Rozpoczęła się wyprawa Philips Mercedes Extreme Life, podczas której trójmiejski podróżnik Marcin Gienieczko chce dokonać samotnego trawersu Australii. Oficjalna inauguracja wyprawy odbyła się w sopockim Grand Hotelu, a już 20 maja Marcin wyleciał do Darwin w Australii, gdzie faktycznie rozpoczyna się wyprawa. Patronat nad ekspedycją objął Magazyn Prestiż. Na inaugurację, będącą również swoistym podsumowaniem 15 letniej przygody z podróżami Marcina Gienieczko, przybyło wielu znamienitych gości. Wśród nich Ambasador Australii w Polsce Ruth Pearce, prezes zarządu Phillips Polska Marek Huzarewicz, podróżnicy Marek Kamiński i Arek Pawełek, aktor Paweł Burczyk, dyrektor Sofitel Grand Sopot Patrick Carabin i wielu innych. Dla Marcina Gienieczko ten dzień był ważny również z innego powodu. Kilka godzin przed rozpoczęciem inauguracji zmienił stan cywilny i został mężem Alicji. Nic więc dziwnego, że tego dnia podróżnik był najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. - Dzisiaj rozpoczynam nowe życie, zarówno te prywatne, jak i zawodowe. W obu przypadkach przede mną prawdziwy extreme, bo tak przecież niektórzy mówią o małżeństwie – mówił ze uśmiechem na ustach Marcin Gienieczko. – Mam nadzieję, że aż takie extreme to nie będzie, a jeśli będzie to przecież jestem do tego przyzwyczajony, bo przecież od 15 lat żyję bardzo ekstremalnie. Nie inaczej będzie podczas najbliższej wyprawy. To największe wyzwanie, to wyprawa życia. Trzymajcie za mnie kciuki – dodał podróżnik. Kciuki na pewno będzie trzymał Marek Huzarewicz, prezes Philips Polska. To właśnie ta firma jest głównym sponsorem wyprawy. Warto jednak dodać, że Philips wspomaga Marcina Gienieczko już od kilkunastu lat. - Pamiętam jak wiele, wiele lat temu do naszej firmy przyszedł młody chłopak i zaczął opowiadać o swoim pomyśle na życie. Mówił nie o podróżach, a o wyprawach. Mówił o pokonywaniu granic, barier, własnych słabości. Mówił z taką pasją, że nie mieliśmy wątpliwości, czy się w to zaangażować. Cieszymy się bardzo, że jego pasja tak znakomicie się rozwija. Bo Marcin to podróżnik z krwi i kości, cały czas szukający nowych wyzwań – powiedział Marek Huzarewicz. Najpoważniejsze wyzwanie z pewnością dopiero przed nim. 20 maja Marcin Gienieczko wyleciał do Darwin, gdzie wsiadł na rower i rozpoczął samotną eksplorację Australii. Na rowerze zamierza przejechać 3 tysiące kilometrów, a celem jego podróży będzie aborygeńska osada w Newman. Stamtąd wyruszy na pieszą wyprawę przez Pustynię Gibsona. 1000 km zamierza pokonać maksymalnie w 60 dni. Będzie mu tym trudniej, że za sobą będzie ciągnął specjalnie skonstruowany wózek wraz z dobytkiem. Po pokonaniu Pustyni Gibsona czeka go kolejne 3 tysiące kilometrów na rowerze. Celem rowerowej podróży Marcina jest Sydney. Tam będzie już na niego czekał specjalny kajak oceaniczny zbudowany przez Bartosza Puchowskiego z firmy Cree Yacht Design Studio. Tym kajakiem, którego chrzest odbył się w ogrodach sopockiego Grand Hotelu, Marcin Gienieczko zamierza pokonać trasę legendarnych regat żeglarskich Sydney – Hobart. 628 mil morskich po śmiertelnie niebezpiecznych akwenach to prawdziwy hazard z naturą. Podróżnik będzie musiał pokonać między innymi Cieśninę Bassa. Jest ona dla żeglarzy czymś równie kultowym, jak K2 dla himalaistów. Miejscowi nazywają ją ,,czarną dziurą”. Może wchłonąć wszystko. Cieśnina ma 50 metrów głębokości i płytki ocean czyni zmienne wody jeszcze bardziej wzburzone. W czasie sztormu fale osiągają 20 metrów. Akwen ten pochłonął już wiele ofiar śmiertelnych. Marcin Gienieczko jednak o tym nie myśli. - Wybitny himalaista Reinhold Messner, kiedy zapytano go jak się czuje po zdobyciu Mount Everest bez tlenu, odpowiedział: „teraz wiem, że niemożliwe nie istnieje“. Bez zagrożenia śmiercią nie ma przygody. Podpisuję się pod tymi słowami. Niemożliwe nie istnieje. Trzeba napierać cały czas, aby czuć życie we wszystkim co się robi – mówi podróżnik. Zatem, napieraj Marcin. „Prestiż“ trzyma kciuki! Jakub Jakubowski