Ludzie przyjeżdzają tu, by nie tylko uprawiać kitesurfing. To osobna subkultura, która żyje rytmem natury - nikt nie przejmuje się tutaj makijażem, fryzurą czy ubiorem. Są korki, luksusów nie ma, pogoda często kapryśna, a tym razem wyjątkowo jeszcze pandemiczne obostrzenia. Ale i tak wszyscy są zadowoleni. Witajcie na półwyspie!
Bartek już od 8 rano jest na nogach. Za nim tylko 3 godziny snu. Dzień wcześniej nie mógł ominąć koncertu jazzowego na Chałupach 6, a potem było ognisko u przyjaciół w sąsiednim Albatrosie. Nocne rozmowy z widokiem na zatokę przeciągnęły się. Krótki sen nie zraża go jednak – na dzisiaj prognozy pokazały „warun” – ma wiać około 15 węzłów – doskonałe warunki na kajta. W sam raz na średniej wielkości latawiec. Takiej okazji się nie pomija. Mocna kawa, jajecznica, a potem ubieranie pianki i żmudne rozkładanie latawca. Ten obrazek był normą w niemal każdym poprzednim sezonie. Dzisiaj sytuacja wygląda nieco inaczej. Z racji epidemii niemal wszystkie kempingi wprowadziły różne restrykcje. Jest reżim sanitarny w toaletach i strefie pryszniców, ograniczona liczba osób w kempingach, nie ma koncertów, wszytko jest na bieżąco dezynfekowane, a płatności odbywają się wyłącznie bezgotówkowo. Jak wolna od ograniczeń społeczność radzi sobie w takich okolicznościach?
- Wprowadziliśmy wymagane restrykcje dotyczące użytkowania biura naszej szkoły, sprzętu oraz samego szkolenia. W pomieszczeniach używanych przez klientów są środki dezynfekujące i rękawiczki, tak samo w przebieralni. Jest ograniczona liczba osób, które mogą przebywać na terenie szkoły, a wszystkie niezbędne informacje są podane w kilku miejscach przed wejściem do naszej strefy - tłumaczy Kasia Lange, właścicielka szkółki kitesurfingowej KiteCrew na kempingu Chałupy 6. - Dezynfekujemy sprzęt, którego używamy, dezynfekujemy też wszystkie powierzchnie, które są użytkowane przez naszych klientów. Zapisy prowadzimy online lub telefonicznie. Kursy kitesurfingu odbywają się na zewnątrz, w przestrzeni plażowej, a szkolenia z zalecaną odległością 2m. Kontakt fizyczny nawiązywany jest tylko w niezbędnych okolicznościach. Stopniowo wracamy do życia. Oczywiście nie na takich obrotach, jak w sezonie, niemniej jesteśmy już w stanie wykonywać szkolenia i mamy nadzieję, że obostrzenia powoli zaczną się zmieniać na lepsze, bo czeka na nas ciekawy sezon. Wszyscy tu jesteśmy surferami i wszelkie ograniczenia, w tym izolacja, nie są w naszej naturze. Ale lepszy rydz niż nic!
WIELKA SZKÓŁKA
Patrząc z perspektywy czysto sportowej, na półwyspie panuje „warun” doskonały. „Piaszczysta kosa”, czyli Półwysep Helski to dla wielu raj na ziemi. Nie ma wątpliwości, że jest to największa baza sportów wodnych w Polsce, a jednocześnie jedno z najlepszych takich miejsc w Europie.
-Półwysep wciąż niezmiennie jest prawdziwą mekką szkoleniową w Polsce i myślę, że na skalę międzynarodową również - tłumaczy Dariusz Ziomek, właściciel szkółki Wake.pl. - Specyficzne, doskonałe warunki rozległej, bezpiecznej płycizny i często wiejący wiatr sprawiają, że wciąż ciągną tu rzesze tych, którzy naprawdę chcą się nauczyć kitesurfingu. Na windsurfingu uczą się już głównie małe dzieci, zaczynające przygodę ze sportami wodnymi. W prawdziwie wietrzne dni dominuje jednak kitesurfing oraz… surfing! - podkreśla.
Na półwyspie jest aż 12 kempingów i kilkadziesiąt szkółek. Sezon zaczyna się w zasadzie od kwietnia i trwa do października, jednak ci najzagorzalsi pływają również zimą. Niektórzy uważają to miejsce za narodowy spot, i chyba tak rzeczywiście jest. Od 14 lat nieprzerwanie odbywają się tu zawody Pucharu Polski w Kiteboardingu. Organizowane są też festiwale surferskie, czy dedykowane campy. Pierwszy latawiec pojawił się na Chałupach 3 prawie 20 lat temu, dzisiaj w każdy wietrzny dzień na horyzoncie widać setki kolorowych kite’ów.
- Płaska płytka woda daje komfort i bezpieczeństwo, stale rozwijające się kempingi, coraz lepsze zaplecze gastronomiczne podnosi komfort pobytu nawet w dni bezwietrzne i deszczowe. Aktualnie w systemie PZKite mamy zarejestrowanych przeszło 60 szkół z czego większość to szkółki znajdujące się na Półwyspie Helskim. Funkcjonują zarówno duże szkoły zatrudniające po kilkunastu instruktorów, jak i te mniejsze, tzw. bagażnikowe - komentuje Igor Czernik, prezes PZKite. - Co więcej, miejsce to staje się mega multisportowym spotem. Jeszcze kilka lat temu nikt by nie pomyślał, że na Bałtyku można uprawiać surfing. Okazało się, że niektórzy surferzy wpadają do nas nawet z odległych regionów Zachodniopomorskiego, podobno mamy tu najlepsze fale. Ostatnio zauważyłem, że na naszym spocie przy wejściu nr 10 pojawiły się kajaki morskie. Jest to duże wyzwanie również dla gmin, które powinny wspierać rozwój sportów wodnych, a nie tylko koncentrować się na szarym „Kowalskim” z parawanem w ręku.
MAGIA LAT 90
Nie byłoby jednak szkółek, zawodów i pielgrzymek miłośników kajta, gdyby nie wyjątkowa atmosfera miejsca. Ta towarzyszyła półwyspowi już w PRL-u. To przecież właśnie Chałupy - jak śpiewał Zbigniew Wodecki - były „Polish Barbados i Galapagos”, z których wykluła się późniejsza mekka surferów.
- Po raz pierwszy przyjechałem na półwysep jako kilkulatek. Tata pływał już wtedy na windsurfingu, a my jako dzieciaki powoli przesiąkaliśmy jego pasją - opowiada Adam Strybe, który na półwysep zaczął przyjeżdżać w latach 90. - Wakacje spędzaliśmy na Kaperze. Atmosfera na kempingach była zdecydowanie inna niż teraz, bardziej rodzinna. Spaliśmy w namiotach albo przyczepach całymi rodzinami. Byli dziadkowie, ciocie, wujkowie, rodzice, kuzyni, a wszyscy wcześniej nieznani, szybko stawali się przyjaciółmi. Czas upływał powoli, graliśmy w karty, w piłkę nożną, tata ze znajomymi pływał na windsurfingu, wieczorami śpiewaliśmy i paliliśmy ogniska. Pierwsza cywilizacja zaczynała się we Władysławowie, tutaj w deszczowe dni chodziliśmy wypożyczać kasety VHS i dzwonić z budki telefonicznej. Droga na półwysep też była zupełnie inna, nie było ścieżek rowerowych, za to spacerowało się lasem. Półwysep ma w sobie coś niezwykłego, spędziłem tu ponad 25 sezonów i nie wyobrażam sobie choć raz w roku się tu nie pojawić - wspomina.
Dzisiaj od samego wjazdu do Władysławowa w stronę Helu wiedzie morze białych przyczep kempingowych. To ciągnąca się kilometrami strefa nieskrępowanej wolności, tolerancji i różnorodności. Spotkamy tu zarówno studentów, jak i celebrytów, na wodzie amatorów i zawodowców, na kempingach działają szkółki dla dorosłych, ale znajdziemy też obozy dla dzieci. Półwysep to pełen wachlarz możliwości i przede wszystkim życie poza konwenansami, który niekiedy staje się też drugim domem.
- Sprowadziłem się tu 3 lata temu, gdy przypadkiem koleżanka poznana na plaży dnia poprzedniego, pokazała mi nazajutrz kemping, na którym ma przyczepę. Jakie było moje zdziwienie, gdy przeszedłem przez furtkę na ulicy Kaperskiej 25, a moim oczom ukazało się miejsce, które mijałem dziesiątki razy, a nigdy nie wiedziałem o jego istnieniu - mówi Jakub Karykowski. - Wszedłem do tajemniczego ogrodu i od razu poczułem, że moje wewnętrzne ja zawsze chciało tu być. Nie dlatego, że to modne, nie dlatego, że znajomi, dlatego, bo poczułem coś pierwotnego, co mi powiedziało tu jest twój dom. Do Chałup jeździłem od wielu lat, by pływać na kitesurfingu, ale nigdy nie rozważałem zakupu przyczepy. Jednak tym razem było inaczej. Kupiłem Knausa z 1978 roku i wprowadziłem na kemping tydzień później. Zakup przyczepy nowe miejsce i osoba naszego szefa Harcmistrza jak go nazywam, a wszyscy znają jako Mixa, sprawiły, że miałem swój helski dom. Miejsca było jeszcze dużo, poznałem mieszkańców, swoich pierwszych sąsiadów Miśka i Paulinę. Tak mi się to podobało wszystko, że tygodniowy wyjazd zamienił się w dwumiesięczny helski maraton. Jako, że jest ze mnie gaduła, wszystkim fajnym ludziom opowiadałem o tym miejscu. Sprowadził się mój przyjaciel, potem kolejny, jedna szkółka, druga, trzecia, znajomi, znajomych i nagle okazało się, że mamy małe miasto, w którym wszyscy się znamy i pomimo wielu różnic, szanujemy i lubimy ze sobą spędzać czas. Tu poznałem bliską memu sercu Kasię, tutaj poznałem kotkę Gwiazdkę, która wprowadziła się do mojej przyczepy. Mama Natura powiedziała, weź ją i tak od dwóch lat z antykociarza stałem się zakochanym w kocie surferem. Chałupy odmieniły moje życie. Sprawiły, że na nowo je pokochałem i zyskałem taką energię, że teraz mam ochotę obdarować nią wszystkich dobrych ludzi.
Tropikalne ceny
Przez wzrost popularności, adekwatnie wzrastają też ceny. Jeszcze kilka lat temu w Chałupach można było wynająć miejsce na przyczepę kempingową za 2 000 zł na sezon. Teraz ceny na jednym z najtańszych kempingów wynoszą od 7 500 - 15 000 zł. Cena za dobowy pobyt osoby dorosłej na terenie kempingu waha się od 15 zł do 20 zł. Do tego trzeba zapłacić średnio 30 zł za postój samochodu, przyłącze prądu 11-26 zł, postój przyczepy 15-40 zł oraz samą przyczepę, której wynajem kosztuje około 300 zł. Wakacje na kempingu można też spędzić bardziej ekskluzywnie wynajmując domek holenderski (ok. 550 zł/doba), czy Tiny House w Chałupach 6 (600 zł/doba).
Sezon na Hel
Według danych GUS w 2017 roku na Półwyspie Helskim udzielono 1,5 mln noclegów, z czego najwięcej w gminie Władysławowo. Dla porównania, 10 lat temu w tej samej gminie spało prawie 50% mniej turystów!
Kempingi od Władysława po Jastarnie
MAŁE MORZE
Pierwszy kemping to Małe Morze - jedno z tych miejsc, w których czuć klimat lat 90. Jest dosyć kameralnie, a ceny przeciętne. Dużym plusem są nowe łazienki, które udostępniono w zeszłym sezonie. Można tu także wypożyczyć skuter oraz przycumować własny sprzęt do dozorowanej przystani. Do tego, bezpieczeństwa na terenie akwenu ośrodka pilnują wykwalifikowani ratownicy. Na terenie kempingu działają trzy szkółki: Board & Kite, Kite Club oraz szkółka typowo windsurfingowa - Board School. Na terenie obiektu działa też bardzo fajny kite hostel, do dyspozycji gości jest strefa spa z „Ruską Banią” znajdująca się kilka metrów od zatoki.
KAPER
Drugi w kolejności jest Kaper, który wyróżnia się ponad kilometrową linią brzegową Zatoki Puckiej o niespotykanej na półwyspie szerokości plaży - do 20 metrów! Trawiasty, leśny drzewostan, daje ochłodę w upalne dni i osłonę w dni wietrzne. Na obszarze całego kempingu działa bezpłatne WIFI. Oprócz pola w ofercie znajdziemy 8 apartamentów 4-osobowych w dwóch budynkach. Na terenie kempingu działają dwie szkółki: Od-dech oraz Chris, zajmująca się głównie obozami młodzieżowymi. Ceny są nieco bardziej przystępne. Znajdziemy tu dwa kompleksy sanitarne, kort tenisowy, restaurację, kawiarnię, bankomat oraz kilka sklepów. Ten kemping w latach 90. dla parolatka był ideałem, jednak od tego czasu nie wiele się zmieniło.
CHAŁUPY 3
Kolejny kemping na trasie Władysławowo-Hel ma już zupełnie inny charakter. Chałupy 3 to coś pomiędzy najbardziej instagramowym kempingiem Chałupy 6, a opisanymi wcześniej Małym Morzem i Kaperem. To prawdziwe kempingowe miasteczko, w którym znajdziemy cały przekrój ludzi - od tych przyjeżdżających najlepszymi samochodami, po stałych bywalców. Do tego, „od zawsze” działa tu całoroczna Surf Tawerna.
-Chałupy 3 to optymalne wyważenie, z istotnych dla mnie kryteriów posiada on: bardzo przyzwoite zaplecze łazienek i ubikacji, bazę gastronomiczną na miejscu, mini rampę dla dzieciaków i skateboom. Do tego jest dość blisko w rozdaniu, więc w szczycie sezonu stoisz w korku do ronda we Władysławowie tylko 40 minut (śmiech) - podkreśla Ewa Kilian.
Na „Trójce” znajdziemy też pełną ofertę szkoleniową - zajęcia kite/wind, rzadko spotykaną na półwyspie - stacjonarną szkołę Surf People oraz zajęcia na deskorolce dla dzieci. Na terenie obiektu od 1999 roku działa KiteZoneTravel - pierwsza w kraju szkoła kitesurfingu z licencjami międzynarodowymi. Oprócz niej szkolić można się w szkółce Locales i BO Sport Travel. Tutaj też od lat odbywa się przystanek z cyklu Ford Kite Cup. Do Chałup 3 często przyjeżdżają także surferzy, ponieważ stąd jest najbliżej na spot surfingowy znajdujący się przy wejściu nr 10.
Tutaj na parkingu Chałupy 10 działa mobilna szkółka surfingowa Lear2Surf, która prowadzi szkolenia na prognozę.
SOLAR
Solar był znany głównie z beach baru o tej samej nazwie. Swego czasu była to mekka helskich imprezowiczów. Kultowy Solar z czasem przeniesiono do Władysławowa, jednak to już nie to samo miejsce. Sam kemping jest na pewno bardziej kameralny niż jego sąsiednia „Trójka”. Działa tu bardzo fajna szkółka windsurfingowa DeSki z najlepszą mini-rampą na półwyspie. Najważniejsze jednak, że miejsce się rozwija. Teraz nie opuszczając terenu można zaopatrzyć się w jedzenie, wynająć instruktora, zrobić zakupy w surf shopie, pograć w tenisa, siatkówkę plażową i mini koszykówkę lub wypożyczyć rower. Ulepszono również bazę gastronomiczną oraz zaplecze sanitarne.
POLARIS
To największy kemping na Półwyspie Helskim. Ten ośrodek zdecydowanie pamięta czasy PRL-u, jednak plusem są duże odstępy między przyczepami i przestrzeń, której brakuje na innych kempingach. Jest to też jeden z nielicznych kempingów, w których można rozbić namiot. Naprawdę można cofnąć się w czasie. Jeżeli chodzi o zaplecze gastronomiczne, to na tle pozostałych wypada blado. Do tego tutaj za prysznic należy uiścić opłatę 2 zł / 4 minuty, czego nie doświadczymy praktycznie na żadnym innym kempingu.Na jego terenie od lat działają dwie szkółki wind / kite - Fun Surf oraz Mega Surf.
EKOLAGUNA
Jeżeli w drodze na Hel miniemy najładniejszy płot na ulicy Starowiejskiej, to znaczy, że mijamy numer pięć na liście kempingów - Ekolagunę. To kameralny kemping, który słynie z dobrego zaplecza szkoleniowego. Za naukę kitesurfingu odpowiada szkółka Wake.pl, za szkolenie na windsurfingu Bay Wind, a za surfing Board for Kids, pierwsza i jedyna taka szkoła w Polsce, która łączy surfing i brazylisjkie jiu jitsu w jednym miejscu! Na kempingu znajduje się też pizzeria, plac zabaw, sklepy, pralnia, bankomat, a nawet punkt wymiany butli.
ALBATROS
Albatros, czyli tzw. 5,5 to ulubione miejsce półwyspowych „wyjadaczy”. To jedno z najmniejszych pól, przez co bardzo spokojne. W dodatku całe pokryte jest trawą i posiada bardzo dużo drzew. Może nie wyróżnia się najwyższymi standardami, ale za to panuje tu chillowa atmosfera. Na terenie kempingu działają dwie szkółki: Kites Control oraz Beach Bums. Ogromnym plusem jest bliskość Chałup oraz całodobowy sklep, do którego, bez względu na porę, wiecznie ustawiają się kolejki.
CHAŁUPY 6
Chałupy 6 to pionier dobrego PR-u, ciągle rozwijająca się przestrzeń, surferski gwar, koncerty i dużo innych atrakcji. Można poczuć tu swoisty, festiwalowy klimat. Ten kierunek obrali sobie warszawscy celebryci, jak chociażby Jessica Mercedes, która właśnie tutaj miała sesję w swoim słynnym ogromnym kapeluszu. Znajdują się tu sklepy z markowymi ubraniami oraz outdoorowa strefa chill z dwoma foodtruckami, w których zjemy pyszne burgery, gofry, czy zdrowe koktajle. Tuż obok usytuowana jest restauracja Karma utrzymana w minimalistycznym stylu, gdzie znajdziemy szeroki wybór napojów i dań, a do tego bardzo przystępne, jak na półwysep, ceny. Nie zapomniano też o zwykłym spożywczaku. Na uwagę zasługuje też muzyczny ogród Metaxy, gdzie cyklicznie występują znani polscy artyści. Line up jest bogaty. Już 3 sierpnia na scenie pojawi się Paula i Karol, a 10 sierpnia będzie można podziwiać Mikromusic. Na tym kempingu znajduje się też szczególny punkt, który zawsze zwraca uwagę. Mowa o tzw. My Tiny House, czyli małym skandynawskim domku gościnnym, w samym centrum „Szóstki”. W Chałupach 6 jest też największe skupisko szkółek - dwie poświęcone zarówno kitesurfingowi jak i windsurfingowi - Kite.pl oraz Easy Surf, typowo kitesurfingowa szkoła KiteCrew oraz drugi oddział surf szkoły dla dzieci Board for Kids.
CHAŁUPY CENTRUM
W Chałupach znajduje się jeszcze jeden kemping - Chałupy Centrum, jak sama nazwa wskazuje usytuowany w samym centrum miasta. Alternatywa dla tych, którzy chcą mieć wszystko na „wyciągniecie ręki”. Na terenie kempingu znajdują się szkółki: OAHUsurf, Nakajta, Happy up, Kitestory oraz Flowcamp. Znajduje się tutaj też bar serwujący prawdopodobnie najlepszą pizzę na półwyspie.
SZKÓŁKI W KUŹNICY
Kierując się dalej na Hel po drodze mijamy Kuźnicę. Co prawda, nie ma tutaj żadnych kempingów, ale są szkółki, które trzeba znać. Pierwsza z nich to gruntownie przebudowana baza ABC Surf. Tutaj oprócz kitesurfingu, można spróbować swoich sił także na wakeboardingu. Na wodzie do dyspozycji są najnowsze zabawki włoskiej firmy RRD, a na lądzie Surf House Kuźnica - 2 apartamenty 4 osobowe z widokiem na morze oraz pokoje 6-8-10 osobowe, utrzymane w dobrym standardzie. Drugą szkółką jest Flow Camp ulokowany na samym wjeździe do Kuźnicy, w dawnym bydynku dworca. To świetna lokalizacja szkoleniowa - szeroka, niezatłoczona plaża pod oknami oraz Mewie Rewy „w zasięgu ręki”. Ten pas wąskiej mielizny jest uznawany za najlepszy spot w Polsce, ponieważ można tu pływać praktycznie w każdych warunkach.
SUN4HEL
Między Kuźnicą, a Jastarnią znajduje się kemping Maszoperia, który od marca 2019 działa pod nazwą Sun4Hel. Zmiana zarządcy dała duży powiew świeżości. Powstał tu zupełnie nowy plac zabaw, strefa chill i scena muzyczna. Dużym atutem kempingu jest restauracja z prawdziwego zdarzenia, którą prowadzi ceniony szef kuchni Jarosław Walczyk. Jeżeli ma się ochotę na nieco mniej wystawne dania, jest alternatywa. Na ternie kempingu można zjeść posiłek w jednym z trzech foodtrucków. Standardowo znajdziemy tu również sklep spożywczy, który zaopatrzony jest w świeże owoce i warzywa. W odróżnieniu od wszystkich innych kempingów na półwyspie, na terenie obiektu znajduje się tylko jedna szkółka – SurfPoint. Prawda jest taka, że żadna inna szkoła nie może pochwalić się tak rozległym akwenem do dyspozycji swoich kursantów.
DRAGA
W Jastarni działa też nieco mniej znany kemping Draga, który działa na nieco innych zasadach, ponieważ większość stanowią tutaj nie przyczepy, a drewniane domki. Na terenie kempingu działa założona w 1992 roku przez dr Lecha Powolnego Szkoła Zdrowia.
MOLO SURF SPOT
Ostatnim kempingiem jest kameralny Molo Surf Spot usytuowany na tyłach portu-mariny w Jastarni. Obiekt posiada bardzo dobre zaplecze gastronomiczne - Molo CHiLLiBar ze strefą chillout i szerokim tarasem z widokiem na zatokę oraz restauracja Ananasy serwująca posiłki z widokiem na port w Jastarni. Za szkolenie odpowiedzialna jest szkółka KitePark. Niedawno odbył się tutaj pierwszy w Polsce Influencer Camp, organizowany przez Victora Borsuka, który łączył ze sobą sporty wodne i prelekcje z influencerami. Na campie pojawili się m.in. Rafał Jonkisz, Marcelina Zawadzka i Jacek Gadzinowski.
-To jeden z bardziej komfortowych kempingów, z jednej strony zamknięta przestrzeń, z osobami które przyjeżdzają tam od lat, a z drugiej strony 5 minut spaceru do „centrum” miasta, gdzie atrakcji pod dostatkiem. To najlepsze połączenie wakacyjnego klimatu z odcięciem się od tłoku. Również sztuczna fala na carvera robiła robotę i dużo fajnych miejscówek obiadowych, które, jak nie gotujemy, są bardzo istotne - podkreśla Natalia Łobasiuk, stała bywalczyni półwyspowych spotów.
Kemping wyróżnia się najbardziej bogatym zapleczem sportowym. Znajdziemy tu: pełnowymiarowy kort tenisowy, boisko do siatkówki, koszykówki i piłki nożnej, skate park, tor deskorolkowy Carver Wave, ściankę wspinaczkową, tor do skimboardu, wypożyczalnię elektrycznych hulajnóg, drążki do cross-fitu. A dodatkowo jest to jedyny kemping na Półwyspie Helskim, który umożliwia uprawianie sportów wodnych przy czterech kierunkach wiatru!