To była jedna z tych sesji, które powstały typowo dla mnie i od początku do końca według mojego pomysłu. To co miałem w głowie, w stu procentach udało się uchwycić na zdjęciach. Kolekcja Flower Chic, w większości ręcznie szyta, jest moim powrotem do haute couture.
Przezroczystość, delikatność, a całość specjalnie lekko prześwietlona - osiągnięcie takiego efektu zamierzone było od samego początku. Sfotografowanie kolekcji, dla której inspiracją było babie lato, a przede wszystkim wybór miejsca na sesję, wydaje się być zatem dosyć prostym zadaniem. Nic bardziej mylnego. Oczywiście świetnie prezentowałaby się na łące, w pełnym słońcu, ale umówmy się - byłby to niesamowity banał. Zdecydowałem się więc nie iść po linii najmniejszego oporu...
Sesja odbyła się w sopockim hotelu Grand. W miejscu pięknym. Miejscu wyjątkowym. Miejscu kultowym. Niesamowity klimat, który towarzyszy hotelowi już od zeszłego tysiąclecia był dokładnie tym, czego szukałem - począwszy od samych wnętrz, wielkich okien, a skończywszy na wychodzących na ogrody drzwiach tarasowych. Podkreśliły one niesamowitą kobiecość zaprojektowanych prze mnie kreacji. Jako że zdjęcia zaczęły się o 7 rano, naturalne światło pozwoliło uzyskać miękki obraz, a same modelki zdawały się być otulone promieniami słońca i wiatrem, niczym anielskie Calineczki. Kobiecość, ulotność i delikatność to hasła przewodnie tej kolekcji.
Po raz kolejny miałem szczęście pracować z niesamowitą ekipą. Za zdjęcia odpowiadała Justyna Wożniak z Fabric Face. Znając jej estetykę i wyczucie od samego początku wiedziałem, że będzie to świetny wybór. Modelkami były Zuza Szklarz i Madde Hapunik. Dwie niesamowite twarze, dwie niesamowite kobiety z ogromna klasą, co widać z resztą na zdjęciach. W stylizacjach wykorzystaliśmy biżuterię autorstwa Joanna Kotowicz-Buczyńskiej ze studia Victoria Bramin. Buty natomiast sprowadzane były przez firmę Step by Step.
Wiąże się z nimi ciekawa historia. Otóż znalezienie idealnej pary nie było wcale prostym zadaniem. Kiedy w końcu mi się to udało i znalazłem model w przepięknym amarantowym kolorze, w dodatku bosko wyglądający na nodze, specjalnie dla mnie sprowadzane one były z całej Polski. Jakieś 20 par.
Tak jak wspominałem na początku, Flower Chic to mój powrót do haute couture. Kolekcja w większości jest ręcznie szyta, a tkaniny własnoręcznie barwione były przez Katarzynę C Marciniak. Po tym sukcesie planuję kolejną współpracę, tym razem z cenioną malarką Alicją Domańską, ale o tym na razie cisza...