Około 60 sklepów z winami działa w Trójmieście. Obok typowych, mniejszych i większych, punktów sprzedaży oraz restauracji z bogatymi piwniczkami otwierają się różnego rodzaju koncepty winne czy wine bary, w których to wino gra pierwsze skrzypce. Najchętniej kupujemy wina ze średniej półki między 40, a 100 zł.

Nie jest łatwo o statystyki dotyczące branży winiarskiej, tym bardziej na Pomorzu. Według ogólnodostępnych zestawień firmowych wizytówek (trojmiasto.pl, winicjatywa.pl) działa u nas około 60 punktów sprzedających wino. Chodzi wyłącznie o sklepy dedykowane i specjalistyczne.

Kraj z winnym potencjałem

Związek Pracodawców Polska Rada Winiarstwa nie posiada danych z podziałem na rejony, a sam rynek winiarski analizuje całościowo. Według Prezesa Zarządu, Magdaleny Zielińskiej Polska uważana jest przez analityków jako jeden z najbardziej atrakcyjnych rynków wina, co potwierdzała sukcesywnie wzrastająca sprzedaż, która spowolniła w zeszłym roku.

- Traktujemy to jako zjawisko przejściowe. Wyraźny pesymizm konsumentów skutkował zahamowaniem obecnego od kilku lat trendu premiumizacji, co jest dość oczywistym efektem galopującej inflacji. W sklepach zdecydowanie częściej klienci sięgają po wina ze „średniej półki”. Zaciskają pasa i w pierwszej kolejności redukują wydatki na przyjemności – mówi Magdalena Zielińska. - Patrząc jednak perspektywicznie, rynek wina w Polsce ma ciągle duży potencjał. Przeciętny Polak spożywa rocznie ok. 8 razy mniej wina niż Szwajcar czy Austriak. Jeśli pod uwagę weźmiemy kraje typowo winiarskie, jak Portugalia, Francja czy Włochy – różnica jest jeszcze większa. Co więcej, wino wpisuje się w aktualne trendy, jak na przykład rosnące zainteresowanie produktami o niższej zawartości alkoholu i ograniczanie spożycia „procentów”. Zauważamy, iż konsumenci podchodzą do napojów alkoholowych z coraz większą uważnością. Znaczenie ma degustacja, celebracja, wkomponowanie odpowiedniego trunku w posiłek, uszlachetnianie codziennego życia. Który alkohol, jak nie wino, odpowie najlepiej na te potrzeby…?

Winne oblicze Trójmiasta

Trójmiasto zdaje się rozumieć ten trend. Punkty sprzedające wino są tu różnorodne. Znaczna grupa to po prostu sklepy alkoholowe, takie jak Vininowa, M&P czy Alko Spot, w których oprócz wina można kupić mocniejsze trunki, a także i cygara. Inny kierunek to delikatesy, gdzie winom towarzyszy oliwa (Sobrevino), a także ser i wędliny (Sapori del Sud), różnego rodzaju słodycze, kawy, herbaty (Los Vinos & Cafe), bądź też wszystko po trochu (Kultura Smaku Thelikatesy). Wino może być także dodatkiem do sprzedaży whisky (Dom Whisky) jako jedna z dostępnych, szerokich kategorii.

Klasyczne sklepy z winami wyróżniają się już samymi nazwami: Magia Wina, Winers, Centrum Wina, La Passion du vin, Wine Express, Winne Pola, Skład Wina i Lawendy, Winotodobro, Fine Wine, Winnica Winnic, Wytrawni, Skarbnica Win, Festus Wine & Spirits, Winna Butla, Wine Spot, Foodwine czy Winoteka. Trzeba przyznać, że właścicielom nie brakuje zdolności słowotwórczych, a to tylko niektóre przykłady. Cześć z punktów bezpośrednio nawiązuje do rodzaju sprzedawanych win, a raczej krajów ich pochodzenia: Kaap Vino – południowa Afryka, Winotokaj – Węgry, czy po prostu Wina z Mołdawii.

Kupuj, degustuj, poznawaj

Niektóre punkty to połączenie sklepu z winebarem, w których nie tylko można zakupić wino, ale i poznać je lepiej, a na to coraz więcej osób ma chęć.

- Świadomość klienta cały czas rośnie. Związane jest to z częstszymi podróżami za granice, gdzie próbujemy nowych smaków w postaci kuchni czy win. To sprawia, że również i my jako sklep musimy się rozwijać. Dlatego co jakiś czas uzupełniamy nasze portfolio nowymi etykietami z rożnych zakątków świata. Również organizujemy cykliczne wydarzenia w postaci „Speed Tasting-ów” i „Akademii Wina”, podczas których nasi klienci mogą poszerzyć wiedzę, jak również spróbować nowych win – opowiada Michał Krypa, sommelier w Mielżyński Gdańsk.

Lokalnych koneserów pojawia się coraz więcej. - Uważam, że gusta klientów trójmiejskich mają się dobrze i jest sporo osób, które coraz częściej wybierają jakość zamiast ilości, co jest super. Potwierdzają to również liczne degustacje, które prowadzimy. Naszymi klientami są ludzie z praktycznie każdego segmentu, ale wynika to z dostosowania oferty. Jesteśmy otwarci na każdego klienta - podkreśla Grzegorz Billot z Wine Taste by Kamecki Gdańsk.

Spotkania, degustacje, i otwarty personel z pasją to klucz do dotarcia do klienta. - Zdecydowanie widać wzrost świadomości i wiedzy o winie. Dostrzegamy to podczas degustacji, które prowadzimy – bilety dosłownie wyprzedają się w oka mgnieniu, a klienci coraz chętniej odkrywają mniej znane regiony winiarskie i próbują nowych połączeń wina z jedzeniem. To właśnie oni namówili nas na organizację degustacji łączenia wina z typowym polskim jedzeniem świątecznym (sałatką warzywną czy rybą po grecku) czy nawet na połączenie wina z… czipsami (wyszło genialnie!) – wspomina Aleksandra Kurek sales&marketing manager w Skarbnicy Win.

Smakuj, odkrywaj, zestawiaj …

Wino to naturalny towarzysz jedzenia nie od dziś. Jednak niektóre restauracje idą o krok dalej i bardziej podkreślają wagę tego aspektu. Winne Grono powstało w 2015 roku jako francuskie neo-bistro i lokalny importer win z Francji. Dzisiaj nie tylko kontynuuje tę tradycję, ale i odtwarza dawne receptury trunków w ramach Gdańskiej Wytwórni Historycznych Smaków.

Z kolei w Vinissimo Restaurant & Wine Bar (dawna Sztuczka Bistro) minimalistyczna kuchnia łączy się z szeroką selekcją win. Wśród tych ostatnich zdecydowane przeboje to w winach białych: Sauvignon Blanc z Marlborough, Riesling z Niemczech (Nahe, Mosel, Rheinhessen), Verdejo z Ruedy, a w czerwonych: Rioja Crianza, Ribera Del Duero Roble i Primitivo Salento.

- Przede wszystkim Goście chcą próbować i wychodzić ze swojej strefy komfortu. Nie kierują się ceną, a swoim gustem i tym, co im smakuje. Ale, jak widać ze statystyk, klasyka i mainstream sprawdzają się najlepiej – podsumowuje Łukasz Chwojnicki z Vinissimo.

…i płać

Skoro o cenach mowa, trójmiejskie sklepy głównie sprzedają wina ze średniej półki, ale nie zamykają się bynajmniej na wyższą.

- Największa sprzedaż (szacując wg liczby sprzedanych butelek) dotyczy win ze średniej półki, bardzo przystępnych i uniwersalnych, jeśli chodzi o walory smakowe - są to butelki w cenach 54-65 zł oraz wina ekonomiczne za 29-42 zł. Te ostatnie są u nas naprawdę dobrej jakości, różnica pomiędzy takim winem od nas, a winem w podobnej cenie z marketu jest naprawdę wyczuwalna – mówi Lila Witkowska z Wine Express. - Nie specjalizujemy się w winach premium i nie mamy na stanie bardzo drogich etykiet po kilka czy kilkadziesiąt tysięcy złotych, jednak w naszym portfolio są etykiety droższe - najdroższa ze stałego portfolio kosztuje w tej chwili 1557 zł, sprzedajemy kilka skrzynek tego wina rocznie.

Budżet wydawany na wino zależy przede wszystkim od okazji. Zdecydowanie więcej wydajemy na prezenty niż na przyjemność dla siebie.

- Zakup wina w dużej mierze zależy od okazji. Te przeznaczone na prezenty i podarunki są zazwyczaj winami droższymi powyżej 100 zł, natomiast te kupowane na co dzień to butelki w okolicach 60 – 80 zł – przyznaje Aleksandra Kurek. - Najdroższymi etykietami, które sprzedaliśmy były wina ze słynnych francuskich châteaux - Château d'Yquem z apelacji Sauternes oraz Château Petrus z apelacji Pomerol. Za każdą z tych butelek trzeba liczyć ponad 10 tys. zł. Finalna cena zależy jeszcze dodatkowo od rocznika, więc niektóre butelki mogą naprawdę osiągać zawrotne kwoty.

Sklepy muszą więc być gotowe na różnych klientów oraz mieć bogatą i różnorodną ofertę.

- W naszym sklepie codziennie spotykamy się z klientami, którzy mają inne potrzeby. Jedni z nich szukają wina na co dzień lub takiego, które po prostu będzie dla nich smaczne i wypiją je bez żadnej szczególnej okazji. Inni potrzebują wina na prezent lub do uroczystego obiadu, czy do pozostawienia na długie lata, by cieszyć się nim w przyszłości. Najważniejsze jest to, że w naszym sklepie posiadamy szeroki zakres win jakościowych na każdą kieszeń i każdą okazję – stwierdza Michał Krypa z Mielżyński Gdańsk. - Z racji wielkości naszego portfolio (ponad 700 etykiet), ilości wina (około 20 tys. butelek na stanie), kupują u nas wszyscy klienci. Najdroższe wino, które sprzedaliśmy to Château Palmer Medoc Margaux 2018 r. za 4125,00 zł.

Z Europy, ale nie tylko

Największą popularnością w Trójmieście cieszą się wina europejskie z Hiszpanii, Włoch, Niemiec i Francji. Dalsze kierunki to Nowa Zelandia (Marlborough) oraz USA (Kalifornia). Polscy klienci są coraz odważniejsi w poznawaniu nowych regionów i odmian.

- Nadal największą popularnością cieszą się wina z Europy – szczególnie z Włoch ze wskazaniem na południe (region Apulia) oraz północ (Wenecja Euganejska), z którego pochodzi Prosecco. Natomiast wzrasta też zainteresowanie naszymi bliższymi sąsiadami, czyli Niemcami i ich regionami – Doliną Mozeli czy Palatynatem. Niezmienną popularnością cieszy się też hiszpański region Rioja, jak również wina musujące Cava. Klienci chętnie sięgają po wina spoza naszego kontynentu – Argentyny, Chile i Nowej Zelandii – podsumowuje Aleksandra Kurek.

- Nie przesadzę, jeśli napiszę, że posiadamy największą kolekcję win z Bordeaux, Burgundii i Szampanii w Polsce, czyli przewaga Francji, natomiast mamy też dobrze rozbudowaną ofertę win z Włoch, Hiszpanii, ale i Kalifornii – opowiada Grzegorz Billot. – Obecnie w Wine Taste by Kamecki Gdańsk oprócz sporej ilości win niedrogich, codziennych oferujemy również całkiem dużo win drogich. Ze względu na duże zróżnicowanie cenowe naszego asortymentu na półkach mamy wina absolutnie dla każdego.

- Sprowadzamy wina z całego świata, ale odnoszę wrażenie, że nasi goście najbardziej lubią wina włoskie i hiszpańskie – ocenia z kolei Piotr Zastróżny CEO Festus Wine & Spirits. - Wszyscy podróżujemy, poznajemy nowe kraje i smaki. Importujemy wina i prowadzimy salony winiarskie od prawie trzydziestu lat zatem, tak, jako Polacy wiemy o winach coraz więcej.

Z rodzimych winnic

A ta wiedza procentuje - okazuje się, że także krajowa produkcja wina z roku na rok się rozwija i zaczyna przyciągać lokalnych klientów.

- „Polacy nie gęsi, iż swoje wino mają.” Od czasu wstąpienia przez Polskę do Unii Europejskiej, z każdym rokiem coraz więcej przybywa w naszym kraju winnic. Również z każdym rokiem tworzymy coraz lepsze wina. Obecnie Polscy winiarze tworzą białe i musujące wina na światowym poziomie. W szczególności temu drugiemu rodzajowi wina powinniśmy zwrócićwiększą uwagę. W naszym portfolio znajduje się obecnie pięć polskich winnic, które tworzą tylko i wyłącznie wina z winorośli właściwej, czyli Vitis Vinifera. Znajdziemy również cydry, giny, okowity czy miody pitne od polskich producentów – wylicza Michał Krypa.

Polskie wino wkracza także do kart restauracyjnych i coraz więcej osób po nie sięga. Niemniej jednak jeszcze daleko od dominacji krajowej produkcji w wyborach trójmiejskich klientów.

- Obserwujemy ogromny wzrost zainteresowania polskim winem, bo naprawę jako kraj mamy się czym pochwalić – produkujemy wiele fantastycznych win i cały czas jest coś nowego do odkrycia! W Polsce mamy około 500 winnic, więc trudno już teraz znaleźć sklep, w którym kilku polskich butelek nie będzie – z tych mniejszych lub większych winnic. Coraz częściej możemy też w trójmiejskich restauracjach spotkać polskie wina w kartach win. Co prawda, w tej branży prym wiedzie południe Polski, ale do nas też powoli dociera polskie winiarstwo - przyznaje Aleksandra Kurek.

Z procentami lub bez

Rośnie w siłę także segment win bezalkoholowych. To efekt i większej świadomości konsekwencji spożywania alkoholu, ale i chęci znalezienia alternatywy dla niepijących gości. Tu najważniejszy jest sam proces dealkoholizacji – aby wino nie straciło swoich walorów smakowych, a jedynie procenty.

- Wina dealkoholizowane to bardzo szybko rozwijający się sektor naszego rynku. Coraz więcej osób chętnie sięga po nie – wręcz codziennie pośród sprzedawanych przez nas win znajdzie się kilka butelek tych bezalkoholowych. Nie jest łatwo o dobry bezalkoholowy produkt – prawda jest taka, że to alkohol jest nośnikiem smaku wina, a, pozbywając się go bardzo często tracimy poczucie „winności”. Aby się nie zawieść na takiej butelce, szukajmy przede wszystkim win, które przeszły proces fermentacji alkoholowej, a w kolejnym etapie zostały pozbawione tego alkoholu. W innym przypadku trafimy po prostu na sok z winogron – radzi Aleksandra Kurek.

A, jeśli nie bezalkoholowe, to chociaż słabsze – taką tendencję na rynku polskim widzi Magdalena Zielińska. - Szczególnym zainteresowaniem cieszą się w ostatnim czasie wina lekkie - o niższej zawartości alkoholu, białe i różowe. Dominujące na rynku wina czerwone, stopniowo ustępują im miejsca. Spodziewamy się też, że ciągle będzie utrzymywała się moda na „bąbelki” – mam tu na myśli nie tylko prosecco, ale też inne rodzaje win musujących, m.in. cavę, asti czy szampany. Liczymy też na dobry rok dla cydru. Smakowe warianty, które pojawiły się na rynku, wyraźnie zainteresowały konsumentów i trafiły w ich gust. Wiele wskazuje na to, że ta kategoria będzie się dalej rozwijać – prognozuje Magdalena Zielińska.

Czas pokaże, czy to chwilowa moda czy długotrwały trend. - Z winem jest podobnie jak z modą czy muzyką. Możemy zaobserwować różnego rodzaju trendy. Nie tak dawno w modzie było picie mocnego z cukrem resztkowym i dżemowego Primitivo z Pugli, a obecnie pija się wina pomarańczowe, które często są tworzone zgodnie z ekologią, czy biodynamiką. Co przyniesie jutro? Przekonamy się o tym zapewne niebawem – konstatuje Michał Krypa.