Trójmiejsca to stały cykl magazynu Prestiż. Przepytujemy znanych i lubianych mieszkańców siostrzanych miast, gdzie spędzają leniwe niedziele, w którym lokalu piją poranną kawę i gdzie najczęściej można ich spotkać. Razem z naszymi rozmówcami odbywamy inspirującą podróż śladami ich ulubionych miejsc. Tym razem rozmawiamy z Piotrem Kulą, żeglarzem  szlachetnej klasy Finn, wielokrotnym mistrzem Polski, a od niedawna również konferansjerem.

W Trójmieście spędziłem w sumie całe dorosłe życie. W 2006 roku rozpocząłem studia na Uniwersytecie Gdańskim na Wydziale Ekonomicznym, który mieści się w Sopocie i tam wynajmowałem przez pierwsze dwa lata pokój. Później mieszkałem już w Gdańsku. Chciałem być blisko morza, żeby móc trenować, a do tego to miasto zwyczajnie mi się podobało. W Trójmieście najbardziej cenię właśnie bliskość do wody. Wsiadam na rower i za niespełna godzinę jestem w Górkach Zachodnich, zresztą to mój ulubiony spot żeglarski i jedyne miejsce na świecie, gdzie złamałem maszt na Finnie (śmiech). Robię sesję na wodzie, powrót rowerem i mam trzy treningi w ciągu dnia. W międzyczasie w Ergo Arenie powstał oddział Rehasport Clinic, gdzie regularnie trenujemy z kadrą, a teraz rehabilituję się po operacjach, więc jest to bardzo wygodne. To z żeglarskiego puntu widzenia. Oprócz tego, do Gdańska emocjonalnie zawsze mi było po drodze. Może to przez historię miasta - Wolne Miasto Gdańsk, Westerplatte, późniejsza walka z komunistami - to wszystko jest bardzo znaczące. 

Jednak w Sopocie i Gdyni też znajdę coś dla siebie. Kiedyś, za czasów studenckich, naturalnie Monciak był miejscem docelowym. Teraz najczęściej zaglądam do Sopotu na słynną dla kolarzy pętlę Reja, gdzie często jeżdżę na interwały rowerowe. W Gdyni lubię to, że jest uporządkowana urbanistycznie, wydaje mi się taka wygodna logistycznie.

Generalnie żyję w rozjazdach i nieczęsto ruszam się z domu z powodów niesportowych, jeżeli jednak już to nastąpi to wybieram się w sprawdzone miejsca. Na randkę polecam taras widokowy w Olivia Business Centre, skąd rozpościera się przepiękny widok na całe Trójmiasto i Hel. Na obiad ze znajomymi wybieram Pobite Gary w Gdańsku Żabianka  - mają tam boskie żeberka! Czasami zaglądam też do restauracji Przystanek Orłowo w Gdyni i bardziej wykwintnie do Esplendidos, gdzie obsługa jest naprawdę imponująca. Na kawę obowiązkowo Składak w Garnizonie w Gdańsku. To miejsce, w którym bardzo lubię przesiadywać, pić kawę i pracować. Kawiarnię prowadzi świetna ekipa, a sama nazwa jest taka, bo istnieje tu również mały serwis rowerowy. Czasem widzę jak zbierają się tu kolarze prosto po jeżdżeniu, z szosówkami, w strojach rowerowych. Świetna sprawa i super atmosfera!

Jeżeli chodzi o miejsca niezwiązane z gastronomią to do kina wybieramy się najczęściej do Forum Gdańsk, chyba dlatego, że po prostu jest to dobrze zaprojektowane miejsce do spędzania czasu, a nie tylko do uskuteczniania rozdmuchanego konsumpcjonizmu. Lubię też Teatr Szekspirowski. W ubiegłym roku odbywał się tam Tydzień Estoński, a z racji tego, że moja narzeczona jest Estonką, oczywiście nas tam nie zabrakło. Z mniej oczywistych, ostatnio obejrzeliśmy „Maiden” (film o pierwszej w pełni kobiecej załodze, która startowała i ukończyła regaty okołoziemskie, znane ostatnio jako Volvo Ocean Race) w małym kinie kameralnym w Nowym Porcie. Kino Port, to bardzo klimatyczne miejsce, sala chyba na czterdzieści osób, bez popcornu, coli, za to z bardzo fajnym, mniej mainstreamowym repertuarem. Swoją drogą Nowy Port, uważam za nie lada odkrycie. Kiedyś było obskurne, a teraz jest ciekawe, ładne, odnowione, jest miło. Myślę, że za kilka lat będzie to naprawdę „gorąca” miejscówka.

Inspiracje z kolei czerpie nie z miejsc, a ludzi. Moja narzeczona mówi, że jestem social butterfly - rozkwitam w towarzystwie. Od niedawna jestem konferansjerem, prowadząc wydarzenia mam dużo adrenaliny, więc po takim przeżyciu wystarczy mi zwykłe siedzenie w wannie. Lubię posiedzieć w ciszy i pomyśleć nad sobą, zweryfikować postępowanie. To bardzo istotne zarówno w sporcie, jak i w życiu, żeby myśleć głęboko nad swoimi poczynaniami. Warto pamiętać, że miejsca bez wypełnienia nami samymi, nic by nie znaczyły, to my nadajemy im znaczenie. Życzę więc wszystkim, żeby mieli wokół siebie świetnych, lojalnych przyjaciół.

 

PIOTR KULA

Utalentowany żeglarz, wielokrotny mistrz Polski i medalista mistrzostw Europy i świata juniorów, uczestnik Letnich Igrzysk Olimpijskich 2012 w klasie Finn. Absolwent Uniwersytetu Gdańskiego na Wydziale Ekonomicznym. Od lat dzieciństwa - związany ze sportami wodnymi, a od 2006 roku z sukcesami startuje w klasie Finn. Prywatnie lubi grać, i śpiewać, a od niedawna zajmuje się również konferansjerką.