TRÓJMIEJSCA to nowy cykl magazynu Prestiż, w którym znani i lubiani opowiadają o swoich ulubionych miejscówkach, głównie tych trójmiejskich, ale nie tylko. Ulubione restauracje, puby i kluby? Najlepsze miejsca na spotkanie biznesowe czy plotki z koleżanką przy kawie. Miejsca, które przywołują wspomnienia... o to wszystko naszych rozmówców pyta Marta Jaszczerska. Bohaterką pierwszego tekstu z cyklu Trójmiejsca jest Sylwia Gruchała, gwiazda polskiej szermierki.
Przez trzy lata mieszkałam w Warszawie. Niecałe dwa lata temu wróciłam do Trójmiasta. Fajnie, że miałam możliwość porównania, bo dopiero po pobycie w Warszawie doceniłam uroki Trójmiasta. Uważam, że jest to idealne miejsce do życia i wychowywania dzieci. Aktualnie mieszkamy w Gdańsku. Dzięki bliskości morza, powietrze jest tu zupełnie inne, pełne jodu, a to korzystnie wpływa na rozwój dzieci. Razem z córką chętnie spędzamy czas na świeżym powietrzu.
Tu mamy plaże i ścieżki rowerowe ciągnące się wzdłuż nich, od Gdyni aż do Gdańska Brzeźna. Fajną rowerową trasą jest również przejazd przez Dolinę Radości, wśród kojącej przyrody. Moja córka ma 3 latka, więc są to nasze rowerowe początki. Naszą ulubioną aktywnością jest jednak jazda konno, którą rozpoczęłyśmy na sopockim Hipodromie. Często chodzimy też na spacery, najczęściej na molo w Gdyni Orłowie lub podziwiamy Zatokę Gdańską z punktu widokowego w Sopocie.
Jako sportowiec zawsze byłam bardzo skupiona na swojej karierze. Na nic innego nie miałam czasu. Prowadziłam życie na walizkach, w ciągłym stresie. Czas odmierzały mi treningi i zawody. Wszystko się zmieniło, gdy pojawiła się na świecie moja córka. Zmieniły się priorytety i całe moje życie podporządkowane jest teraz temu szkrabowi. Staram się jednak nie zapominać o sobie. Uważam, że jest to ważne dla dzieci, aby widziały, że rodzice mają też czas dla siebie.
Odpoczywam i miło spędzam czas w całym Trójmieście. Mam sprawdzone miejsca, które odkryłam po powrocie z Warszawy. Nie zmieniam ich, gdyż nie lubię eksperymentować. Dlatego np. na smaczne naturalne lody oraz pyszną kawę lubię wybrać się do Flaminga w Sopocie. Miejsce to znajduje się blisko plaży, więc fajnie można taki wypad połączyć ze spacerem.
Natomiast dobrego czerwonego wina lubię napić się w restauracji Rucola w Gdańsku Oliwie. Lokal w swojej ofercie posiada niekomercyjne wina, prawdziwe perełki, w dodatku w bardzo przystępnych cenach. Można tam zjeść niedrogą kolację, w przyjaznej atmosferze i przy miłej dla ucha muzyce. Na spotkania biznesowe czy po prostu, gdy chcę spotkać się z kimś, aby porozmawiać na spokojnie, nigdzie się nie spiesząc, wybieram Białego Królika w Gdyni Orłowie. To piękna restauracja, dosyć droga, ale od czasu do czasu warto się tam wybrać.
Jako wielka entuzjasta kuchni tajskiej bardzo lubię odwiedzać w Sopocie restaurację Thai Thai, gdzie potrawy przygotowują prawdziwi Tajowie. Moim zdaniem to jeden z najlepszych tajskich lokali w Trójmieście, jeśli nie w Polsce. Jestem też ogromną fanką kuchni włoskiej. Jeśli więc na pizzę, to zdecydowanie do Mąki i Kawy na Świętojańskiej w Gdyni. Nie jest to miejsce, gdzie można długo posiedzieć. Raczej bar, w którym niczym we Włoszech szybko dostaje się dobrą i niedrogą pizzę.
Mimo, że bardzo lubię teatr i dobre kino, to obecnie, przy wychowywaniu dziecka, nie mogę sobie zbyt często pozwolić na tego typu przyjemności. Niekomercyjne francuskie filmy w kinie Żak zamieniłam na bajki w Heliosie w Alfa Centrum, a spektakle dla dorosłych na musicale dla dzieci w Teatrze Muzycznym w Gdyni.
Gdy mieszkałam w Warszawie bardzo tęskniłam za morzem. Teraz oglądam je niemal codziennie i muszę się przyznać, że w tym roku po raz pierwszy opalałam się na plaży. Dopiero teraz to doceniłam. Na nowo zachwyciłam się Trójmiastem i na tę chwilę nie wyobrażam sobie innego miejsca do życia.