LEKCJA CIERPLIWOŚCI PODCZAS SAILBOOK CUP

36 zgłoszonych jednostek i zmienne warunki - tak w skrócie można podsumować popularne regaty SailBook Cup. Cieszące się coraz większym zainteresowaniem wodne zmagania spowodowały, że na linii startu zameldowały się również dwie załogi z Rosji. 

Ponad 20 godzin totalnej flauty, ale wiało też mocne 7 B – takie warunki na Bałtyku powodują, że o sukcesie decyduje taktyka, umiejętne wykorzystanie wiatru oraz mniejsza liczba popełnianych błędów. O tym, że regaty do najłatwiejszych nie należały, potwierdza fakt, iż zmagania ukończyło 28 jachtów. 

Uczestnicy walczyli nie tylko z pogodą, ale przede wszystkim z wyzwaniami, jakie stawiał przed nimi wyścig. Podarte żagle i awarie spowodowały mocne przetasowania w wynikach. Pierwszy etap zmusił trzy mniejsze jednostki do schronienia się przed zachodnią falą za południowo - wschodnim cyplem Gotlandii. Przerwa w Visby dla jednych była okazją do zwiedzenia uroczej wyspy, a dla drugich możliwością do laminowania połamanych spinakerbomów, zszywania porwanych żagli i naprawiania wielu innych usterek.

Mimo prawie 20 godzin walki z absolutną ciszą, były to bardzo szybkie regaty - najmniejszy, stalowy More dotarł do mety już w niedzielę nad ranem, około godziny 3.00, a 6,5-metrowe mini na metę wpłynęło około 3 godziny po ponad 18-metrowym Globe. Zwycięstwo w grupie KWR i Srebrny Puchar SailBook Cup obroniła załoga Apollo Sails 2 Easy