Zadeklarowałem kiedyś publicznie, że nie będę pisał o polityce. Politycy też różne rzeczy deklarują, obiecują, gwarantują, przysięgają, ale zawsze gdzieś po cichu, tak aby nikt nie słyszał dopowiadają „nigdy nie mówi nigdy”. Działa to dokładnie tak samo jak niekorzystne warunki umowy zapisane mikroskopijnym drukiem. 

Czując się zatem nieco usprawiedliwiony, biorąc przykład z rasowych polityków, postanowiłem wytrzeć sobie tym frazesem gębę i skrobnąć parę słów o odmętach absurdu, w których topią nas krajowe dyplomatołki. Szczególnie, że niektóre z tych spraw dotyczą naszego, pomorskiego podwórka. 

To nasze podwórko może już niedługo być trochę mniej pomorskie, bo PiS wraz z prawdopodobnym dojściem do władzy chce realizować swoje nieprawdopodobne pomysły, których nie udało się wdrożyć w życie, bo kadencja była za krótka. Mowa tu o utworzeniu województwa środkowo - pomorskiego, które miałoby objąć m.in. Słupsk i Koszalin. 

Rozumiem, że jest to region biedniejszy, wolniej się rozwijający od Gdańska i okolic, ale robienie kolejnej reformy administracyjnej, rozbijanie dwóch województw, tworzenie nowych struktur, urzędów, urzędniczej armii, tworzenie chaosu przy programowaniu i rozdzielaniu funduszy unijnych, to wszystko jest po prostu... chciałem napisać chore i nielogiczne, ale lepszym określeniem będzie, że to jest po prostu takie polskie. Typowe. Polska to przecież bogaty kraj, zatem kto bogatemu zabroni...?

O tym, że Polska jest krajem bogatym świadczy chociażby ostatnie referendum - 100 milionów wyrzucone do urny. Myślicie, że to dużo? To się zdziwicie. W ostatnich dniach pani premier sKopacz i jej świta dają coraz wyraźniejsze sygnały, że jednak bezpieczeństwa energetyczne kraju oparte ma być na węglu i odnawialnych źródłach energii, co oznacza, że elektrownia atomowa na Pomorzu chyba jednak nie powstanie. Nie żebym miał coś przeciwko, ale szkoda tych 300 milionów złotych, które już wydano na wszelkie prace związane z przygotowaniem tej inwestycji. 

Równie dobrze można by było w jakiś inny zły sposób wydać tą kasę. Bo rząd PO w złym wydawaniu pieniędzy się specjalizuje. Kolejny przykład? Proszę bardzo. 50 milionów na portal internetowy dedykowany bezrobotnym i bezdomnym. Portal ma im dostarczać kompleksowych informacji, gdzie mają szukać pomocy. Szkoda tylko, że minister Kosiniak Kamysz nie zafundował bezdomnym i bezrobotnym laptopów i nielimitowanego dostępu do mobilnego internetu. 

Martwi mnie ta niegospodarność bo te pieniądze, które lekką ręką rząd wyrzuca w błoto są przecież z naszych podatków. I nie mówimy tutaj o drobnych na waciki. Dobrze, że ten rząd już niedługo będzie historią, bo jakby się tak rozpędzili to pewnie niedługo musieliby brać przykład z greckich polityków, którzy na widok stanu publicznej kasy zaczęli odpowiadać na maile nigeryjskich milionerów. Z drugiej strony, mam przeczucie graniczące z pewnością, że po wyborach wcale lepiej nie będzie.

Wątek polityczny skończę taką małą dygresją. Z zapartym tchem oglądaliśmy niedawno walkę o chipsy i drożdżówki w szkole. Te ostatnie najpierw zniknęły ze szkolnych sklepików, potem po heroicznej walce z własnymi przekonaniami, sumieniem i mentalnymi barierami, szanowna pani premier obwieściła triumfalnie, że drożdżówki wracają. Chodzą słuchy, że Ewa Kopacz zmieniła decyzję po spotkaniu z gimnazjalistkami, które uświadomiły jej, że bez problemu w aptece kupują pigułkę „dzień po”, ale drożdżówki zaczynają chodzić w szarej strefie, a po szkole kręcą się podejrzane typki, które dilują batonikami. 

I tym samym płynnie przeszliśmy do wątków społecznych. Zawsze z uwagę słucham księży, którzy prawią mądrości i morały na temat seksu, zarówno tego całkiem zdrowego, jak Pan Bóg przykazał i jak Terlikowski z żoną czyni, jak i tego niezdrowego, obrzydliwego i dla normalnego człowieka niezrozumiałego. Całkiem niedawno jeden z włoskich księży wygłosił stek prawd objawionych na temat pedofilii, a puentą było to, że pedofila można zrozumieć, ale ze zrozumieniem homoseksualisty już jest dużo gorzej, a w zasadzie jest to niemożliwe. 

No i chłop uderzył w stół i nożyce się odezwały. Ksiądz z Gdyni, który jest szychą w Watykanie ogłasza światu, że jest gejem, przedstawia światu swojego partnera i jest na ustach całego świata. W Watykanie od razu stał się persona non grata, w przeciwieństwie do pedofila arcybiskupa Wesołowskiego, który z watykańskich komnat korzystał jeszcze w trakcie procesu. I niech mi ktoś powie, że geje mają dzisiaj łatwo?

I na koniec muszę się pochwalić. Trzymacie właśnie w rękach rekordowy pod każdym względem numer Prestiżu. Rośniemy jak dzieci po drożdżówkach. 164 strony to już jest kawał magazynu! Na tych stronach znajdziecie mnóstwo ciekawych treści, wywiadów i pięknych zdjęć. Szczególnie polecam uwadze teksty naszego nowego felietonisty Arka Hronowskiego. Szef sopockiego Spatifu, klubu B90 i powstającego Gdańskiego Browaru Kulturalnego znany jest z tego, że mówi to co myśli, nie owija w bawełnę i pieprzy konwenanse. Idealnie pasuje do naszego zespołu. Arek, witaj na pokładzie! 

Jakub Jakubowski