Gospodarka w literaturze pięknej

SQUATERSI

(Paul Auster „Sunset Park”)

Pierwsze wydanie powieści Paula Austera „Sunset Park” ukazało się w listopadzie 2010 roku, gdy Stany Zjednoczone wciąż jeszcze nie zdołały się w pełni otrząsnąć z następstw kryzysu hipotek subprime i globalnego kryzysu finansowego z lat 2007-2008, który podążył za tym pierwszym. A trzeci rozdział powieści rozpoczyna się od słów: „Jest 2008 rok, druga niedziela listopada …”. Można zatem stwierdzić, że autor pisał prawdziwie na gorąco, utworem literackim błyskawicznie reagował na wydarzenia rozgrywające się w otaczającej go rzeczywistości. Nic dziwnego, że książka wzbudziła ogromne zainteresowanie i zdobyła pozycję bestsellera na prestiżowej liście The New York Times Book Review.

Główny bohater powieści, Miles Heller (urodzony w 1980 roku), pracuje na Florydzie w firmie Dunbar Realty Corporation, a jego zajęcie określone jest jako trashing out. Jeśli z licznych polskich odpowiedników angielskiego słówka trash wybierzemy rupiecie lub graty, możemy przyjąć, że Miles zajmuje się „odgracaniem”. Bo też jego praca polega na opróżnianiu z pozostałości po lokatorach domów, które zostały przejęte przez banki, gdy wystąpiła przerwa w spłacie kredytów hipotecznych zaciągniętych na ich zakup. Wypada w tym miejscu odnotować, że regulacje amerykańskie umożliwiają zajęcie i sprzedaż domu przez pożyczkodawcę po wystąpieniu zaległości w spłacaniu kredytu. Tylko w 2008 roku, w którym toczy się akcja powieści, foreclosure filing (zawiadomienie o wszczęciu przejęcia nieruchomości) otrzymały 2 330 483 gospodarstwa domowe w USA (1,8% ogółu gospodarstw). Nic dziwnego, że firmie zatrudniającej Milesa nie brakowało zajęcia.

Podczas swojej pracy na Florydzie Miles jest świadkiem mieszkaniowych porażek innych ludzi. Tę sytuację bycia jedynie obserwatorem cudzych nieszczęść podkreśla fakt, że Miles fotografuje meble, telewizory i sprzęty kuchenne, które usuwa z przejętych przez banki domów. Często zresztą są to rzeczy będące w bardzo dobrym stanie czy prawie nowe, bo dotychczasowi mieszkańcy opuszczali dom w pośpiechu albo po prostu nie mieli miejsca, w które mogliby dobytek zabrać. Położenie Milesa ulega zmianie, gdy życiowe okoliczności zmuszają go, by przeprowadził się do Nowego Jorku. Jego nowym miejscem zamieszkania staje się jedna z uboższych dzielnic Brooklynu – tytułowy Sunset Park (dzielnica o takiej nazwie naprawdę istnieje w zachodniej części Brooklynu, ale sunset jednym słowem określa w języku angielskim zachód słońca i wydaje się, że Auster całkiem świadomie chciał już w samym tytule swojej powieści zasygnalizować klimat dobiegającego końca dnia, zapadanie zmroku i zamykanie się możliwości, kres pewnych amerykańskich mitów i złudzeń).

W Sunset Park przygarnia Milesa do siebie stary przyjaciel, Charles Bingham Nathan, który przez wszystkich nazywany jest Bingiem. Jego kwaterą jest typowy amerykański dom o drewnianej konstrukcji, składający się z parteru i piętra, z zadaszonym gankiem od frontu – jeden z takich, jakie można napotkać we wszystkich stanach od Atlantyku po Pacyfik. Dom był opuszczony, ale w tym przypadku winy za to nie ponosił żaden bank; właściciele nie płacili podatków i posiadłość przejęły władze miejskie. A później po prostu o niej zapomniały. Bing włamał się do tego domu wraz z Ellen, przypadkowo spotkaną po latach koleżanką ze szkolnej ławki. I tak zostali squatersami. Później dołączyła do nich Alice, a na koniec właśnie Miles. Przed Milesem do grupy należała jeszcze Millie, ale ona w pewnym momencie podjęła decyzję o wyjeździe do San Francisco.

Nie miejsce tutaj na roztrząsanie wszystkich emocjonalnych relacji między mieszkańcami squatu (w spolszczeniu skłotu); z punktu widzenia tych rozważań znacznie ważniejsze są wspólne cechy ich stylu życia i sytuacji materialnej. Po pierwsze – nie są alkoholikami, narkomanami czy awanturnikami. W miarę możliwości starają się, by dom dobrze wyglądał, a ich obecność była miła najbliższemu sąsiedztwu. Po drugie – wszyscy starają się zarobić jakieś pieniądze i zajmują czymś twórczym. Millie, która w poszukiwaniu szczęścia wyrusza na Zachodnie Wybrzeże, jest tancerką, a utrzymuje się pracując jako kelnerka. Alice ma skromniutkie stypendium i kawałek etatu w PEN American Center, a większość jej czasu zajmuje praca nad doktoratem poświęconym amerykańskiej sztuce filmowej. Ellen żyje z przypadkowo otrzymanego zajęcia, ale marzy, by zostać malarką i nieustannie próbuje doskonalić swoje rysunkowe umiejętności. Bing oprawia obrazy i zdjęcia, a równocześnie jest perkusistą założonego przez siebie zespołu. Miles przejada oszczędności, które zdołał zgromadzić pracując na Florydzie, ale te szybko topnieją. Wspólny problem całej piątki polega na tym, że są w stanie związać koniec z końcem mieszkając w skłocie, ale na więcej ich nie stać.

Historia kończy się tak, jak inne tego typu historie – władze miejskie przypominają sobie o opuszczonym domu albo ktoś składa donos, jedno po drugim zaczynają nadchodzić pocztą wezwania do natychmiastowej wyprowadzki, a wreszcie - wobec braku gotowości squatersów do respektowania wezwań – następuje dosyć brutalna akcja nowojorskiej policji. Bing zostaje wyprowadzony w kajdankach, Alice z rozbitą głową trafia do szpitala, Ellen z Milesem uciekają, ale tylko dzięki temu, że Miles znokautował jednego z policjantów, a tego władze z pewnością mu nie odpuszczą. Na ostatniej stronie powieści wciąż jeszcze wolny Miles, jadąc przez Brooklyn Bridge na Manhattan, w kółko obraca w myślach jedno słowo: homeless (bezdomny).

Niektórzy amerykańscy recenzenci zarzucali Austerowi, że swoich squatersów idealizuje. Być może i tak jest. Nie zmienia to faktu, że pisarz postawił w „Sunset Park” niezwykle ważne pytanie: dlaczego niemała część ludzi, nawet wykonując pożyteczną pracę, nie jest w stanie zarobić dosyć pieniędzy, by zapewnić sobie solidny dach nad głową? To nie jest pytanie retoryczne i wyłącznie amerykańskie.