Nie siedź za długo
ruch to życie
Nie siedź za długo
ruch to życie
Architekt i projektant, twórca technologii FiDU, czyli wolnej deformacji metalu sprężonym powietrzem. Na jej bazie stworzył Polski Ludowy Obiekt Pompowany Powietrzem. - Gdybym kierował się wyłącznie metodą design thinking, PLOPP nigdy by nie powstał. PLOPP jest swoistą prowokacją – nie siedź za długo – ruch to życie - mówi Oskar Zięta, który opowiada nie tylko o PLOPP, ale Ultraleggerze, najlżejszym krześle w świecie designu, a także biznesowej stronie swoich nowatorskich projektów.
Dużo pan pracuje?
Za dużo. Gdy pasja jest pracą, zacierają się granice. Na szczęcie pracuję z rodziną i grupą zaangażowanych współpracowników, a to wiele ułatwia. Z drugiej strony, gdy ma się innowacyjne pomysły, to potrzeba dużo zapału, determinacji, kreatywności, samozaparcia i cierpliwości, by te pomysły wcielać w życie i odnieść sukces.
Wyobrażam sobie, że technologia FiDU, którą pan opracował, po-chłonęła sporą część pana kariery.
Opracowanie technologii FiDU, czyli wolnej deformacji metalu sprężonym powietrzem, to efekt mojego doktoratu na szwajcarskiej uczelni ETH. Mia-łem wielkie szczęście, że mogłem pracować i eksperymentować w pracowni ITA Ludgera Horestadl, gdzie szukałem alternatywnego sposobu produkcji elementów stalowych, m.in. dla architektury. Prawdziwe wyzwania pojawiły się, gdy dostałem pierwsze zlecenie produkcyjne na stołek PLOPP. Miałem technologię, prototyp, entuzjazm i nikogo, kto chciałby się zająć produkcją. Wróciłem do Polski i wspólnie z ojcem zaczęliśmy działać. Dopiero na eta-pie produkcyjnym poznaje się prawdziwe, czasem kapryśne, oblicze metalu. Zaczynaliśmy w kilka osób, dziś zatrudniam ich około 60.
Skąd w ogóle pomysł, żeby stalowy stołek nadmuchać powietrzem? Zimny, twardy, niektórzy nawet twierdzą, że niewygodny, a i tak wszyscy dobrze go znają i uwielbiają ...
Eksperymentowałem z hydroformingiem, a potem zastąpiłem siłę wody powietrzem. Było to dużo prostsze i dawało większe możliwości. Sprawdza-łem każdy kształt i analizowałem każdą zmianę, która zachodzi w materiale. Wyniki były fascynujące: most stalowy o długości 6 m, który miał unieść 300 kg wytrzymał obciążenie 1,8 tony, a niepozorny stołek na trzech nogach – ponad 2 tony. Właśnie ten stołek - Polski Ludowy Obiekt Pompowany Powietrzem – w skrócie PLOPP, stał się manifestem technologicznym, w którym zawiera się kwintesencja technologii FiDU. Jego radykalna forma stała się na tyle atrakcyjna, że zdobył uznanie świata designu, a od 2008 ro-ku jest jego ikoną. O wiele ważniejszy jest jednak fakt, że metoda kształto-wania stali powietrzem pod ciśnieniem, została wpisana do podręczników. Obecnie uczą się o niej zarówno studenci wydziałów mechanicznych, jak i ci, którzy na co dzień zajmują się sztuką.
Na PLOPP pan jednak zaprzestał. Kolejny pomysł to Ultraleggera, czyli najlżejsze krzesło w historii designu na świecie.
W kolekcji mamy ponad 100 produktów. UL to nasza najnowsza realizacja, której poświęciliśmy bardzo dużo czasu. Z każdym kolejnym prototypem, masa całkowita spadała. Ostatecznie udało nam się ustalić nowy rekord – UL waży niecałe 1600g. Perforowane siedzisko i oparcie, rama wypełniona powietrzem – wszystko pieczołowicie wyliczone i zaprojektowane tak, żeby uzyskać zamierzone efekty.
Podkreśla pan walory techniczne swoich rozwiązań, ich parametry. Co jest dla pana istotniejsze podczas procesu tworzenia - sztuka, czy użytkowość i funkcjonalność?
Nie rozgraniczałbym tego. Sztuka może być funkcjonalna, a funkcjonalność może mieć artystyczne zabarwienie. U nas wszystko jest trans- i interdyscy-plinarne. Sięgamy po różne rozwiązania, ale niezmiennie motywuje nas chęć zmieniania świata na lepszy - stąd monomateriałowość, która umożli-wia recykling. Poza tym w biurze segregujemy odpady, mamy dziesiątki ro-ślin, a niedługo na naszym dachu położone zostaną solary, bo chcemy w jeszcze większym stopniu uniezależnić się od „brudnej” energii.
Ciekawi mnie pana droga od architekta do projektanta. To był przy-padkowy proces czy wcześniej myślał pan już o tym, żeby zająć się designem?
W ETH uczono nas by rozwiązywać problemy przyszłości, a nie projektować kolejny, coraz to ładniejszy produkt. Technologia FiDU i projektowanie pa-rametryczne, dają ogromne możliwości wykorzystania w przemyśle, jednak przekonanie przemysłu łatwe nie było. Całe szczęście świat zachwycił się formą, materiałem, radykalizmem, oryginalnością i możliwością personali-zacji naszych obiektów. Podążyłem drogą designu, by dziś rozwijać również projekty dedykowane przemysłowi i sztuce - upodobałem sobie zwłaszcza te wielkoformatowe.
Jak się ma polska branża projektowa?
Coraz lepiej. Coraz więcej nazwisk jest znanych i rozpoznawalnych. Nazwi-sko projektanta staje się już nie tylko wartością dodaną, lecz istotnym wy-różnikiem. Coraz więcej firm produkcyjnych sięga po wsparcie profesjonali-stów. W branży meblarskiej widać to doskonale na przykładzie targów Warsaw Home – mamy do czynienia z coraz ciekawszym wzornictwem i światową jakością wykonania
produktów.
Jakiś czas temu powiedział pan, że design thinking, tak popularne w kręgach projektowych powinno zostać zastąpione przez design fee-ling. Dlaczego emocje są tak ważne również w projektowaniu?
Design thinking mamy już przerobione, że tak powiem, „na blachę”. Emocje są prawdziwe, indywidualne. Zarówno te, które towarzyszą powstawaniu produktu, jak i obcowaniu z nim. Jeśli czujesz materiał, jego pierwotną for-mę, to on odwdzięcza się i podpowiada, jak go użyć i wyeksponować. Mate-riał opowiada historię, którą lubią i w której jednocześnie uczestniczą jego użytkownicy. Gdybym kierował się wyłącznie metodą design thinking, PLOPP nigdy by nie powstał. PLOPP jest swoistą prowokacją – nie siedź za długo – ruch to życie.
Tworzenie to jedno, a biznes to drugie. Założył pan firmę Zieta Pro-zessdesign. Czy łatwo jest komercjalizować tak nowatorskie rozwią-zania i projekty? Kto jest ich odbiorcą?
Po nasze produkty sięgają osoby, poszukujące nowych, niestandardowych rozwiązań. Ci, którzy chcą się wyposażyć w nasze obiekty, zazwyczaj mają też specyficzną wrażliwość i lubują się w wyszukanej, nowoczesnej estetyce. Zależy nam na tym, żeby nasi klienci byli również świadomymi konsumen-tami – żeby dbali o ekologię w równym stopniu, co my.
Czy zdarzały się momenty, kiedy pojawiały się chwile zwątpienia?
Oczywiście. Każdy przedsiębiorca ma swoje chwile zmęczenia, wątpliwości. Na szczęcie wokół mnie są nieocenione kobiety: żona, córki, siostra, mama. One mnie wspierają i dają siły do codziennej pracy. Ogromnym wsparciem są również moi współpracownicy. Dzięki transdyscyplinarnemu zespołowi, mogę rozwijać wiele swoich pomysłów i marzeń: krzesło najlżejsze na świe-cie, lustra, emanatory ciepła i, najbliższe sercu, rzeźby w skali mikro i makro. Rozwijam również dział zajmujący się D+R (Development + Research). Dziś całym zespołem myślimy o jutrze.
Nad jakimi projektami teraz pracujecie?
Mamy ciągle pełne ręce roboty – dopiero co postawiliśmy rzeźbę AXIS przy warszawskim oddziale PKO, a już pojawia się perspektywa wzniesienia ko-lejnej rzeźby przed Pawilonem Czterech Kopuł we Wrocławiu. Na razie nie mogę powiedzieć więcej, ale zrobimy to, jak zwykle, z solidnym rozmachem.
Ma pan już zaplanowany kalendarz wystaw na najbliższe lata?
Jak co roku, bierzemy udział w wielu międzynarodowych targach i wysta-wach. W tym roku będzie to na pewno Salone del Mobile w Mediolanie i Art Basel w Bazylei. W październiku będziemy uczestniczyć w wystawie de-signu Lille 2020 w Francji. Zahaczymy też o rodzime Warsaw Home. W ma-ju na nowojorskim Times Square ma stanąć nasza instalacja, złożona z mo-nolitów z kolekcji Crystals.