Zielony Ład i elektromobilność

I co dalej?

Karol Kacperski

O tym, jak skomplikowana i wielowątkowa jest dzisiejsza energetyka mogli przekonać się uczestnicy debaty „Biznesu Pomorza” poświęconej Zielonemu Ładowi i elektromobilności. Aktualnie to cała gama konkurujących ze sobą rozwiązań, z których każde ma swoje mocne oraz gorsze strony. I każde wymaga uwagi, a przede wszystkim odpowiednich regulacji.

Zorganizowana przez magazyn „Biznes Pomorza” 27 lutego debata „Zielony Ład i elektromobilność. I co dalej?” odniosła się między innymi do przedstawionego w lutym przez Komisję Europejską harmonogramu prac nad dyrektywami Omnibus mającymi na celu uproszczenie obowiązków formalnych związanych z Zielonym Ładem i raportowaniem ESG. Oszczędności administracyjne z tym związane szacowane są na 6 miliardów Euro rocznie. Działanie to ma bezpośredni związek z wynikiem wyborów w Stanach Zjednoczonych i zmianą polityczną, która tam następuje. Jednocześnie na rynku coraz lepiej sobie radzą, jeśli chodzi o samochody elektryczne, producenci chińscy, podkopując pozycje motoryzacji niemieckiej, francuskiej, ale też amerykańskiej. Wszystko to prowadzi do pytania o dalszy kierunek elekromobilności, które to zadał moderator Bogusław Wieczorek, radca prawny, pełnomocnik zarządu Olivia Centre i komentator gospodarczy.

Paweł Olechnowicz

"Sprawą absolutnie pierwszej wagi jest stworzenie platformy digitalizacji i skumulowanie wszystkich energii producentów, dołączenie do tego energii jądrowej, jak już będzie dostępna, ale i rozwijanie systemu komunikacji międzynarodowej i transmisji energii pozwalającego ją eksportować w razie nadmiaru."

To dopiero początek rewolucji

Prelegenci zgodnie uznali, że nie czeka nas odwrót od elektromobilności, niemniej jednak potrzebne są odpowiednie regulacje i zachęty, tym bardziej, że energia elektryczna w Polsce jest jedną z najdroższych w Europie.

- To dopiero początek rewolucji. Istnieją źródła napędu, które dobrze się sprawdzają w transporcie ciężkim czy miejskim, są i takie, które muszą dorosnąć do pewnych funkcji. Natomiast elektromobilność uwolniła nas od monopolu stacji tankowania w formie konwencjonalnej. To kolosalna zmiana, która ma oczywiście ogromny wpływ na przemysł motoryzacyjny – powiedział Michał Baranowski, członek zarządu Elo City Sp. z o.o. - Myślę, że odwrotu nie ma, ale powinniśmy się wykazać racjonalizmem i wybierać ten rodzaj napędu, który w danym sektorze jest dzisiaj najbardziej sprawny i adekwatny.

W przypadku samochodu elektrycznego pojawiają się obiekcje przy dłuższych trasach, gdyż brakuje stacji ładowania lub wymiany baterii, które by usprawniały komfort podróży i skracały jej czas. Nadzieją z kolei napawają nowinki technologiczne takie jak e-fuel.

- To paliwo ekologiczne, które jest czymś, co zdecydowanie wypiera ropę z przemysłu. Ludzie mogą się dziwić, że budowałem Rafinerię Gdańską, a teraz mówię o czymś, co sprawi, że ona nie będzie miała racji bytu – przyznał Paweł Olechnowicz, doradca prezesa Orlenu, członek rady nadzorczej Energa S.A. i wieloletni prezes Lotosu. - Rafineria Gdańska nie będzie miała racji bytu za 20-25 lat, gdyż ten okres plus ponad 10 lat, które już funkcjonuje w nowej technologii, jest absolutnie wystarczający na modernizację, a przy zmianach technologicznych zachodzących w świecie – na wymianę. A tutaj będzie prawdopodobnie przejście na innego rodzaju paliwa i innego rodzaju przemysł.

Europa przespała

Napęd elektryczny sprawdza się w przypadku pojazdów miejskich oraz specjalnych – na przykład w portach, gdzie funkcjonują potężne maszyny o ogromnych mocach i konieczne jest ograniczenie emisji CO2 oraz zadbanie o komfort pracy. Michał Baranowski na swoim przykładzie przekonywał, że można z powodzeniem podróżować samochodami elektrycznymi na długich dystansach, a wszystko to kwestia odpowiedniej logistyki. Smutkiem napawa go fakt, że Europa przespała samą wojnę producentów i aktualnie europejska motoryzacja z zazdrością spogląda na Chiny, Stany Zjednoczone oraz Japonię i zastanawia się, w którą stronę iść.

- Mamy bardzo bogate korzenie motoryzacyjne, ale amerykański koncern nagle wyprodukował samochód, który ma 4 opcje konfiguracji, 5 kolorów, 2 kolory wnętrza, różne rodzaje felg… To jest niewątpliwie zmiana, którą trochę przespaliśmy, ale generalnie najważniejszy jest konsument, który wybierze coś, co będzie dla niego dobre cenowo – podsumował Michał Baranowski.

Zdania uczestników debaty co do optymalnego napędu samochodów były podzielone - od pełnej ufności w pojazdy elektryczne, przez widzenie w nich jedynie miejskiego środka transportu (najlepiej ładowanego we własnym domu), aż po przyznanie wyższości modelom typu plug-in sprawdzającym się i na krótszych, i na dłuższych dystansach.

Tadeusz Zdunek, prezes Grupy Zdunek, jeden z największych na Pomorzu dealerów samochodów, zwrócił z kolei uwagę na ekonomiczne i gospodarcze wyzwania związane z elektromobilnością.

- Europejskie pieniądze płyną na światowe rynki, w tym do Chin. Dzięki temu światowy przemysł jest bardziej stabilny. Niemniej jednak, ta sama polityka finansowa przyczynia się do niszczenia europejskiego rynku i osłabienia pozycji europejskich przedsiębiorstw na arenie międzynarodowej. W efekcie, ratowanie globalnego przemysłu odbywa się kosztem kondycji gospodarczej samej Europy – wskazywał Tadeusz Zdunek.

Michał Baranowski

"Elektromobilność uwolniła nas od monopolu stacji tankowania w formie konwencjonalnej. To kolosalna zmiana, która ma ogromny wpływ na przemysł motoryzacyjny."

Węgiel kontra OZE

Zdaniem uczestników debaty, jeżeli chodzi o źródła energii nieuniknione jest przejście ku naturalnym źródłom energii, gdyż resursy elektrowni węglowej oraz same surowce stopniowo się kończą. Elektrownie węglowe mają określony czas zużycia, wymagają serwisu, -a ich budowa wiąże się z wysokimi kosztami.

- Ostatni blok elektrowni w Turowie kosztował prawie 5 miliardów złotych, a to było 500 MW, czyli niedużo. Z kolei 400 wiatraków na morzu projektuje 6 GW, a koszt ich budowy to 12 miliardów złotych. Co więcej do elektrowni węglowej musimy jeszcze dostarczyć węgiel. Morska elektrownia wiatrowa ma sprawność 50% i to jest bardzo duża sprawność, projektowana na 30 lat – stwierdził Dariusz Jachowicz, prezes Grupy Technologicznej ASE. - Elektrowni węglowej nie zbudujemy tanio, ona jest bardzo droga. Tymczasem jej resursy się kończą, wszystkie 200 MW bloki praktycznie nie mają już zgody na przedłużanie, piece są do wymiany, trzeba by zbudować nowe, węglowe. Nie ma tu nadziei.

Według danych przytoczonych przez prowadzącego dyskusję Bogusława Wieczorka 17 kopani węgla kamiennego zamknęło ubiegły rok z rekordową stratą 11 miliardów złotych, a od 1990 roku dopłaciliśmy do sektora węglowego 135 miliardów złotych. Z drugiej strony od 2016 roku dołożyliśmy do OZE niemal 70 miliardów złotych, a do 2034 kwota ta podwoi się, pod tym względem będą więc porównywalne.

– W przypadku OZE dopłaciliśmy do kosztów inwestycji – gwarancji ceny, a to rodzaj zachęty do budowy, a nie paliwa. Tu jest wiatr. Nie muszę więc sypać węgla, a sprawność mam całkiem niezłą. Powinniśmy myśleć nie tylko o tym, ile to kosztuje, ale też, jaka jest głębia tego systemu, ile jesteśmy w stanie pozyskać. Bałtyk jest jednym z najlepszych miejsc do produkcji energii elektrycznej. Ja postawię i węglową, i gazową, i wiatrową, i wodorową, ale jako rozsądnemu człowiekowi jest mi bliżej do tego wiatraka – przyznał Dariusz Jachowicz.

Arkadiusz Marat

Pierwsze panele fotowoltaiczne były bardzo drogie, dostępne dla hobbystów czy ludzi, którzy się chcieli w jakiś sposób wyróżnić. Dzisiaj możemy je kupić bez problemu, bez specjalnego odkładania pieniędzy. To zupełnie inne koszty niż surowce naturalne typu węgiel czy gaz."

Wiatr i słońce pewniejsze od gazu

Dodatkowym wyzwaniem jest niestabilna dostępność surowców, przez co podlegają spekulacjom. Według Arkadiusza Marata, najlepiej pokazał to rok 2022 i wybuch wojny na Ukrainie, kiedy to ceny węgla i gazu poszybowały drastycznie w górę. Ten wzrost nie był spowodowany Zielonym Ładem i do dziś ma wpływ na nasze cenniki. Tymczasem w przypadku coraz bardziej dostępnych paneli fotowoltaicznych czy też wiatraków nie musimy się o to martwić.

- Spójrzmy na fotowoltaikę, pierwsze panele fotowoltaiczne były stosowane wiele lat temu, jeszcze przed Zielonym Ładem. Wtedy były bardzo drogie, dostępne dla hobbystów czy ludzi, którzy się chcieli w jakiś sposób wyróżnić. Dzisiaj możemy je kupić bez problemu, bez specjalnego odkładania pieniędzy. Panele kupujemy na 25 lat, tyle są w stanie spokojnie funkcjonować. To zupełnie inne koszty niż surowce naturalne typu węgiel czy gaz – ocenił Arkadiusz Marat, prezes Emlech-ASE.

Te naturalne źródła energii jednak nie zaspokoją całego zapotrzebowania, które według prognoz niebawem może wynosić 40 GW. Konieczne jest więc czerpanie z innych - także tych niecieszących się dobrą opinią jak biogazownie, które coraz bardziej się rozwijają, zmniejszając stopień swojej uciążliwości względem okolicznych mieszkańców.

Niezbędne regulacje

Zdaniem uczestników debaty potrzebne są regulacje i mobilizujące zachęty, a przede wszystkim odpowiednia polityka. Brak tej ostatniej skutkuje m.in. karami administracyjnymi, które ponosimy. Nie mamy też stosownego systemu bilansowania oraz odbierania i przesyłania energii. A tej sytuacji nie ułatwia również fakt, że energia elektryczna w Polsce jest jedną z najdroższych w Europie.

- Nie mamy jeszcze ustawy o farmach wiatrowych. W tym roku negatywny skutek z tego powodu szacowany jest na szkodę ponad 4 miliardów złotych, a w 2030 roku będą to już razem 32 miliardy. Gdyby była prawidłowa polityka w tym zakresie, to te pieniądze mogłyby być inwestowane w dobra tworzące istotną wartość w polskiej gospodarce. Trzeba wdrożyć system – konstatował Paweł Olechnowicz. - Posiadamy już nadmiar energii wiatrowej i słonecznej w warunkach dobrych pogodowo, ale brakuje bilansowania. Na Pomorzu mamy niewykorzystane 5 GW istniejącej energii. Za ubiegły rok Energa Operator z tytułu tzw. wyłączeń - to znaczy braku możliwości zagospodarowania wytworzonej przez OZE energii elektrycznej - przyczyniła się do powstania kosztów na poziomie ponad 100 milionów złotych. Sprawą absolutnie pierwszej wagi jest stworzenie platformy digitalizacji i skumulowanie wszystkich energii producentów, dołączenie do tego energii jądrowej, jak już będzie dostępna, ale i rozwijanie systemu komunikacji międzynarodowej i transmisji energii pozwalającego ją eksportować w razie nadmiaru.

Dariusz Jachowicz

"Powinniśmy myśleć nie tylko o tym, ile to kosztuje, ale też, jaka jest głębia tego systemu, ile jesteśmy w stanie pozyskać. Bałtyk jest jednym z najlepszych miejsc do produkcji energii elektrycznej."

W oczekiwaniu na elektrownię jądrową

Wielką szansą, ale i wyzwaniem dla krajowej energetyki jest budowa elektrowni jądrowej w Choczewie. I choć wydaje się, że w ostatnim czasie prace wokół niej nabrały tempa, to od wskazania lokalizacji minęło już 14 lat. W międzyczasie projekt pochłania potężne pieniądze podatników.

- Gdyby Skarb Państwa wniósł taką firmę do Energii, to o wiele łatwiej byłoby zbudować ciekawe kompetencje, mogłaby podpisać umowę na wieloletni zakup energii oraz dostawę paliwa do elektrowni jądrowej i zupełnie inaczej byłaby traktowana na rynku międzynarodowym jako kompetentny podmiot. To jeden z modeli, bo mogłaby to być inna firma energetyczna – analizował Paweł Olechnowicz. – Podobny projekt elektrowni w Szwecji jest już złożony do Komisji Europejskiej. Umowa jest na 40 lat, z ceną 84 Euro za MWh, a nasz projekt proponowany jest na okres 60 lat z ceną około 114 Euro za MWh. Słowem mamy dłuższy okres i wyższą cenę, więc coś tu jest nie tak. Powinniśmy otworzyć debatę na temat tego, w co warto, a w co nie warto iść. I dlaczego. To nie powinien być projekt polityków, a ekspertów. Politycy mają potem podejmować decyzje, a społeczeństwo powinno wiedzieć, dlaczego i na jakich warunkach podejmowane są decyzje skutkujące zaangażowaniem przez państwo ich pieniędzy. Wiele w tym zakresie jest jeszcze do zrobienia.

Niezależnie od rodzaju źródła energii – elektrowni jądrowej, farm wiatrowych czy fotowoltaiki wyzwaniem jest spójność inwestycji w nowe źródła energii z koniecznością modernizacji istniejącej infrastruktury przesyłowej. Zwrócił na to uwagę Tadeusz Zdunek.

- Problem starych linii przesyłowych jest kluczowy. Zanim zainwestujemy ogromne środki w nowe źródła energii, takie jak elektrownia atomowa, musimy najpierw zmodernizować istniejącą sieć. W przeciwnym razie, wpompowanie nowoczesnej energii w przestarzałą infrastrukturę, której modernizacja kosztowałaby około 70 miliardów złotych, nie ma ekonomicznego sensu – ocenił Tadeusz Zdunek.

Tadeusz Zdunek

"Europejskie pieniądze płyną na światowe rynki, w tym do Chin. Ratowanie globalnego przemysłu odbywa się kosztem kondycji gospodarczej samej Europy"

Nadzieja w wodorze

Pewnym optymizmem napawa wodór, który już teraz sprawdza się zdaniem Dariusza Jachowicza w przypadku chociażby autobusów i śmieciarek. W północnych Niemczech część producentów przeszła wyłącznie na śmieciarki wodorowe jako optymalne w użytkowaniu – tańsze, dłużej jeżdżące, niewymagające ładowania i niewytwarzające spalin. Według niego na wszystko trzeba patrzeć z perspektywy czasowej, a prognozy mówią, że Polska niedawno zużywająca 7 GW, a aktualnie około 30 GW, w przyszłości będzie potrzebowała aż 40 GW.

- Każda z technologii ma swoje dobre zastosowanie. Elektryczność jest świetna w maszynach portowych i w pojazdach miejskich, bo w porcie jeździmy wokół komina, a odległości są małe. Z kolei porty już myślą o maszynach wodorowych, bo ładowanie to czas, ładowanie maszyny wodorowej zajmuje tyle co zatankowanie jej dieslem – przyznał Dariusz Jachowicz. - Wodór jest dość drogi, bo mało się go produkuje. Jego cena na dzień dzisiejszy w Polsce to 12 Euro, czyli 70 zł za kilogram. I dla przykładu taką Toyotą Mirai przejedziemy z 6 kilogramami 600 km, więc podróż nas będzie kosztowała 70 Euro, czyli nie ma tragedii. Maszyny typu autobusy czy śmieciarki są już powszechnie produkowane na wodór, bo to wygodne. Liczy się sama charakterystyka pracy. Śmieciarka rusza, jedzie, staje. Diesel jest najgorzej przystosowany do takich bardzo krótkich cykli po 300 metrów – porównał.

Merytoryka,  nowości i nowe relacje

Debaty Biznesu Pomorza to nie tylko merytoryczne dyskusje ekspertów, ale także okazja do poznania tego co mają do zaoferowania pomorskie firmy oraz okazja do nawiązania relacji biznesowych. Tak też było podczas wieczoru w Arche Dwór Uphagena.

 

Arche Dwór Uphagena to obiekt położony na Dolnym Mieście w Gdańsku. W zabytkowym budynku szpitala oraz przylegającego dworu powstał wyjątkowa przestrzeń hotelowo – eventowa. Arche Group, właściciel obiektu słynie z przekształcania dawnych budynków użyteczności w publicznej w hotele, z jak największym zachowaniem ich dawnej formy, o czy mogli przekonać się uczestnicy wieczoru. Dodatkowo, po dyskusji czekał na nich poczęstunek przygotowany przez szefa kuchni restauracji Stara Kuchnia mieszczącej się we wnętrzach dworu.

Skarbiec Pomorski to nowa inicjatywa na trójmiejskiej mapie firm. Podczas wieczoru Kamil Kosiorek, CEO Skarbca Pomorskiego zaprezentował swoje nowoczesne rozwiązanie dla potrzeby ochrony kosztowności – kilkunastotonowy, w pełni zautomatyzowany skarbiec znajdujący się w centrum Gdyni. Ten innowacyjny system zapewnia wysoki poziom bezpieczeństwa przy jednoczesnej wygodzie użytkowania. Kolejny tego typu obiekt powstanie już niebawem w Gdańsku.

O firmie Konsal Cleaning specjalizującej się w profesjonalnych usługach sprzątania różnego typu obiektów, uczestnicy wydarzenia mogli dowiedzieć się więcej dzięki ostatniemu wywiadowi okładkowemu magazynu Biznes Prestiż (obecnie Biznes Pomorza), który był dystrybuowany podczas eventu. Firma wykorzystuje nowoczesne technologie i ekologiczne środki czystości, dbając zarówno o skuteczność sprzątania, jak i o środowisko naturalne.

Urozmaiceniem wieczoru była męska moda. Anna Fludra, stylistka i projektantka mody reprezentująca Galerię Klif przeprowadziła prezentację „Wizerunek mężczyzny w biznesie”, koncentrując się na dwóch bieżących stylizacjach w wydaniu Business Formal oraz Business Casual. Modele zaprezentowali elementy kolekcji dostępnych aktualnie w Galerii Klif.

debacie udział wzięli:

Tadeusz Zdunek
prezes Grupy Zdunek i PUH Zdunek

Paweł Olechnowicz
doradca prezesa Orlenu, członek rady nadzorczej Energa S.A. i wieloletni prezes Lotosu

Dariusz Jachowicz
prezes Grupy Technologicznej ASE, ekspert szeroko rozumianej transformacji energetycznej

Arkadiusz Marat
prezes Emlech-ASE, ekspert w dziedzinie energetyki

Michał Baranowski
członek zarządu Elo City Sp. z o.o. jednego z krajowych liderów w dziedzinie zarządzania stacjami ładowania aut elektrycznych

Moderacja debaty:

Bogusław Wieczorek
pełnomocnik zarządu Olivia Centre, komentator gospodarczy

Prowadzenie wieczoru:

Krzysztof Król
Ultrarelations