dwóch osób, niemniej – dzięki zamontowanym z tyłu siedzeniom mogą nim podróżować również cztery osoby. Z racji wielkości przestrzeni komfortu jazdy z tyłu nie można porównywać chociażby z Panamerą, ale przecież komu przyjdzie do głowy skupiać się na komforcie pilotów myśliwców US Navy.
Zasięg Taycana w cyklu mieszanym wynosi od 381 do 450 km w zależności od trybu jazdy. Takie wartości podaje producent. Ogromny postęp dokonał się z kolei w technice ładowania baterii. By pojeździć nie trzeba już podłączać auta na całą noc. Jak podaje Porsche – czas ładowania prądem stałym o mocy 50kW (od 5 do 80%) wynosi 93 minuty, a by uzyskać zasięg 100 km wystarczy tylko 28 minut. Z kolei czas ładowania prądem stałym przy maksymalnej mocy ładowania celem uzyskania zasięgu 100 km ty tylko 5 minut!
para_opinia_teaser
para_opinia_img
para_opinia_name
Porsche Taycan Turbo