Czy zastanawialiście się, co dzieje się z oliwskim Zoo po sezonie? Jak wyglądają jesienne porządki? Które zwierzęta najszybciej przenoszą się do swoich zimowych domów? Opowiada Michał Targowski, dyrektor Miejskiego Ogrodu Zoologicznego w Gdańsku-Oliwie.
Panie dyrektorze, jaki to był sezon dla gdańskiego Zoo?
W tym roku możemy pochwalić się najwyższą w historii naszego Zoo frekwencją, która wyniosła ponad 470 tys. odwiedzających. Dla porównania w zeszłym roku było to 432 tys. gości.
Zbliżający się okres zimowy temu nie sprzyja, jednak w Ogrodzie Zoologicznym dzieje się więcej, niż mogłoby się nam wydawać…
To prawda. Naszych mieszkańców można obserwować zarówno na wybiegach, jak i w zimowych pawilonach. Jako pierwsze odłapywane są żółwie. W chłodne dni nie mogą przebywać na zewnątrz. Przenieśliśmy je do ciepłych basenów w pawilonach. Wcześniej długo obserwowaliśmy, czy jeszcze przyjmują pokarm, czy już ich metabolizm zwolnił. Zresztą one cieszą się nawet ostatnimi promieniami słońca i wyciągają do niego pyszczki. W październiku włączyliśmy też ogrzewanie u słoni i antylop, bo są to zwierzęta afrykańskie, których skóra jest praktycznie naga.
Nasze oliwskie słonice są zresztą wyjątkowo wrażliwe na zmiany temperatury, prawda? W zeszłym roku pisaliśmy o ich przeziębieniach.
Na początku jesieni rzeczywiście mieliśmy mały kryzys z Katką. W końcu to już wiekowa dama, więc mają prawo doskwierać jej problemy ze stawami, a wszystkiemu winna była dżdżysta pogoda. Pojawiały się stany zapalne, miała problemy z chodzeniem i podpierała się trąbą, była markotna, odmawiała współpracy podczas porannego treningu. Podawaliśmy jej więc sterydy, aby znieść ból stawowy, a do tego dawkowaliśmy witaminy i codziennie oblewaliśmy ją gorąca wodą. Uwielbia to! Taka terapia świetnie się sprawdza. Oczywiście zawsze mamy też w zanadrzu spirytusik (śmiech). Taki rozcieńczony w wodzie jest świetnym lekarstwem i doskonale rozgrzewa słonie.
Wróćmy jeszcze do zimowych przeprowadzek. Które zwierzaki zmieniają tymczasowo swój adres zamieszkania?
Pierwszymi ptakami, które są odłapywane są flamingi. Ich staw znajduje się na grząskim terenie, stąd postawienie pawilonu jest niemożliwe. W tym roku sprowadziliśmy sporo nowych osobników, a stado liczy 30 sztuk, więc przeniesienie tak licznej grupy jest nie lada wyzwaniem. Jeszcze do niedawna stosowaliśmy dość „brutalne” metody. Jedną ręką łapało się takiego delikwenta za dziób, drugą przyciskało się go do tułowia pracownika, który dodatkowo musiał jeszcze trzymać ptaka za nogi. Trzeba było robić to bardzo umiejętnie, by nie wyrządzić zwierzęciu krzywdy, co dla obu stron wiązało się z ogromnym stresem. Stworzyliśmy więc tunel z cieniutkiej siatki, do którego sypiemy pokarm, a flamingi posłusznie do niego wchodzą. Na końcu znajduje się klatka, która pozwala na jednorazowe przeniesienie nawet sześciu ptaków. Zrobiliśmy kilka takich kursów i teraz wszystkie są już bezpieczne w ciepłym kurniku z basenem. Wrzucamy do niego rozwielitki i krewetki, bo flamingi swoim dziobem-czerpakiem ubóstwiają je łowić.
To brzmi jak 5-gwiazdkowy hotel ze spa!
Jeśli w kwietniu nie będzie śniegu i lodu, to ponownie zaprosimy flamingi do klatek i przeniesiemy je nad staw. Chcemy to zrobić jak najszybciej, bo liczymy, że zaczną budować gniazda i składać jaja. Ostatnimi ptakami, które przenosimy są pelikany. Tak naprawdę doskonale dałyby sobie radę, nawet podczas dużych mrozów. Staw jednak wówczas zamarza i stwarza to niebezpieczeństwo, że mogłyby wyjść poza ogrodzenie. Byłyby też łatwym celem dla naturalnych drapieżników, które również grasują w zoo.
Którym zwierzętom zima jest niestraszna?
Lwy, pomimo, że mają przytulne pawilony, bardzo lubią wychodzić na mróz i bawić się na śniegu. Ciekawie zachowuje się też nasz stary, 40-letni już miś. Niedźwiedzie zasypiają na zimę, ale w ogrodzie zoologicznym, nie ma potrzeby przetrwania trudnych warunków w ten sposób. Nie zasypia, ale jest bardziej osowiały, senny, nic mu się nie chce. Zimę zdecydowanie kochają foki. To dla nich czas największych harców, radości i zabawy. Takiny, które żyją w Himalajach, w surowym, śnieżnym i wietrznym klimacie, też stają się teraz bardziej ożywione, podobnie jaki tybetańskie. Mróz nie zagraża też lamom, alpakom i wielbłądom. Choć zima nie jest łaskawa dla niektórych gatunków, w tym np. dla małp, to jednak można je nadal obserwować w zimowych pawilonach. Do końca roku musimy skończyć budowę zimowiska dla patasów i już zapraszam do ich odwiedzania.