Wokółziemskie The Ocean Race - to jedne z najsłynniejszych regat na świecie. Do miast, które biorą w nich udział ściągają tłumy, a ścigające się jachty są uznawane za najnowocześniejsze i najbardziej wytrzymałe. Od lat są marzeniem polskich żeglarzy. To marzenie chcą zrealizować żeglarze z Trójmiasta pod kierownictwem gdynianina Macieja Marczewskiego. Pozyskali jacht i jako pierwsi zgłosili się do regat. 

Czerwony kadłub, przypominający bardziej wyścigowy bolid niż typowy jacht powoli odbija od nabrzeża. Na pokładzie uwija się kilka osób. Jedna stoi za wielkim kołem sterowym i wydaje polecenia. Jacht dość szybko opuszcza marinę pozostawiając w tyle charakterystyczne, gdyńskie Sea Tower. Dwie osoby zaczynają szybko kręcić umieszczonym w kokpicie kołowrotkiem. Po chwili na maszcie widać wielki czerwony żagiel z napisem „Sail, explore, win”, a nad nim „Sailing Poland”. Wielki i jednocześnie niezwykle lekki jacht błyskawicznie nabiera prędkości oddalając się od brzegu. Choć fale są niewielkie to wieje mocno, bo sporo ponad 20 węzłów. Silny wiatr i trudne warunki to naturalny żywioł dla tej jednostki. Jedynej takiej w Polsce.

Wybudowana dla Hiszpanów

- Lipcowa wizyta w Gdyni była niesamowita. Po raz pierwszy w życiu takim jachtem miałem okazję przypłynąć do rodzinnego miasta - mówi „Prestiżowi” Maciej Marczewski, skiper „Sailing Poland”. - Teraz jacht cumuje w hiszpańskim Alicante. Odbywamy tam treningi i przygotowujemy się do startu w Middle Sea Race na Malcie.

W sierpniu wystartowali już w słynnych regatach Fastnet u wybrzeży Wielkiej Brytanii. A w grudniu biorą udział w jeszcze sławniejszych Sydney - Hobart w Australii.

- To słynne i jednocześnie bardzo trudne regaty. Warunki potrafią być bardzo ciężkie. Niestety ich sława wzięła się z tragedii jakie się wydarzyły, stąd dzisiaj nie każdy może wziąć w nich udział. Komisja regat prowadzi bardzo rygorystyczną selekcję. Z kilkuset jachtów, które zgłaszają się z całego świata płynie nieco powyżej 100 - wyjaśnia Marczewski.

„Sailing Poland” to nie tylko bardzo szybka, ale jedna z najbardziej zaawansowanych technologicznie jednostek na świecie. Oceaniczy jacht regatowy klasy VO65 ma długość 65 stóp. Nazwa klasy wzięła się od sławnych regat The Volvo Ocean Race. To jedne z najsłynniejszych i najbardziej prestiżowych regat załogowych, których trasa prowadzi dookoła świata. Startujące w nich ekipy budują jachty specjalnie pod regaty. Tak właśnie było z „Sailing Poland”, który został wybudowany z myślą o starcie w edycji 2014/2015. Wtedy jeszcze nosił nazwę „Mapfre” i startował w hiszpańskich barwach zajmując siódme miejsce. W kolejnej edycji - 2017/2018 był drugi.

Kontenery pełne zapasów

W grudniu 2018 roku od Hiszpanów jacht kupiła sopocka firma Yachts & Yachting, która jest dystrybutorem kilku światowych marek jachtowych w Polsce. 

- U korzeni pomysłu na kupno jachtu klasy VO65 stała możliwość ścigania się polskiej załogi z najlepszymi żeglarzami świata na monotypowej klasie. Takiej gdzie nie decydują nieosiągalne w polskich realiach budżety, ale umiejętności żeglarzy - mówi Robert Gwóźdź, właściciel Yachts & Yachting.

- Pojechaliśmy do Lizbony, gdzie znajduje się słynny Boatyard - tam stały wszystkie kadłuby VO65. Przez chwilę czułem się jak w ekskluzywnym salonie samochodowym, wszystko zawinięte folią i w pełni przygotowane do wyścigów - wspomina Maciej Marczewski. - Mapfre spośród siedmiu jednostek była uznawana za jedną z najlepiej utrzymanych. Wątpliwości nie było.

Jednostka była nie tylko z pełnym wyposażeniem, ale i zapasem: polscy żeglarze odebrali od Hiszpanów 40 stopowy kontener części zapasowych i drugi taki sam kontener zapasowych żagli. - Normalny podstawowy zestaw to 8 - 9 żagli, a my zapasowych mamy prawie 40 - chwali Marczewski.

Świetnie utrzymany i serwisowany jacht był praktycznie gotowy do wyczynowego ścigania na najwyższym poziomie. Wystarczyło tylko zrobić rebranding. Na czerwonych żaglach i czerwonej burcie pojawił się wielki napis „Sailing Poland”. Tak nazywał się warszawski klub, który wziął jacht w swoje zarządzanie mając w swoich planach starty. Jak się jednak okazało warszawiacy szybko porzucili swoje plany, jednostka wróciła więc do Yachts & Yachting, a sprawy w swoje ręce wziął Maciej Marczewski.

Dla niepełnosprawnych i młodych żeglarzy

Dla Marczewskiego cel jest prosty - udział w najlepszych regatach na świecie. Jest już gotowy plan startów na 2020 rok: Carribean 600, Heineken Regatta, Les Voiles des St Barth, Antigua Week, Rolex Giraglia Race, Gotland Runt, LVDST, Middle Sea Race, Sydney - Hobart.

Wszystko jednak podporządkowane jest celowi nadrzędnemu, czyli startowi w 2021 roku w The Ocean Race. Jednostka została już zgłoszona, a stojący w Alicante jacht był nawet wykorzystywany do celów promocyjnych nowej
edycji. 

- Od polskiego udziału w tym wyścigu minęło ponad 45 lat. W międzyczasie próg wejścia do tych regat bardzo się podniósł. Chcemy wreszcie przełamać tą barierę - mówi Marczewski.

Po cichu marzy też, by jeden z etapów regat był w Gdyni. Ostatni finał był w Goteborgu. Miasto, podobnie jak inne na trasie regat opanowało szaleństwo. Jak obliczyli organizatorzy - finiszujące super jednostki przyszło oglądać … 335 tys. osób. 

- Na świecie regaty tego typu to widowiska, które ściągają setki tysięcy ludzi. Jestem przekonany, że podobnie byłoby w Gdyni - mówi Maciej Marczewski.

Na razie pewne jest, że Gdynia będzie portem macierzystym Sailing Poland, tutaj też będzie regularnie pojawiać się jacht, tym bardziej, że gdyńska marina będzie bazą teamu.

Równolegle w planach jest założenie fundacji na rzecz rozwoju żeglarstwa regatowego, szkolenia młodzieży, w tym osób niepełnosprawnych oraz integracji środowiska żeglarskiego.

- Chcielibyśmy z jednej strony stworzyć team na VO65 i doprowadzić do jego startu w The Ocean Race, a z drugiej być w stanie wspierać perspektywicznych, ale pozbawionych środków systemowych młodych żeglarzy pokazując nie tylko wąskie i wysoce specjalistyczne ścieżki klas olimpijskich, ale także znacznie szersze i niemniej ambitne wody, gdzie każdy może znaleźć swoją ścieżkę kariery - mówi Robert Gwóźdź.

Fundacja miałaby też aktywizować środowisko osób niepełnosprawnych oraz kształtować świadomość ekologiczną poprzez propagowanie idei czystych i wolnych od plastiku oceanów.

The Ocean Race 

To słynne załogowe regaty dookoła świata, które odbywają się co 3 lata. Start do pierwszej edycji odbył się 8 września 1973 roku z Portsmouth. 18 jachtów do pokonania miało 30 000 mil. Wygrała meksykańska Sayula II. W pierwszej edycji wzięły udział dwa polskie jachty: stalowy jacht Otago z Jachtklub Stoczni Gdańskiej, który zajął 13 miejsce oraz Copernicus z Yacht Klub Stal Gdynia, który ukończył regaty na 11 miejscu. Przez siedem edycji regaty nosiły nazwę Withbread Round The Race. Od 2001 roku impreza nazywała się The Volvo Ocean Race. W 2021 roku start regat odbędzie się z Alicante, a główny sponsor imprezy - koncern Volvo - postanowił zmienić nazwę na The Ocean Race. 

Jachty Volvo Ocean (VO)

W początkowych edycjach organizatorzy wokółziemskiego wyścigu dopuszczali do startu różne jednostki, ale z czasem bardzo rygorystycznie określono ich parametry. W latach 1993 -2002 były to jachty nazwane VO60. Na trzy kolejne edycje (2005, 2008, 2011) zastąpiono je większą klasą VO70. Właśnie jeden z jachtów tej klasy kupiła w ub. roku Polska Fundacja Narodowa. Jednostka nosi dzisiaj nazwę „I Love Poland” i cumuje w USA. Na regaty w 2014 organizatorzy wprowadzili trzecią generację jachtów - VO65. Do niej należy właśnie Sailing Poland, który w 2014 roku nazywał się Mapfre i startował pod hiszpańską banderą zajmując siódme miejsce, a w 2017/2018 drugie. W najbliższych regatach 2021/2022 równolegle wystartują dwie klasy: VO65 oraz klasa Imoca 60, wyposażona hydroskrzydła.