Kiedyś to było nie do pomyślenia – tak mówi do mnie pan, który z nostalgią wspomina czasy PRL-u.
Kupiłam sobie jakiś czas temu różową parasolkę, na szczęście w groszki i właściwie taką bardziej pudrową, choć to małe pocieszenie.
Wprowadzenie ograniczeń wizowych, zerwanie stosunków dyplomatycznych, przegrupowanie wojsk?
Stawiam tezę: miasta, miasteczka, czy wsie, gdzie u władzy są ludzie związani z partiami politycznymi coraz częściej natrafiają na konflikt interesów,
Kto by przypuszczał, że taka sobie informacja wywoła tyle emocji? Co się a stało, że coś, co w innym momencie przeszłoby bez echa, zyskało taki rozgłos?
Zacznę biegać! Nie, nie – lepiej ograniczę słodycze. Albo może zrobię porządek w swojej poczcie mailowej?
Trudna sytuacja na rynku, kryzys gospodarczy, różne pesymistyczne lub, jak kto woli – realistyczne zapowiedzi każą zweryfikować siebie z perspektywami na przyszłość.
Być najlepszym – to myśl, która przyświeca nie tylko ambitnym osobnikom, ale także ambitnym miastom.
Oj liczymy, liczymy! Cieszymy się, cieszymy! Ile pieniędzy turyści u nas zostawili, ilu ich było więcej, w porównaniu do bardzo dobrego ubiegło euroroku, jak długo u nas zabawili.
Pojęcie „atrakcyjności” jest względne - to wiadomo do dawna. Choć od jakiegoś czasu ta względność wydaje mi się jeszcze bardziej względna.