Mevo 2.0 działa

Ale jeszcze nie otwieramy szampana

Karol Kacperski

Pierwsze Mevo upadło zaledwie po pół roku działania, a Mevo 2.0 działa już siedem miesięcy i radzi sobie całkiem dobrze. Choć urzędnicy i aktywiści rowerowi studzą jeszcze optymizm. - Szampana otworzę dopiero 16 listopada - mówi Dagmara Kleczewska, koordynatorka systemu. Sprawdziliśmy, jak system sprawuje się po siedmiu miesiącach.

Rower metropolitalny Mevo 2.0 jest obserwowany przez wielu urzędników i aktywistów rowerowych w kraju, bo to pierwszy i jedyny, tak duży system miejskich rowerów elektrycznych w Polsce. Jego pierwsza odsłona z roku 2019 zakończyła się spektakularną klapą, która odbiła się sporym echem. Eksperyment ze 100-procentową flotą rowerów elektrycznych wtedy się nie powiódł, ale przyczyn porażki było wiele: po pierwsze opóźnienia z uruchomieniem pełnej floty rowerów, które nie nadążały za rozbudzonym popytem, bardzo mała dostępność jednośladów, problemy z aplikacją mobilną, zbyt krótka żywotność baterii, zbyt niska cena abonamentu (10 zł za miesiąc), a w konsekwencji wszystkich tych problemów kary nałożone na operatora firmę Nextbike, za niewywiązanie się z umowy.

Po pięciu latach od tamtej porażki jesteśmy w innym miejscu. Rower elektryczny nie jest już tak pożądaną nowinką technologiczną. Na rynek z impetem weszły elektryczne hulajnogi, skutery czy samochody na minuty. Wiele osób ma już prywatny rower elektryczny, a często korzystają z nich kurierzy dowożący jedzenie. W Gdańsku od pięciu lat uczniowie mogą korzystać z bezpłatnej komunikacji miejskiej, w Tczewie wszyscy mieszkańcy. Czy w tej sytuacji jest jeszcze miejsce na miejski rower elektryczny i czy ma on szansę utrzymać się na rynku? Jak Mevo 2.0 radzi sobie po pierwszych siedmiu miesiącach?

Nowy przetarg z problemami

- Po porażce pierwszego Mevo zespół był lekko zdemotywowany, ale ja wierzyłam w ten projekt, kiedy w 2020 zajęłam się jego koordynacją - mówi Dagmara Kleczewska, kierowniczka projektu Mevo, w Obszarze Metropolitalnym Gdańsk-Gdynia-Sopot. - Wszyscy mieliśmy obawy czy powiedzie się za drugim razem, szczególnie, że ciągle toczymy procesy sądowe z firmą Nextbike za niewywiązanie się z umowy, a przed uruchomieniem Mevo 2.0 pojawiły się nieoczekiwane problemy.

Przetarg na nowe Mevo rozpisano w okresie pandemii Covid-19. Jak przyznaje Dagmara Kleczewska, wszystkie rozmowy z potencjalnymi oferentami toczono wówczas online, a z powodu problemów z łańcuchem dostaw na całym świecie, istniało ryzyko, że powtórzy się sytuacja z pierwszym Mevo, kiedy podaż nie nadążała za popytem.

Do przetargu stanęły trzy firmy, a wygrała go hiszpańska firma City Bike Global. Co ciekawe firma ta zaoferowała niższą cenę (159 mln zł), niż zakładany budżet inwestycji (174 mln zł), z kolei konsorcjum firm - BikeU i Freebike - zażądało 359 mln zł, czyli aż dwukrotnie więcej niż zakładał budżet Obszaru Metropolitalnego Gdańsk-Gdynia-Sopot. Od razu pojawiły się kontrowersje, że coś z tym przetargiem jest nie tak. Lewicowi aktywiści twierdzili, że City Bike Global to firma “krzak”, bez doświadczenia na rynku operatorów rowerowych, dlatego zaoferowała dwukrotnie niższą cenę niż jej bardziej doświadczeni konkurenci.

Szybko okazało się jednak, że City Bike Global ma jednak doświadczenie na tym rynku, bo prowadzi system rowerów miejskich m.in. w Barcelonie i Paryżu, a w tym samym czasie co w Gdańsku uruchamiała też system w Sztokholmie. Na dodatek z tymi samymi rowerami, które miały jeździć po Trójmieście, włoskiej firmy Vaimoo.

- Umowę z City Bike Global podpisaliśmy 8 lutego 2022 roku, a system w Sztokholmie ruszył tego samego roku w lipcu, więc bardzo uważnie śledziliśmy co tam się dzieje - opowiada Dagmara Kleczewska. - Nawiązaliśmy bliską współpracę ze Sztokholmem, dwa razy byliśmy tam na wizycie studyjnej i codziennie śledziliśmy szwedzkie media co piszą o tym rowerze. W kwietniu 2023 r. przyjechał do nas przedstawiciel City Bike Global z gotowymi raportami z laboratorium we Francji, z których wynikało, że w ramach rowerów wykryto mikropęknięcia i że jest to wada fabryczna, która przy dłuższym użytkowaniu może spowodować niebezpieczeństwo dla użytkowników. To był dla nas cios, bo we wrześniu mieliśmy uruchomić Mevo 2.0 w Trójmieście, a tymczasem okazuje się, że rowery mają wady. Trzeba było podjąć szybką i ryzykowną decyzje o zmianie dostawcy rowerów, a pamiętajmy, że przez pandemię były wtedy jeszcze problemy z łańcuchem dostaw.

Nowym dostawcą rowerów została firma Segway, twórca znanego elektrycznego, jednoosobowego pojazdu dwukołowego. Zaoferowała ona, że w kilka miesięcy wyprodukuje rowery dla Trójmiasta w swojej fabryce w Chinach.

- Czas nas gonił, ryzyko, że skończymy jak z pierwszym Mevo było ogromne, ale na szczęście się udało! Segway dostarczył rowery na czas, a na dodatek jego rowery elektryczne okazały się dużo lepsze niż te włoskiej firmy Vaimoo. To mercedesy wśród rowerów elektrycznych! - przekonuje Kleczewska.

Rowery Segway’a różnią się od włoskich m.in. tym, że mają wydajniejszą baterię, automatyczny system przerzutek oraz pełne, bezdętkowe opony, nie do przebicia.

Jak system sprawdza się finansowo po siedmiu miesiącach?

Mevo 2.0 wystartowało w pełnym wymiarze 16 listopada 2023 roku. Wcześniej przez kilka tygodni, w ramach testu systemu i promocji, można było korzystać z rowerów za darmo, ale nie w pełnej ilości. Od 16 listopada były już dostępne wszystkie rowery, ale trzeba było za płacić.

Miesięczny abonament wynosi obecnie 29,99 zł, roczny 259 zł lub 59 zł za 48 godzin. Rower można również wypożyczyć na minuty, “podczepiając” do aplikacji kartę bankową - płacimy wówczas 0,15 zł za minutę jazdy bez wspomagania i 0,3 zł za minutę "elektryka". Zarówno w systemie abonenckim jak i “pay as you go”, użytkownik musi mieć w portfelu aplikacji co najmniej 10 zł, na wypadek odstawienia roweru poza stacją.

To dużo mniej niż wynoszą opłaty np. za elektryczne hulajnogi, ale to dlatego, że system jest finansowany z publicznych pieniędzy 16 gmin zrzeszonych w Obszarze Metropolitalnym Gdańsk-Gdynia-Sopot. Jak to działa w praktyce?

Obszar Metropolitalny co miesiąc płaci hiszpańskiemu operatorowi City Bike Global ok. 2 mln zł za obsługę floty 4099 rowerów (1000 rowerów tradycyjnych i 3099 z napędem elektrycznym, ale w rzeczywistości jeździ ich po mieście w sumie ok. 4500 sztuk, bo operator chce mieć “bufor” na wypadek ewentualnych uszkodzeń). I będzie tak płacił przez następne 5,5 roku. Niemal wszystkie opłaty i te z abonamentów i te z opłat minutowych, trafiają jednak do obszaru metropolitalnego. Jedynie opłata dodatkowa za pozostawienie roweru poza stacją (10 zł) jest dzielona na pół i 5 złotych od każdego roweru dostaje także hiszpański operator.

Uruchomienie Mevo 2.0 w listopadzie było więc dla operatora korzystne, bowiem na początku, w miesiącach zimowych mógł zatrudniać mniej osób do obsługi. Wiele osób mogło się dziwić, widząc w grudniu, styczniu czy lutym zaśnieżone Mevo na stacjach, z których nikt nie korzystał. Tymczasem operator dostawał wówczas swoje 2 mln zł, za obsługę połowy floty i dużo mniejszej ilości wypożyczeń, niż w miesiącach wiosenno-letnich.

Jak kształtowały się przychody z Mevo 2.0 i jaka była ilość wypożyczeń w poszczególnych miesiącach można zobaczyć w tym zestawieniu:

Od 16 listopada do końca maja Obszar Metropolitalny przelał więc City Bike Global 13 mln zł (2 mln za każdy pełny miesiąc i 1 mln za listopad), ale przychody rzeczywiste wyniosły niecałe 2,8 mln. To dużo czy mało? Trudno to oceniać, bo to jedyny taki system w Polsce oparty w 80 procentach na rowerach elektrycznych, który na dodatek wystartował na nowo z takimi problemami.

- Operator otrzymuje od nas 2 mln zł miesięcznie plus 5 zł od każdego roweru pozostawionego poza stacją, ale to nie są duże kwoty - tłumaczy Dagmara Kleczewska. - Z tych pieniędzy musi pokryć wszystkie koszty i mieć zysk. De facto bardziej opłaca mu się prowadzenie tego biznesu zimą, gdy jeździ po ulicach tylko połowa floty, operacji jest mniej niż latem, a pieniędzy dostaje tyle samo. Z naszego punktu widzenia obojętne jest, czy w ciągu nocy musi wymienić baterie w 100 rowerach czy w 500. To problem operatora, żeby zmieścił się w kosztach, które sam wycenił. Na razie operator nie zgłaszał nam żadnych problemów finansowych z obsługą systemu, ani my sami czegoś takiego nie zauważyliśmy, bo na bieżąco monitorujemy wskaźniki i widzimy, że wszystko jest w porządku.

Pytanie czy operator poradzi sobie latem, kiedy wypożyczeń jest kilka razy więcej niż zimą, a baterie trzeba wymieniać częściej?

Na pełną ocenę finansową przedsięwzięcia będziemy musieli więc poczekać pewnie kilka lat. Mevo ma też wkrótce zarabiać na reklamach umieszczonych na rowerach.

Jak oceniają system użytkownicy?

Oceny Mevo 2.0 wśród użytkowników są nieporównywalnie lepsze niż przy pierwotnej wersji systemu. Po pierwsze wtedy najczęstszym problemem był po prostu brak rowerów. W mediach społecznościowych roiło się wówczas od śmiesznych memów z podpisem - “gdzie jest Mevo”?

- A teraz zdarza się, że użytkownicy piszą nam, że rowerów jest wręcz za dużo. Brak rowerów to obecnie jednostkowe przypadki. Trafiły nam się tylko dwa takie dni, kiedy rzeczywiście zabrakło rowerów na górnym tarasie Trójmiasta, ale ten problem został szybko naprawiony - tłumaczy Kleczewska. - Obecnie na bieżąco monitorujemy sytuację z dostępnością rowerów na poszczególnych stacjach i osiedlach, a o problemach od razu informujemy operatora i naliczamy za to kary. Planujemy przeanalizować najpopularniejsze stacje i trasy pod koniec pierwszego roku działania systemu, gdyż użytkownicy obecnie się go uczą i nie ma stałych trendów. Po takiej analizie będziemy robić ewentualne korekty w liczbie rowerów przypisanych do danej strefy relokacji.

Zdecydowanie rzadziej zgłaszane są obecnie również problemy techniczne, typu przebite opony czy rozładowane baterie.

Ile wytrzymuje bateria?

Baterie są dużo większe niż w Mevo 1, dlatego rower jest cięższy, bo sama bateria waży 6 kg. Na w pełni naładowanej baterii można spokojnie przejechać około 120 km. Baterie w pojedynczym Mevo wymieniane są więc co dwa dni, zazwyczaj w nocy, ale nie tylko, operator działa 24 godziny na dobę i wymienia je systematycznie według potrzeb. W niektórych, małych gminach wymieniane są jeszcze rzadziej, bo np. w Sierakowicach wypożyczeń jest bardzo mało.

W porównaniu z pierwszym Mevo znacznie spadła też liczba wypożyczeń w Tczewie, co urzędnicy tłumaczą tym, że uruchomiono tam w międzyczasie bezpłatną komunikację miejską.

- Tczew był takim zagłębiem rowerowym, a od kiedy jest darmowa komunikacja miejska to widzimy trend spadkowy – dodaje koordynatorka.

Rowery wandaloodporne

- Opony przebijają się tylko w klasykach, bo w elektrykach są pełne bezdętkowe opony i do tej pory nie mieliśmy w elektrykach żadnego takiego zgłoszenia - mówi Kleczewska. - Te rowery właściwie się nie psują. Jeśli już zdarzają się jakieś uszkodzenia w elektrykach, to w 90 procentach jest to celowy wandalizm np. ktoś wrzuci rower do Motławy. Teraz tych przypadków jest dużo mniej niż zdarzało się w testach, kiedy rower był za darmo.

Część kobiet narzeka jednak, że elektryki są dla nich zbyt ciężkie. Trzeba włożyć trochę siły, żeby jednym pociągnięciem postawić rower na nóżce. Być może z tego powodu kobiety dużo rzadziej korzystają z Mevo 2.0 niż mężczyźni.

Dotychczasowe badania użytkowników pokazały, że 37 proc. z nich to kobiety, 62 proc. mężczyźni, a 1 proc. zaznaczyło odpowiedź “inna” dotyczącą płci.

- On się wydaje ciężki, tylko w momencie odstawienia, ale jak już ruszysz to przecież płyniesz! Nie oszukujmy się te rowery płyną! Ja jak mam do wyboru klasyka czy elektryka, to wybieram elektryka. Generalnie te rowery bardzo dobrze się sprawdzają, a przez swoją masę są też bardzo wandaloodporne – cieszy się Dagmara Kleczewska.

Jak Mevo wpłynęło na rynek hulajnóg i ruch rowerowy?

Wiele osób zastanawiało się jak reaktywowane Mevo 2.0 poradzi sobie na rynku, który został w ostatnich latach zalany elektrycznymi pojazdami, głównie hulajnogami. Jeszcze rok, dwa lata temu na trójmiejskim rynku działało kilka firm z hulajnogami na minuty, a mieszkańcy często skarżyli się, że nie można przejść, bo chodniki i trasy rowerowe są nimi zawalone. Obecnie zostało to już bardziej uporządkowane, a wejście na rynek Mevo spowodowało, że kilka firm z hulajnogami na minuty wycofało się z Trójmiasta lub znacznie ograniczyło swoje floty.

- Nie jestem uprawniony do tego, żeby podawać konkretne liczby, które firmy i w jakiej liczbie zmniejszyły swoje floty hulajnóg, ale mogę potwierdzić: tak, uruchomienie Mevo z pewnością wpłynęło na rynek hulajnóg - mówi Remigiusz Kitliński, kierownik Referatu Aktywności Mobilnej w Urzędzie Miasta Gdańska. - Współpracujemy z operatorami hulajnóg, żeby jak najlepiej zorganizować tę usługę w mieście, żeby nie wiązała się ona z uciążliwościami dla mieszkańców. We współpracy z operatorami wyznaczyliśmy im miejsca postojowe, które są wymalowane białą farbą na chodnikach i częściowo pokrywają się ze stacjami Mevo.

Powrót Mevo wpłynął również generalnie na zwiększenie ruchu rowerowego w Trójmieście.

- Ruch rowerowy w Gdańsku wzrasta skokowo z roku na rok, co pokazują dane z trzydziestu naszych liczników rozlokowanych w różnych punktach miasta. W 2022 roku ten wzrost wyniósł aż 12,8 proc., a rok później 5,4 procent – dodaje Kitliński. - Oczywiście ruch rowerowy w Polsce uzależniony jest w dużej mierze od pogody, ale zauważamy trend, że coraz więcej osób korzysta z roweru poza sezonem, nie tylko w lipcu i sierpniu, ale także w maju i wrześniu. To być może efekt naszych akcji społecznych typu “Rowerowy maj”, ale widzimy też generalnie, że rośnie liczba rowerzystów, którzy używają roweru przez cały rok. Rośnie kultura rowerowa i w związku z tym staramy się nadążać za modernizacją infrastruktury rowerowej. W tym roku wyremontowaliśmy trasę rowerową w pasie nadmorskim i wzdłuż ulicy Marynarki Polskiej. W najbliższym czasie wymieniać będziemy także nawierzchnię trasy rowerowej wzdłuż Alei Grunwaldzkiej w Oliwie.

- Myślę, że w takiej dużej aglomeracji jest miejsce dla wszystkich rodzajów mobilności - transportu publicznego, hulajnóg i roweru metropolitalnego. Na razie wszystko nam się finansowo spina i działa jak należy, ale nie otwieram jeszcze szampana - mówi Dagmara Kleczewska. - Otworzę go dopiero 16 listopada, gdy minie pełny rok i będę mogła się pochwalić na Facebooku, że wraz z zespołem uruchomiłam działający system, który przetrwał trudny, pierwszy rok, we wszystkich porach roku. Na razie pracujemy jeszcze na żywym organizmie i staramy się odbudować nadszarpnięte zaufanie po pierwszym Mevo. Kiedy ludzie zobaczą, że to naprawdę działa, pewnie zaczną częściej korzystać z naszych rowerów. Mamy już kilkunastu prawdziwych fanów, którzy bardzo identyfikują się z systemem i chwalą nas na różnych forach.