Wyobraźmy sobie, że otwieramy swój zakład. Na początek bardzo mały. Z czasem nam się rozrasta do dużej fabryki. Potem kolejnej i kolejnej. Lub inna ścieżka - kupujemy mieszkanie, by je wynajmować. Po wielu latach dorabiamy się sieci apartamentów, a nawet sporego hotelu.

I pewnego dnia, gdy podjeżdżamy pod nasz hotel widzimy… nic. Puste miejsce. I żadnych śladów co się wydarzyło. Szok. Po ochłonięciu postanawiamy wyjaśnić zagadkę i odyzskać hotel. Są świadkowie. Jest więc o co się zaczepić. Ale ci udzielają tylko zdawkowych odpowiedzi, aż wreszcie zbywają jak natrętów. Niby coś wiemy, ale tak naprawdę nic z tego nie wynika. Hotel może znów się pojawi, a może nie.

Taki scenariusz to prawdziwy dreszczowiec dla dzisiejszych cyfrowych twórców, których wygenerowały platformy społecznościowe. Ten moment, gdy budowany latami i sporym nakładem finansowym profil zostaje zablokowany na jakiś czas. Lub co gorzej - po prostu znika. I to nagle, bez żadnych znaków ostrzegawczych. Po chwilowym szoku twórca rozpoczyna próby wyjaśnienia sytuacji. Co się wydarzyło? Czy można odzyskać profil? Jeżeli tak, to w jaki sposób? Formalnie takie możliwości daje każda platforma. Są podane dane do kontaktu, są schematy postępowania. Można pisać, a nawet dzwonić. Ale to tylko teoria, bo te próby dość często kończą się fiaskiem. Nikt niczego nie wyjaśnia odpowiada, nikt nie odpisuje, nie można skontaktować się z żywym człowiekiem.

Mijają dni, a profil nie działa. Co jednak najgorsze – to wtedy całkowicie bezradny twórca uświadamia sobie, że nigdy tak naprawdę nie był jego właścicielem. Platforma, na której zbudował swój profil należy do kogoś innego. I ten ktoś w bezwzględny sposób właśnie skorzystał ze swoich właścicielskich praw. Co więc się takiego stało, że tysiące ludzi zdecydowało się prowadzić biznes bez prawa własności?

Social media podziałały niczym afrodyzjak. Łatwy dostęp, praktycznie zerowy próg finansowy i żadnych wymagań. W zamian dostajemy przepustkę do świata nieograniczonych możliwości, świata Walta Disneya i Wall Street w jednym. Świata, gdzie możemy publicznie zaistnieć na wielką skalę.

No właśnie skala. Istnieje dzięki nam wszystkim, bo kto dzisiaj nie używa social mediów? Chyba coraz trudniej znaleźć osobę, która deklaruje, że z nich nie korzysta. Nie tylko dlatego, że profil na FB stał się prawie, że koniecznością, ale też z powodu stale rosnącej oferty. To już nie tylko główni gracze jak FB, IG, X (dawniej Twitter), LNK, ale i dziesiątki bardziej branżowych i sprofilowanych platform społecznościowych. Znaczna część naszego życia, w tym pracy przeniosła się do Internetu, a pandemia wręcz narzuciła nam z nich korzystanie. Trudno dzisiaj sobie wyobrazić firmę lub jej właścicieli bez jakiegokolwiek profilu. Stąd tak duża liczba osób, które postanowiły robić biznes na samych platformach.

Te, tymczasem tworzą gigantyczny świat, skomplikowanych relacji i reguł, które wymykają się spod jurysdykcji pojedyńczych państw. Regulatorem praw są przede wszystkim ich właściciele. Z różnymi intencjami, pomysłami, światopoglądem. Dokonujący wyborów zgodnie z własnym interesem i przekonaniami. Niekoniecznie obywateli i ich użytkowników. To budzi wiele kontrowersji i obaw i realnych problemów. Kreowanie złych postaw, fałszywe treści, cenzurowanie, czyli to wszystko co wpływa na światową politykę. Co chwilę wybuchają kolejne afery związane z możlwością manipulacji politycznej za pośrednictwem platform, a rządy wszczynają kolejne śledztwa.

No i wspomniana sfera biznesowa, która wywołuje dreszcze twórców. Tutaj także właściciele platform realizują swoje interesy. Co z tego, że nikt nie nadąża za zmieniającymi się zasadami, prawie nikt ich nie rozumie, skoro są one korzystne dla właściciela platformy? Co z tego, że coraz trudniej skontaktować się z człowiekiem, by skutecznie wyjaśnić sprawę, skoro automatyzacja i stosowanie AI pozwala maksymalnie redukować koszty, a dzięki temu więcej zarabiać. To ich biznes i oni narzucają reguły.

Co ciekawe mimo tej świadomości i nieustannych prób wielu państw, by okiełznać platformy, to wciąż świat chaosu i niepewności. Jak więc postępować? Twórcy, którzy opowiadają w tym wydaniu o swoich walkach z platformami po utracie konta radzą jedno – nie opieraj biznesu tylko na socjalach. Póki co to jedny rozsądny kierunek.