Ile instytucji prowadzi dzisiaj MBA?
W Polsce działa obecnie ponad 180 programów MBA, prowadzonych przez blisko 40 różnych instytucji w 25 miastach. Wśród nich znajdują się uczelnie wyższe i uznane szkoły biznesu. Nie uwzględniamy w tej liczbie kursów MBA, szkoleń o podobnej nazwie, ani innych programów, które trwają krócej niż rok. Zauważamy, że coraz większą popularność zyskują programy realizowane w formie online lub hybrydowej. Dzięki temu lokalizacja przestaje być barierą, a konkurencja między ofertami przenosi się z poziomu lokalnego na ogólnokrajowy, a nawet międzynarodowy.
Czy ta powszechność nie obniżyła rangi dyplomu MBA, a przy okazji ceny?
Ranga dyplomu MBA w dużej mierze zależy od instytucji realizującej program, jej doświadczenia, renomy na rynku oraz jakości kadry dydaktycznej. Kluczowe są również konstrukcja programu, obszary tematyczne, opinie absolwentów oraz ich sukcesy zawodowe. Programy oferowane przez prestiżowe uczelnie i szkoły biznesu, posiadające międzynarodowe akredytacje i walidacje to wciąż cena powyżej 30 - 35 tys. złotych netto. W odpowiedzi na zmieniające się potrzeby rynku coraz częściej projektuje się programy MBA zawierające elementy specjalistyczne, dedykowane konkretnej branży, jak: IT, energetyka czy logistyka lub skierowane do zarządców w określonych obszarach funkcjonowania organizacji, takich jak HR, finanse czy zarządzanie strategiczne.
Na rynku można jednak znaleźć oferty pod nazwą MBA, których ceny kształtują się od około 6 800 zł do nawet 99 000 zł. Rosnąca konkurencja cenowa sprawia, że wybór odpowiedniego programu wymaga szczegółowej analizy wartości oferowanego programu w stosunku do jego ceny.
Skoro jest tak dużo instytucji, to w jaki sposób odróżnić te dobre od tych słabszych? Czy istnieją obiektywne czynniki, które je pozycjonują?
Wybierając studia i programy MBA warto zwrócić uwagę na doświadczenie podmiotu prowadzącego. Kursy MBA to specyficzne, bardzo wymagające studia – nie tylko dla uczestników, ale też dla ich organizatora. Potrzebna jest wyspecjalizowana kadra trenerów i praktyków biznesu, którzy stale trzymają rękę na pulsie zmian w zarządzaniu, znają najnowsze trendy i narzędzia. Edukacja menedżerska to nie to samo, co studia kształcące młodych ludzi. Dobrze, gdy doświadczenie instytucji prowadzącej MBA liczy się w latach. GFKM może pochwalić się jednym z trzech najdłuższych w Polsce staży prowadzenia MBA – od 1991 roku.
Kolejnym istotnym elementem, który trzeba wziąć pod uwagę, jest liczba godzin w programie. Optymalnie nauka na MBA powinna obejmować od 440 do 550 godzin, a nawet więcej. Ważne są walidacje i certyfikaty, które potwierdzają dbałość o wysoką jakość programu. Wysoki poziom i jakość programu Executive MBA GFKM potwierdzają m.in.: prestiżowa akredytacja International Quality Accreditation (CEEMAN IQA) oraz międzynarodowy tytuł Business School with Significant Impact (BMDA). Gwarantem wartości i jakości MBA GFKM jest też instytucja walidująca nasz program – czołowa francuska szkoła biznesu Institut d’Administration des Enterprises Aix–Marseille – IAE Aix–Marseille (przy Uniwersytecie Paula Cezanne’a w Marsylii) oraz Porto Business School z Portugalii, posiadająca tzw. potrójną koronę akredytacyjną, czyli wszystkie najważniejsze światowe akredytacje: EQUIS, AACSB, AMBA. Wybierając MBA dobrze jest też zasięgnąć opinii znajomych, którzy ukończyli MBA i kierować się rekomendacjami zarówno co do programu, jak i prowadzących. Takie opinie dotychczasowych absolwentów są najcenniejszym drogowskazem.
Wróćmy do kryzysu wywołanego przez Collegium Humanum. Wspomniała pani, że boom zaczął się po 2016 roku, gdy wprowadzono przepisy, które pozwoliły na zasiadanie w radach nadzorczych spółek na podstawie dyplomu MBA. Wcześniej konieczny był państwowy egzamin. Odkryli to politycy i urzędnicy, którzy ruszyli po złote runo. Dane są jednoznaczne, w 2014 roku do egzaminu dla kandydatów członków rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa przystąpiło 681 osób, a w 2023 już tylko 90. Reszta zapewne wybrała dyplom MBA. To pokazuje skalę zjawiska, dzięki któremu Collegium Humanum zbudowało swoją pozycję, jako wehikuł do szybkiego zdobycia uprawnień, by zajmować intratne posady. Politycy wykorzystali, a być może i zniszczyli markę MBA? Można tak to ująć?
Przez kilkadziesiąt lat w Polsce MBA to był kompleksowy program dla menedżerów, uczestnictwo w którym potwierdzało wysoki poziom wiedzy menedżerskiej oraz pozwalało na kształtowanie dalszej kariery. Celem była doskonałość i rozwój kompetencji. Droga bez skrótów i łatwizny. Ci, którzy chcieli się doskonalić, długość programu, wielość zagadnień i ich kompleksowość traktowali jako zaletę. Nikt nie przychodził po papier. Jedna ustawa zniszczyła bardzo dużo, jeśli chodzi o MBA. Wiedza i kompetencje zeszły na dalszy plan. Instytucje, które oferowały i nadal oferują okrojone godzinowo i programowo „studia MBA” konkurują nieuczciwie na rynku zepsutym przez wspomniane przepisy ustawy z 16 grudnia 2016 roku o zasadach zarządzania mieniem państwowym. Wszystko to oczywiście wpływa negatywnie na markę MBA. Rodzi też wiele emocji i jest krzywdzące dla wielu osób, które poświęciły czas i duże pieniądze na to, aby udowodnić, jak poważnie traktują zawód menedżera i kwestie przywództwa.
Wiosną 2024 roku centrum informacyjne rządu przekazało, że dyplomy MBA z Collegium Humanum nie będą uznawane w procesie opiniowania kandydatów do rad nadzorczych dyplomy MBA. Dobry ruch? Konieczny? Bo przecież nie każdy kto studiował na CH jest oszustem. Poszkodowanymi są też ci, którzy tam normalnie studiowali, a teraz muszą ponosić konsekwencje za oszustów.
Przed wejściem w życie przepisu, o którym rozmawiamy, dyplom MBA nie upoważniał do zasiadania w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa – absolwenci MBA, jak wszystkie inne chętne osoby, musieli zdać odpowiedni egzamin. Raczej więc wróciłabym do starego rozwiązania i usunęłabym przepis, który narobił tyle zamieszania i spowodował zepsucie rynku, niepotrzebny zamęt i, jak czytamy, stał się przyczynkiem do korupcji. MBA to MBA, spotkanie z innymi menedżerami, wymiana i uzupełnienie wiedzy, odświeżenie jej, doskonalenie umiejętności, poznanie nowych trendów. Oczywiście również ciężka praca. Ruch z nieuznawaniem dyplomu wszystkich absolwentów MBA na Collegium Humanum może być krzywdzący, biorąc pod uwagę, że część absolwentów zapewne normalnie uczestniczyła w zajęciach. Wśród osób, których dyplomy nadal są uznawane zapewne są absolwenci różnych innych programów MBA trwających nie dłużej niż rok i programowo odbiegające od tego, co powinno być podstawą MBA. Tak więc, w mojej opinii nie ma obecnie dobrych rozwiązań.
Z oferty Collegium Humanum korzystali też masowo samorządowcy i pracownicy podległych im urzędów. Jak tutaj powinien być rozwiązany problem?
Nadal uważam, że przepis, który stworzył problem, powinien zniknąć z naszego prawa. Złe, niechlujne prawo powinno być eliminowane, a nowe pisane starannie z wykorzystaniem szerokiego procesu konsultacji społecznych. Szerokiego to znaczy z uwzględnieniem głosu wszystkich zainteresowanych. To wymaga oczywiście ciężkiej pracy, umiejętności w prowadzeniu dialogu, odwagi w otwarciu na argumenty wszystkich środowisk.