Obawiam się, że na terenach postoczniowych powstaje dzielnica na wynajem

Zamieniono śródmieście – cenną część Gdańska – w miejsce, które służy głównie zarabianiu pieniędzy, a nie tworzy już dobrych warunków dla mieszkańców. Mam wrażenie, że na terenach postoczniowych będzie podobnie – mówi prof. Jacek Dominiczak, architekt i urbanista.
Ewa Karendys: Na Młodym Mieście marzyła się panu dzielnica dla kreatywnych ludzi, miejsce nie tylko dla najmożniejszych, ale i tych mieszkańców, którzy żyją przeciętnie. Co powstaje…?
Prof. Jacek Dominiczak: Zaplecze dla Airbnb i innych korporacji turystycznych. Tego się obawiam. Nie mam wrażenia, że jest to miejsce zapraszające młodych, kreatywnych ludzi, którzy niekoniecznie całe swoje życie koncentrują na wysokości dochodów. Budowana jest dzielnica na wynajem, obszar do inwestowania w nieruchomości.
Druga Wyspa Spichrzów?
Bardzo się tego obawiam. Powstaje wiele mieszkań na krótki wynajem dla turystów. Wykupywane są przez inwestorów, często przez duże korporacje, które traktują te mieszkania prawie jak hotele.
Czyja to jest wina? Dziś Miasto rozkłada ręce: nie mamy narzędzi prawnych, żeby regulować krótki najem – mówią urzędnicy. Z kolei deweloperzy skupieni na zysku, budują klitki na wynajem, bo to im się opłaca.
Nie mogę zgodzić się z tym, że deweloperzy mają prawo, by koncentrować się na zysku. To tak, jakby powiedzieć, że lekarze mają prawo, by koncentrować się na zysku. Jeżeli ktoś bierze odpowiedzialność za budowanie miasta, to nie może być zapatrzony w zysk. Owszem, jak każda działalność w kapitalizmie, działalność deweloperska musi spinać się również finansowo, jednak budowanie miasta to nie jest projekt nakręcania korzyści dla deweloperów, to ma być budowanie korzyści dla przestrzeni i w ten sposób – dla mieszkańców miasta. Niestety dziś miasto i jego budowanie zostały zhakowane przez wynajem krótkoterminowy.



